wtorek, 27 sierpnia 2013

KONKURS !

Hej kochani
Mam dla Was ważne ogłoszenie. 
Stwierdziłam że chciała bym abyście podzielili się ze mną swoimi wizjami dalszych losów naszych bohaterów , dlatego ORGANIZUJĘ KONKURS
Będzie on polegał na napisaniu następnego rozdziału ( tj. 48 ). Najlepsza praca ( wybiorę ją ja wraz z moją przyjaciółką ) zostanie opublikowana na blogu "Mam Cię".
Zwycięzca dostanie propozycje dalszej współpracy ze mną. Będzie ona polegała na dodawaniu rozdziałów na przemian ze mną co powinno być dla mnie ciekawym doświadczeniem a po za tym urozmaici to trochę opowiadanie. Myślę że to też bardzo ułatwi mi sprawę z pisaniem bloga podczas roku szkolnego i skutecznie uniemożliwi zaniedbanie go. 
Swoje prace możecie wysyłać na e-mail podany niżej do 31 sierpnia ! 
Macie przeszło tydzień.
Wyniki będą 1 września (tj niedziela)
Pokładam w Was duże nadzieje miśki :3

e-mail :      mam.cie1321@onet.pl

Proszę o zgłoszenie swojej kandydatury w komentarzu pod tym postem.
To po to bym mogła się zorientować czy jest jakiekolwiek zainteresowanie konkursem :) 

KOCHAM WAS MIŚKI / Mikka


NASTĘPNY ROZDZIAŁ W NIEDZIELĘ (dzień ogłoszenia wyników) !  
Przepraszam Was :c

Mam Cię cz*47



- Filip ? Wszystko okej ? - spytałam nie odrywając wzroku od jego twarzy.
- Hmm tak, tak. - potrząsnął nerwowo głową i spojrzał mi w oczy.
- Więc ? - nie chciałam na niego naciskać. Uwierzcie że o wiele bardziej wolałabym żeby chęć opowiedzenia mi o wszystkim wypłynęła od niego. Niestety na to się nie zanosiło. Musiałam wziąć sprawy w swoje ręce. Czułam że Filip z jakiegoś powodu chciałby to przede mną ukryć. Zastanawiam się tylko dlaczego ? Co jest tak straszne ?
- Niki proszę , nie psujmy wieczoru - trącił nosem mój nos po czym pocałował mnie w jego czubek.
- Filip... Chcę wiedzieć. - jęknęłam opierając się chęci pocałowania go.
- Koniecznie ?
- Mhmmm - pokiwałam głową. Chłopak podniósł się wyżej zakładając ręce pod głowę.

***

- No stary! Słyszałem że dzisiaj wychodzisz ! - z zamyśleń wyrwał mnie głos który rozszedł się echem po celi w której gniłem już całe 177 i pół dnia. Dwa metry kwadratowe dla dwojga ludzi, obskurne ściany które na dłuższą metę są nie do zniesienia i przyprawiają człowieka o koszmary senne. Jedno, maleńkie okno a w nim krata by jakiemuś idiocie czasem nie przyszło do głowy skakać z trzeciego piętra chcąc się stąd wyrwać. Chociaż w sumie... Połamane nogi to zdecydowanie nic w porównaniu do choćby jednego dnia spędzonego tutaj. W miejscu gdzie jakiś dupek w mundurze traktuje cie gorzej niż zwierze w najgorszym ze schronisk. Patrzy na ciebie z odrazą i wyższością udowadniając na każdym możliwym kroku że jest od ciebie "lepszy". Że przy nim jesteś nic nie wartym śmieciem. 
- Cieszę się razem z tobą - syknąłem przez zęby nie podnosząc wzroku znad miski pełnej czegoś co nazywają tutaj jedzeniem. W normalnym domu, nie dano by tego nawet bezdomnemu kotu.
- Ale odwiedzisz nas jeszcze kiedyś prawda ? - 

- Idiota - warknąłem uparcie nie patrząc się na jego parszywą twarz. 
- Nie. To ty jesteś idiotą. Dałeś się złapać - zaszydził ukazując przy tym rząd "złotych" zębów.
- A ty tu oczywiście jesteś dobrowolnie ? Różnica między nami jest taka że ciebie złapali bo jesteś idiotą, a mnie dlatego że na idiotę trafiłem - po raz pierwszy dzisiaj na niego spojrzałem. Zaciskał ze złości zęby napinając wszystkie mięśnie tego gdzie powinna być twarz. Jego była ukryta pod masą niezliczonych tatuaży. Nawet jego ogolona na łyso głowa była wytatuowana. Trzeba mu przyznać że nie dało się go przeoczyć nawet w największym tłumie. Jego wygląd ewidentnie odstraszał od niego ludzi, sprawiał że był postrachem. Gościu z mojej celi twierdził nawet że z jego głową nie jest najlepiej. Szkoda w ogóle wspominać za co siedział. 
Spojrzałem na zegar wiszący tuż nad wejściem. Dochodziła 13:00. Jeszcze tylko godzina. Jedna jedyna godzina dzieliła mnie od możliwości rozpoczęcia nowego życia. Z dala od tego pieprzonego miejsca.
Podniosłem się z ławki i ruszyłem w kierunku wyjścia wyrzucając po drodze mój "obiad" do kosza. Wolnym krokiem szedłem w kierunku celi. Ostatni raz spoglądając na wszystkie otaczające mnie mury z odrazą. Nie potrafiłem opisać tego co działo się w mojej głowie. Z zapartym tchem odliczałem sekundy do wolności.
3
2
1
Gorące promienie słoneczne oblały moją twarz kiedy strażnik otworzył przede mną żelazną kratę. Nie obracając się ruszyłem przed siebie. Przemierzając ulice czułem się jak dziecko które dopiero poznaje świat. Pół roku byłem zamknięty w ciemnym, zimnym budynku z psychopatą za ścianą. Miasto widziałem tylko we wspomnieniach a teraz wreszcie miałem okazję je odświeżyć. 
Nim się obejrzałem doszedłem na dworzec. Wsiadłem do pierwszego lepszego pociągu. Moja podróż nie miała wyznaczonego celu. Nie wiedziałem gdzie powinienem jechać. Nie miałem gdzie. 
Odnalazłem wolny przedział i nakładając kaptur czarnej bluzy na głowę oparłem ją o szybę. Co chwilę drzwi przedziału rozsuwały się i wchodziły do niego kolejne osoby. Nie miałem najmniejszej ochoty z kimkolwiek rozmawiać dlatego spod kaptura obserwowałem wszystko co działo się za oknem. Szyldy z nazwami miast migały mi w oczach na każdej stacji kolejowej. Zaczynając od Katowic , przez łódź aż po Sopot. " Sopot ? Czemu nie ?" - pomyślałem podnosząc się z siedzenia. Przerzuciłem torbę przez ramię i opuściłem wagon a zaraz potem dworzec. Zajrzałem do portfela. Niecałe 50 złotych. Świetnie się zapowiada. Wygląda na to że dzisiejszą noc spędzę na parkowej ławce. Zły stałem na rogu jednego ze sklepów próbując wymyślić jakieś sensowne rozwiązanie. Było dopiero koło 8 rano więc miałem jeszcze trochę czasu. Rozglądałem się właśnie za jakimś ogłoszeniem o pracę na tablicy pobliskiego budynku kiedy zza rogu wyskoczyła jakaś mała istotka i dosłownie mnie staranowała.

- Więc kim była ta mała istotka ? - spytałam podnosząc wzrok na chłopaka.
- Już nie pamiętam, ale wiem że potrafi taranować jak nikt - zachichotał całując mnie w policzek.
- Ale za co siedziałeś ?
- Koleś który brał od nas towar sprzedał się policji. Ukartowali wszystko po to by wsadzić nas do paki. - wysyczał przez zęby.
- I dostałeś tylko 6 miesięcy ?
- To 6 miesięcy dłużyło się w nieskończoność. - westchnął - a poza tym , ku mojemu szczęściu , miałem przy sobie działkę tylko dla jednej osoby. Dzięki temu nie mieli podstaw do wystawienia mi wyroku za sprzedaż. Dostałem tylko za posiadanie i kilka wcześniejszych bójek.  - mocniej się w niego wtuliłam chcąc dodać mu otuchy. Wspomnienie tych dni spędzonych w więzieniu cholernie go dobiło.
- To co ? Jak już sobie poleżałeś , to możemy wreszcie iść na tą plażę żeby popływać ? - rzuciłam starając się zmienić temat. Byłam bardzo szczęśliwa że się przede mną otworzył , jednak widziałam ile go to kosztowało.
- Niee.... - jęknął krzywiąc twarz w grymasie.
- No dawaj leniu ! - krzyknęłam entuzjastycznie schodząc z hamaku ciągnąc go za sobą.

-----
No i jest 47 :D
Dziękuję za tyle komentarzy pod ostatnim postem. Jesteście cudowni <3 br="">

Mam Cię cz*46


Nie mogłam się oprzeć *.* Ale słodziak ! <3 br="">

- Nie poddawaj się. Już nie daleko ! - krzyknął Filip biegnący kilka metrów przede mną. Po co ja się dałam namówić na to poranne bieganie ? Ja rozumiem że chłopak jest bokserem i to całkiem niezłym i że chce utrzymać swoją kondycję , ale po co mnie w to wplątuje ?! Mogła bym sobie teraz leżeć w wielkim łóżku otulona miękką kołdrą ....
- Dawaj Niki. Dawaj ! - zatrzymał się na chwilę bym mogła go dogonić po czym chwycił moją dłoń i pociągnął za sobą.
- Jezu człowieku. Ja nie wiem co ty łykasz że masz taką energię, ale podziel się tym ze mną. - jęknęłam czując jak moje nogi coraz bardziej się buntują odmawiając posłuszeństwa.
- Nie przesadzaj. Jeszcze jakieś 3 kilometry i będziemy w domu - puścił mi oczko.
- Co ?! Ile ? - zatrzymałam się wślepiając w niego swoje gały.
- Żartowałem. Za 10 minut będziesz mogła dać się pochłonąć nic nie robieniu - wyszczerzył się i ponownie ścisnął mi dłoń.
- Co nazywasz nic nie robieniem ? - podniosłam brew mierząc go wzrokiem.
- Och nic, nic.
- Czyli twierdzisz że nic nie robię ? - nadal nie ustępowałam. Wywiercałam mu wzrokiem dziurę w czole czekając na odpowiedź.
- Może... - jęknął wymijająco. - Chyba że ślęczenie na leżaku z czasopismem i radyjkiem nazywasz harówą.
O nie. Tego było już za wiele. Po raz kolejny zatrzymałam się i pochyliłam ku ziemi by złapać oddech.
- W takim razie ty dzisiaj gotujesz. Myślę że z odkurzaczem też sobie poradzisz. Pralka też nie gryzie, a z tego co się orientuję komuś zaczyna brakować czystych podkoszulków  - uśmiechnęłam się. Jestem prawie pewna że sobie nie poradzi z tym wszystkim.
- Łatwizna - parsknął śmiechem udając że go to nie rusza.
- Łatwizna ? - zmierzyłam go wzrokiem z całych sił powstrzymując się od uśmiechu. Już go widzę z koszykiem prania w ręce i z odkurzaczem w drugiej.
- No proste. A teraz biegniemy. - i znowu byłam ciągnięta po betonowej alejce okalającej jezioro. Nie mam pojęcia jak długo już biegliśmy ale wiem że więcej nie dam się namówić.
" No chodź ! Będzie fajnie ! Pozwiedzamy okolicę , rozejrzymy się trochę" - przedrzeźniałam właśnie w myślach chłopaka kiedy poczułam jak na coś wpadam. Zamrugałam oczami wracając myślami " z powrotem na ziemię ".
- Bieganie aż tak cię pochłonęło ? - spytał Filip kiedy odkleiłam się od jego pleców. - Jak chcesz możemy zrobić jeszcze jedną rundkę.
- Jak zrobisz pranie - puściłam mu oczko i minęłam go w drzwiach frontowych domu. Od razu poszłam do łazienki i weszłam pod prysznic. Kiedy skończyłam, owinęłam się ręcznikiem i weszłam do pokoju. Pochyliłam się nad torbą i wyciągnęłam z niej strój kąpielowy. Z powrotem zamknęłam się w łazience. Ubrałam sie w przyniesione rzeczy i dodatkowo nałożyłam na siebie koszulę jeansową.
Zeszłam po schodach łapiąc po drodze książkę którą wczoraj zostawiłam na podłodze koło łóżka i okulary przeciwsłoneczne. Mijałam właśnie pralnie kiedy coś przykuło moją uwagę. Wetknęłam głowę w szparę w drzwiach i omal nie udusiłam się tłumionym chichotem.
Na podłodze obok półki  z środkami czystości siedział Filip. Oparty plecami o ścianę skanował butelki z płynami. Czytał ulotki, przyglądał się obrazkom szukając odpowiedniego. Mina z jaką to robił mówiła sama za siebie. Nutka desperacji wymieszana ze znudzeniem i złością która wzrastała z każdym kolejnym płynem w ręce.
- Co robisz ? -  nie wytrzymałam. Musiałam sie odezwać.
- Pranie ? - spytał starając się zamaskować swoją dezorientację.
- Może ci pomóc ? - ogarnęłam wzrokiem
- Myślisz że sobie nie poradzę ? - spytał patrząc na mnie podejrzliwie.
- Ty to powiedziałeś. Więc jak byś potrzebował pomocy... Będę w ogrodzie. - posłałam mu uśmiech i wyszłam na zewnątrz. Ściągnęłam z siebie koszulę i rzuciłam ją na oparcie fotela po czym ułożyłam się na nim wygodnie naciągając okulary na nos.
Po godzinie leżenia plackiem na słońcu z głową w książce miałam dość. Podniosłam się z leżaka i narzuciwszy na siebie koszulę ruszyłam do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki kolę i nalałam trochę do szklanki po czym rozpoczęłam poszukiwanie Filipa. Zajrzałam do salonu, sypialni, łazienki nawet przed dom ale jego nigdzie nie było. Odnalazłam telefon i już miałam do niego dzwonić kiedy usłyszałam jakiś hałas w pralni. Zajrzałam tam i omal nie padłam ze śmiechu.
Chłopak klęczał na podłodze wyciągając z pralki wyprane ciuchy do małej miednicy.
- Czy to nie było wcześniej białe ? - spytałam na nierówno zabarwioną na zielonkawy kolor koszulkę którą trzymał właśnie w ręce i z kamienną miną się jej przyglądał.
- Yyy nie - jęknął i zwinął materiał w kulkę rzucając do miednicy.
- Umm zapomniałam ci powiedzieć. Białe rzeczy trzeba prać osobno z kolorowymi. - wydukałam za wszelką cenę powstrzymując się od śmiechu. Chłopak tylko przewrócił oczami nie przyznając się do porażki i minął mnie w drzwiach.
Mimo wszystko nie zamierzałam mu odpuścić. Twierdzi że nic nie robię całymi dniami ? Niech wie co to znaczy.
- Co mamy na obiad ? - spytałam idąc za nim w kierunku ogrodu.
- Tym też ja mam się zająć ? - westchnął wytrzeszczając oczy.
- No tak. Przecież ja gotuję a z tego co pamiętam, postanowiłeś przejąć dzisiaj moje obowiązki żeby udowodnić że nic nie robię całymi dniami.
- Oj cicho bądź - klepnął mnie w tyłek i powiesił na sznurku kolejną koszulkę by wyschła.  - Chyba gotowałem już nie raz ? Nie widzę w tym nic trudnego.
- Dobrze. I jesteś pewny że nie potrzebujesz pomocy ?
- Nie - odpowiedział stanowczym głosem i kontynuował rozwieszanie mokrych ubrań.
- Okej. - wzruszyłam ramionami i wróciłam do domu. Naciągnęłam na siebie dresowe szorty i wyłożyłam się wygodnie na kanapie. To już czwarty dzień tutaj. Za niecałe trzy , będę musiała wrócić do rzeczywistości.
Sięgnęłam po pilot i włączyłam telewizor. Zaczęłam "skakać" po kanałach szukając czegoś w miarę ciekawego, jednak nic takiego nie było. Ostatecznie zatrzymałam się na MTV.

- Obiaad ! - ze snu wyrwał mnie krzyk Filipa. Przetarłam sennie oczy i podniosłam się z kanapy. W całym domu unosił się przyjemny zapach a jego ewidentnym źródłem była kuchnia. Ruszyłam chwiejnym krokiem w jej kierunku.
- Dzisiaj jemy na tarasie. - uśmiechnął się brunet mijając mnie w drzwiach z talerzami w ręce. Wzięłam miskę z sałatką i udałam sie za nim. Usiadłam na drewnianym krzesełku pod wielkim parasolem nadal sennie się przeciągając. No obudź się wreszcie - karciłam się w duchu.
- Obudziłem cię ? - spytał chłopak siadając naprzeciwko mnie.
- No troszkę - uśmiechnęłam się nieśmiało sięgając po widelec.
Podczas jedzenia debatowaliśmy nad tym jak spędzimy popołudnie. Ja chciałam trochę popływać jednak chłopak upierał się że woli zostać w domu i jak to ujął "poleżeć sobie ze mną do góry brzuchem".
- Cały dzień będziemy leżeć ? A ja myślałam że zamierzasz dbać o swoją kondycję...
- Tak się składa kochanie że jakoś nie leżałem dzisiaj za wiele.
- No tak - westchnęłam - Ty wolałeś zająć się farbowaniem koszulki na zielono .... - nie wytrzymał. Wybuchnął śmiechem , a ja mimo wielu prób nie powstrzymałam się przed parsknięciem .
- Grasz nieczysto - podniósł brew i spojrzał na mnie z "poważną" (mam nadzieję że czujecie ten sarkazm) miną.
- A skoro już o tym mowa ... Sprzątasz po obiedzie a ja spakuje koc oraz parę innych drobiazgów i idziemy na plażę - wyszczerzyłam się i wstałam z krzesła. Podeszłam do chłopaka po czym złożyłam całusa na jego policzku. Już miałam odchodzić kiedy poczułam jak łapie mnie za rękę i ściąga w ten sposób na swoje kolana. Mimowolnie na nich usiadłam i popatrzyłąm z wyrzutem na chłopaka. Uraczył mnie długim, namiętnym pocałunkiem.
- Wolę zostać w domu.  - szepnął gdy tylko się ode mnie oderwał.
- Dlaczego tak się uparłeś ? - przewróciłam oczami.
- Bo nie chcę żeby jacyś inni goście rozbierali wzrokiem moją piękną dziewczynę na plaży. A uwierz mi że w tym kostiumie wyglądasz nieziemsko i jestem pewien że nie tylko ja musiał bym się powstrzymywać przed porwaniem cię i zatrzymaniem tylko dla siebie- uśmiechnął się na co moją twarz oblał rumieniec.
- Więc mówisz że chcesz mnie porwać i zatrzymać tylko dla siebie ? - zagryzłam delikatnie wargę a chłopak puścił mi oczko.
- Nie tylko chcę. Ja to zrobię - szepnął mi do ucha i podniósł się z krzesła trzymając mnie na rękach.
- Hmmm nie ! Protestuje ! Najpierw musisz posprzątać - zaczęłam się śmiać na co on szybkim krokiem ruszył w kierunku hamaku.
- Sprzątanie nie ucieknie - westchnął kładąc mnie na miękkim materiale po czym zajął miejsce obok mnie. Owinął  mnie swoimi ramionami a ja wtuliłam się w jego tors.
- I widzisz ? O wiele lepiej niż na plaży. - wymamrotał.
- Mhmm - zamruczałam.
Zamknęłam oczy odprężając się całkowicie. Skanowałam w myślach wszystko to co razem przeżyliśmy. Wszystko to co się między nami wydarzyło. I nagle coś przyszło mi na myśl.
** powrót do spotkania w parku.
- Chciałeś się spotkać ... - szepnęłam zrezygnowana. Nie wiedziałam już co mam robić. Jak mamy znowu się do siebie zbliżyć skoro nie potrafimy ze sobą rozmawiać ?
- Tak.. Niki posłuchaj.. - zatrzymaliśmy się a on złapał mnie za rękę , chowając w swojej.  - Ja... Ja nie wiem co się ze mną dzieje bez ciebie. Ja próbowałem.. Starałem się o tobie zapomnieć bo wiem że twój ojciec ma rację. Nie powinnaś zadawać się z kimś takim jak ja... W dodatku nie znając mojej przeszłości...


 **
- Filip ?
- Hmmm ? - mruknął przesuwając twarz bliżej mojej głowy by po chwili mógł wtulić nos w moje włosy.
- Pamiętasz jak byliśmy w parku ? Wtedy, po naszym rozstaniu ?
- Tak pamiętam. O co chodzi ?
- Mówiłeś że nie powinnam się zadawać z kimś takim jak ty ze względu na twoją przeszłość - poczułam jak jego ciało tężeje. Wszystkie mięśnie się napięły co mnie trochę zaniepokoiło. Podniosłam na niego wzrok by lepiej się mu przyjrzeć. Patrzył przed siebie a jego oczy wypełnione były totalną pustką. Jakby wpadł w jakiś trans. Pogłaskałam go delikatnie po policzku starając się go uspokoić. Muszę że odkąd więcej trenuje boks stał się bardziej nerwowy.
- Wszystko okej ? -szepnęłam nie odrywając dłoni od jego policzka. Pokręcił niespokojnie głową. Na jego twarzy widniało przerażenie. Co on przede mną ukrywa ? Zamierza mi w ogóle powiedzieć ?


---------------------
Wiem że jestem trochę spóźniona ale nie mogłam się wyrobić. Myślę że rozdział w miarę długi i chyba całkiem całkiem. Po raz pierwszy od dłuższego czasu miałam przypływ weny. Miłego czytania /Mikka <3 p="">

Mam Cię cz*45

Obudziłam się rano nie bardzo wiedząc gdzie jestem. Dopiero po chwili otrząsnąłam sią z szoku jaki mnie ogarnął zaraz po otworzeniu oczu. 
Podniosłam się z łóżka i chwiejnym krokiem ruszyłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem i dopiero teraz zdałam sobie sprawę że jestem całkiem naga. Moją twarz oblał rumieniec kiedy na myśl nasunęły mi sie wspomnienia z ubiegłej nocy. Jakby to powiedzieć... Dość pikantnej nocy.Ale nie zagłębiajmy się w to.
Zgarnęłam włosy w wysokiego koka i weszłam pod prysznic. Kiedy skonczyłam , owinęłam wookół siebie ręcznik i wysłam z pomieszczenia w poszukiwaniu torby z ubraniami. Wyciagnęłam z niej szare spodenki dresowe zieloną bokserkę.
Nadal trochę zaspana ruszyłam schodami na dół w kierunku kuchni. Jeszcze nie za bardzo orientowałam się w tym domu. A trzeba przyznać że jest on całkiem duży.
Będąc w kuchni od razu rzuciłam sie na lodówkę. Dopiero ciagnąc za drzwiczki zorientowałam się że przypięta jest do nich karteczka podtrzymywana przez mały kolorowy magnez.
" Jestem na zakupach. Niedługo wrócę.
                                                     F. "
Uśmiechnęłam się i otworzyłam lodówke. Wyciągnęłam mały jogurt, łyżeczkę z szuflady obok i usiadłam na kanapie przed telewizorem. Sięgnęłam po komórkę i wyslalam do Filipa krótkiego sms'a.
" Kup czekolade bo nie wpuszczę Cię do domu ;x to nie żarty "
Odłożyłam telefon z powrotem na komodę i zajęlam się oglądaniem jakiegoś totalnie kiepskiego serialu. Ślepiłam w ekran tylko po to by zająć się czymś do powrotu chłopaka.
Około godziny później do moich uszu dobiegł dźwięk parkujacego na podjeździe samochodu. Rzucilam się do drzwi upewniając że są zamknięte. Oparłam się o nie plecami i zjechałam na podłogę.

Nie musiałam długo czekać bna Filipa który już po chwili zaczął szarpać się z drzwiami.
- Niki ! Otwórz mi !
- Dostałeś sms'a ? - zachichotałam spod drzwi.
- Mhm - on rownież się zaśmiał.
- Więc kupiłeś o co prosiłam ? - podniosłam sie z podłogi i odsłoniłam firankę z wąskiego okienka zaraz przy drzwiach.
- Jasne. Otwórz.
- Pokaż że naprawdę ją masz  - usmiechnęłam się kiedy zauważyłam że chłopak stopniowo traci cierpliwość
- Mam w rękach 3 torby z zakupami. Myślisz że wiem w której ją schowałem ? - jęknął
Otworzyłam niepewnie drzwi wychylając głowę.
- Ale wiesz że jeśli mnie okłamujesz to sie na tobie zemszczę ? - pokiwalł głową z dezaprobatą , usmiechając się pod nosem. Minął mnie w drzwiach i postawił zakupy na wyspie kuchennej. Zabraliśmy sie za rozpakowywanie ich. Na dnie największej z papierowych toreb leeżała duża czekolada. Wyciągnęłam ją z uśmiechem na ustach. Byłam prawie pewna że zapomni kiedy wysyłałam mu tego sms'a i że będe mogła się z nim troszkę podroczyć z tego powodu a tu takie coś...
- Mowiłem ze mam - puścił mi oczko kiedy zauważył co trzymam w dłoniach. 
- Nawet przez moment w to nie wątpiłam - uśmiechnęłam się .
Wzięłam puste już siatki i wyrzuciłam je do kosza. Zabrałam ze stołu czekoladę i wyszłam za Filipem do ogrodu.
- Posuń się - popchnełam go lekko by zrobił mi miejsce na hamaku obok siebie.
- Nie mam miejsca - zasmiał się.
- No tak. - odłożyłam na moment czekoladę na ziemie po czym pociągnęłam za materiał hamaku z jednej strony tak że chłopak wyladował na trawie. - O. I już jest. - z dumną miną rozsiadłam się wygodnie.
Jednak wiedziałam że brunet ne odpuścii. To poprostu nie w jego stylu. Poczekał na dogodny moment kiedy zajęłam sie targaniem opakowania czekolady i z impentem wskoczył na hamak przygniatając mnie.
- Hmmm. - mruknął - jesteś całkiem wygodna. Przyjemnie prawda ?
- yyy jasne. Przecież nie ma nic wygodniejszego niż twoje plecy przygnatające mnie.
- Tak myślałem - usmiechnął się z wyższością i usadowił się wygodnie - tym razem obok mnie.
- Chcesz trochę ? - spytalam podnoszac kostkę czekolady do jego ust.
- Jasne - otworzył buzię i po czym zamknął ją kiedy znalazła sie w niej jedna z kostek.
Oparłam glowe o jego tors i wyciagnelam sluchawki. Podłączyłam je do swojego Ipoda i puściłam ulubionę playlistę. Nagle poczułam jak jeden z kabelków zostaje wyciągmnięty z mojego ucha by po chwili zająż miejsce w uchu Filipa. Uśmiechnęłam się lekko i mocniej się w niego wtuliłam. Uwielbiałam to. Być w jego ramionach, taka radosna i bezpieczna. Beztroska.
Zdecydowanie wszystko o czym marzę to być przy nim. Już zawsze.

----------------------
Rozdział krótki i beznadziejny ale nie miałam weny. Ani kszty i wyszło takie coś. Wybaczcie ale po dzisiajeszym dniu zastanawiam się czy to nie najwyższa pora kończyć. Nie wiem ile można pisać o tak idealnej miłości.

Mam Cię cz*44

- Myślałem że jedziesz z Sarą a nie z nim. - mruknął tata z niezadowoleniem stojąc przy oknie i przyglądając się pakującemu moje bagaże do samochodu Filipa.
- Uparł się że chce mnie do niej podwieźć. - uśmiechnęłam się słabo. T
- Gotowa ? - po pokoju rozniósł się głos bruneta. Stał oparty o framugę drzwi do salonu patrząc na mnie wyczekująco. Pokiwałam głową po czym rzuciłam się z rękami na szyję taty. Uściskałam go mocno.
- Już za tobą tęsknię - szepnęłam mu cicho.
- Ja za tobą też - uśmiechnął się. - Jedź i baw się dobrze - pocałował mnie w czubek głowy i wyswobodziłam się z jego uścisku.
- Do widzenia panu - Filip wyciągnął dłoń w kierunku taty który z początkowymi oporami uścisnął ją. Myślę że zaczyna się godzić powoli z myślą że brunet będzie tu naprawdę często. Nawet sobie nie wyobraża jak mnie to cieszy.
Uśmiechnęłam się do niego machając kiedy odjeżdżaliśmy z podjazdu koło domu.
- Nadal nie rozumiem jak udało ci się go przekonać. - westchnął Filip gdy zniknęliśmy z pola widzenia taty. Na jego usta wkradł się mały uśmiech.
- Mam swoje sposoby - puściłam mu oczko na co jeszcze szerzej się uśmiechnął.
- Co w tej twojej głowie siedzi - pokręcił głową nadal nie kryjąc rozbawienia.
TY ! - miałam ochotę krzyknąć ale jednak się powstrzymałam. Jeszcze by zawróci i stwierdzi że nie wytrzyma tygodnia z taką psychopatką. Wybuchnęłam cichym śmiechem.
- Widzę że ktoś tu ma świetny humor - mruknął brunet.
- Świetny to mało powiedziany - przekręciłam się na fotelu by móc lepiej na niego spojrzeć. Jak zwykle skupiony wpatrywał się w drogę przed siebie. Koncentracja widoczna na jego twarzy była mniej więcej taka sama jak wtedy gdy kroił paprykę. Na samą myśl na mojej twarzy zagościł po raz tysięczny dzisiaj uśmiech.
- Ja nie wiem co dzisiaj w ciebie wstąpiło - oderwał na moment wzrok od drogi by na mnie spojrzeć i odwrócił głowę z powrotem w kierunku przedniej szyby.
- Jak daleko to jest ?
- Myślę że jakieś 4 może 5 godzin jazdy. - rzucił klepiąc coś na GPS-ie. - Tak czy inaczej długa droga przed nami.
Przewróciłam się na fotelu i oparłam głowę o szybę. Przyglądałam się krajobrazowi za oknem prowadząc z Filipem rozmowę na temat jego siostry. Opowiadał mi chwilę o niej. Głównie ich wybryki gdy byli młodsi. Już miałam chlapnąć czy z bratem też ma takie wspomnienia ale na szczęście ugryzłam się w język. Bankowo zepsuło by mu to humor a to ostatnie o czym marzę.
- Ty z Michałem też mieliście pewnie jakieś "hity" - uśmiechnął się wyczekująco.
- Czy ja wiem. Często robiliśmy sobie psikusy. Każdy wybierał takie żeby jak najbardziej dokuczyć drugiemu. Pamiętam jak raz upozorowałam zaginięcie jego chomika. Biedak przez dwie godziny zanosił się płaczem.  - uśmiechnęłam sie "niewinnie"
Rozmawialiśmy jeszcze przez dłuższą chwilę. Nawet nie wiem w którym momencie moje powieki zrobiły się ciężkie i nie mogłam ich już za nic utrzymać otwartych.
No tak. Cała ja. Od kąd tylko pamiętam ledwo samochód ruszył a ja już pochrapywałam z nosem przy szybie. Wszyscy w domu się ze mnie zawsze przez to śmiali ale jakoś nic sobie z tego nie robiłam.
- Wstawaj śpiochu - usłyszałam cichy szept tuż przy moim uchu. Otworzyłam senne oczy i poruszyłam sie na fotelu. Filip pocałował mnie w czubek nosa i odpiął mój pas. Uwielbiał wyręczać mnie w tych wszystkich małych rzeczach. Mimo że to jak się o mnie troszczył było naprawdę przyjemne, czasem czułam się przy nim jak dziecko.
Najmniej zgrabnie jak tylko mogłam, wysiadłam z samochodu i rozprostowałam nogi.  Rozejrzałam się dookoła i poczułam jak szczęka mi opada i z hukiem uderza o ziemię.
- Wow ! - jęknęłam przyglądając się domu przede mną. - Ale tu cudownie.
- Prawda ? - Filip złapał mnie za rękę i ruszyliśmy kamienistą ścieżką w kierunku domku.
- Idę już idę ! - usłyszeliśmy krzyk wewnątrz domu kiedy brunet wcisnął dzwonek po raz drugi. Kilka sekund później zamek w drzwiach zazgrzytał i stanęła w nich wysoka brunetka. Kiedy tylko zorientowała się kto stoi za drzwiami , rzuciła się w ramiona Filipa ściskając go mocno.
- Whoaa. Izka , aż tak tęskniłaś ? - spytał brunet próbując rozluźnic uścisk ramion siostry na swojej szyi. Uśmiechnęłam się przyglądając całejtej sytuacji.
- Jeszcze pytasz - westchnęła.
- Niki to Iza. Moja siostra - powiedział chłopak kiedy wreszcie udało mu się wyswobodzić.
Ku mojemu zdziwieniu brunetka zamknęła mnie w niedźwiedzim uścisku. Całkowicie się tego nie spodziewałam więc prawie straciłam równowagę jednak mój chłopak zdaje sobie sprawę z mojej słabej koordynacji ruchów i uratował mnie a w zasadzie nas przed upadkiem.
- Fifi dużo mi o tobie opowiadał - uśmiechnęła się kiedy mnie puściła.
- Hmm i co mówił ?
- Wejdźcie do środka chyba nie będziemy rozmawiać przez próg. - Dziewczyna zaprowadziła nas do salonu a sama zniknęła w kuchni szykując coś do picia.
- Fifi ? - parsknęłam do chłopaka kiedy byliśmy sami.
- Nie pytaj - westchnął na co jeszcze bardziej się roześmiałam.
Czekając na dziewczynę miałam okazję przyjrzeć się pomieszczeniu które było skromnie ale gustownie urządzone.
- Już jestem - wesoły głos Izy rozniósł się po pomieszczeniu a chwilę potem kroczyła z tacką z napojami w ręce. Podała mi jedną ze szklanek i usiadła na przeciwko mnie i Filipa.
- Więc gdzie wyjeżdżasz ? - spytałam nie bardzo wiedząc jak przerwać tą ciszę.
- Słoneczna Hiszpania w tym roku. - uśmiechnęła się. ( Ta dziewczyna naprawdę bardzo często się śmieje)
- Słyszałam że jest tam cudownie.
- Tak ja też. Dlatego się tam wybieram.
Później rozmowa sama się już potoczyła. Iza miała nam bardzo dużo do powiedzenia. Buzia jej się nie zamykała. Bez trudu dało się zauważyć że dziewczyna nie miewa problemu z nawiązywaniem nowych znajomości. Jej pozytywne nastawienie do wszystkiego przyciągało ludzi do niej jak magnez. A pozatym była naprawdę ładna. Dość krótko ścięte włosy podkreślały jej idealne rysy twarzy. Głębia ciemnych oczu hipnotyzowała ( bezwarunkowo to jej i Filipa wspólna cecha.). Byli do siebie tacy podobni. Na pierwszy rzut oka widać że są rodziną i nie ma mowy by się siebie wyparli.
Mimo wszystko byli też swoimi przeciwieństwami.
Ona : Gadatliwa , roztrzepana.
On : Spokojniejszy choć nie zawsze.
- Muszę się już zbierać. Nie chciała bym się spóźnić na samolot. - westchnęła patrząc na zegarek. Podniosła się i ruszyła schodami na górę. Po chwili wróciła z wielką walizką. Filip pomógł zapakować jej walizkę do bagażnika taksówki po czym uścisnęliśmy ją na pożegnanie.
- Rozgośćcie się i bawcie dobrze - pomachała nam i po chwili samochód zniknął nam z pola widzenia.
- To jak ? Zaczynamy nasz tydzień ?
- Nasz tydzień ? Brzmi kusząco  - wyszczerzyłam się i złożyłam na ustach chłopaka drobny pocałunek.
--------
kochani wybaczcie że taki krótki ale znowu wyjechałam na wakacje i nie bardzo miałam czas żeby napisać rozdział.

Sprawa do Was !

Kochani. Z racji tego że nie zamierzam szybko kończyć bloga, postanowiłam zmienić jego wygląd na nowy świeższy. Więc mam do was pytanie.
CZY KTOŚ Z WAS PROJEKTUJE SZABLONY/NAGŁÓWKI ? A jeśli tak czy ma ktoś ochotę zająć się stworzeniem czegoś dla Mam Cię ?
Jeśli tak to proszę o kontakt. Mogę podesłać materiały nad którymi wstępnie myślałam. Jednak z racji tego że jestem zielona jeśli o to chodzi - proszę Was o pomoc.
nr GG. ;43978571

Chcę żeby ten blog jakoś wyglądał / Mikka <3 br="">

Mam Cię cz*43



- Ze wszystkich ludzi na świecie musiałam trafić akurat na ciebie - jęknęłam kiedy rozpoznałam w mężczyźnie leżącym na łóżku. Pawła.
- Jak zwykle bardzo milutka. - uśmiechnął sie pod nosem nadal na mnie nie patrząc.
- Po co przyszedłeś ? - byłam dumna ze swojej pewności siebie gdy tak naprawdę cholernie się go bałam.
- Stęskniłem się skarbie.
- Nie możesz znaleźć sobie jakiejś innej dziewczyny którą będziesz męczył ?
- Ja cię męczę ? - po raz pierwszy dzisiaj na mnie spojrzał.
- Nie no co ty... - westchnęłam zamykając za sobą drzwi i siadając niepewnie na krześle po drugiej stronie pokoju. Zdala od łóżka na którym się wylegiwał chłopak.
- Ranisz mnie Nyśka. - czy on nie może sobie darować tego zdrobnienia ? Jeszcze nie zauważył że to już na mnie nie działa ?
- Nie mów tak do mnie... Spytam jeszcze raz. Po co przyszedłeś ?
- Spotkać się - znów ten odrażający uśmiech przez który po moich plecach przeszedł zimny dreszcz.
- Paweł... Mówiłam ci tyle razy że nie mam zamiaru się więcej z tobą widywać, rozmawiać.. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.
- Cholera za co ty mnie tak nienawidzisz ? - spytał z nutką ironii w głosie.
- Jeszcze się nie domyśliłeś ? - przewróciłam oczami..
- Nie uważasz że najwyższa pora żeby zapomnieć o tym wszystkim ? - usiadł na łóżku wlepiając we mnie swoje niebieskie gały.
- Ale po co ? Jest dobrze tak jak jest. Mam teraz kogoś i nie zamierzam z niego rezygnować jasne ?  A teraz proszę cię wyjdź i nie włamuj się więcej ...
- Myślisz że tak poprostu odejdę i zostawię cię w spokoju ? To by było za nudne słoneczko. - i znowu zaczęłam się go bać.. - Nie pozwolę ci tak po prostu o mnie zapomnieć jasne ? Chciał do mnie podejść ale złapałam w ręce nożyczki i zatrzymałam ich ostrze na brzuchu chłopaka naciskając na niego ale nie za bardzo by czasem mu czegoś nie zrobić.
- Nie zbliżaj się do mnie - wycedziłam przez zęby kiedy szybkim ruchem chwycił nożyczki wyrywając je z mojej ręki i przystawił ostrzem do mojego gardła.
- Nigdy więcej tego nie rób. Nie radzę ci słoneczko. - uśmiechnął się w ten swój wyjątkowo perfidny sposób. Moja klatka ciężko unosiła się i opadała. Nie mogłam za nic nabrać powietrza w płuca. Strach wymieszany z paniką zawładnął całym moim ciałem.
- Niki nie ma czasem u ciebie mojego .... - drzwi od mojego pokoju otworzyły się a chwilę później stanął w nich Michał. - Paweł ? Co ty kurwa robisz ? - podbiegł do chłopaka który nadal trzymał narzędzie przy moim gardle i odepchnął go.
Boże czy ten idiota naprawde groził mi nożyczkami ? No ale serio ? Po raz kolejny włamuje się do mojego pokoju i zgrywa takiego twardziela,przestępce a jak przyjdzie co do czego to mierzy we mnie nożyczkami które mi zwinął ?
Stanęłam za Michałem który mierzył Pawła wzrokiem typu :" wypierdalaj albo ci pomogę ". Blondyn podniósł ręce w geście obronnym i zbliżył sie do okna. Rzucając nożyczki na podłogę koło łóżka  i wślizgnął się na parapet. Brat podszedł do okna i zamknął je za nim.
Co ja mam zrobić z tym kretynem ? Ile razy jeszcze zakradnie się do mojego pokoju żeby pozatruwać mi życie ?  To naprawdę jest męczące. Nigdy nie wiadomo czego możesz się spodziewać po takim psychopacie. Dzisiaj nożyczki a co następnym razem ?
- Wszystko okej ? - spytał brat podchodząc do mnie i mocno przytulając.
- Tak, jest dobrze - uśmiechnęłam się słabo nie odrywając od niego nawet na minimetr.
- On nie przyszedł tu pierwszy raz prawda ?  - spytał po chwili nieskazitelnej ciszy. W odpowiedzi pokiwałam głową.
- Wcześniej też ci czymś groził ?
- Nie... Zapomnij o nim - uśmiechnęłam się słabo.
- Zapomnieć ? Wchodzę do pokoju i zastaję w nim chłopaka wymachującego przed twarzą mojej siostry nożyczkami. Uwierz mi. Tego się nie da zapomnieć. - pokiwałam z dezaprobatą głową. To teraz mam bardziej przekichane z bratem niż tym psychopatom.
- Tata wie ? - spytał nagle.
- Zwariowałeś ? Nie wypuścił by mnie samej do łazienki. - parsknęłam. Już widzę jak tata łazi za mną krok w krok w obawie że mnie kibel wciągnie. - Tylko Filip wie.
- I co on na to ?
- Chciał go zabić po ostatnim razie.
- Uwierz że też miałem na to ochotę jeszcze niecałe 5 minut temu.
- Zlej go. Ja tam się nim jakoś nie przejmuję. - westchnęłam. - Jest już tata ? - spytałam starając sie za wszelką cenę zmienić temat.
- Nie... Coś długo go nie ma.
- Ostatnio często tak znika. - i nagle coś sobie uświadomiłam. - A może on kogoś ma?
- Nie wiem... Możliwe. Sory Niki ale padam. Dobranoc  - poczochrał mi włosy i wyszedł z pokoju.
Uśmiechnęłam się i runęłam na łóżko. Opatulona szczelnie kołdrą odpłynęłam w krainę Morfeusza.
* Kilka dni później *
- No ale dlaczego nie ? - spytał Filip.
- Ojciec nigdy sie na to nie zgodzi. - westchnęłam. Siedzieliśmy właśnie na kanapie ( ja na kolanach Filipa ) w mieszkaniu chłopaka i ślepiliśmy w kolejny odciek Hous'a.
- Wymyśl coś. - rzucił biorąc do ust kolejną porcje M&MS'ów.
- Gdyby to było takie proste... On nie chce żebym wychodziła z tobą do kina a ty się łudzisz że puści mnie na tygodniowy wyjazd ? - Siostra Filipa wyjeżdża na wakacje i poprosiła go aby ten zajął się jej domkiem nad jeziorem. Na samą myśl żołądek wywija koziołki w moim brzuchu. Tydzień z moim ukochanym. Sam na sam. Tak bardzo chciała bym pojechać...
- Wierzę w ciebie - uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. Wtuliłam się w niego i wróciłam do oglądania filmu.
Kiedy dwie godziny później byłam już w domu, ku mojemu zaskoczeniu zastałam w nim tatę.
- Cześć tato - przywitałam się dając mu całusa w policzek.
- Cześć Nicola. - był wyraźnie zdziwiony moim powitaniem. Od jakiegoś czasu chodziłam wściekła na niego i już w ogóle nie rozmawialiśmy.
- Chciała bym o czymś z tobą porozmawiać..
- O czym dokładnie - spytał siadając  z kubkiem kawy i gazetą na fotelu w salonie.
- Sara wyjeżdża do kuzynki. Ma domek nad jeziorem i wg.. I zapraszają mnie obie.
- Gdzie ten domek. - przełknęłam ślinę siadając na przeciwko niego.
- Na mazurach.
- No nie wiem. To strasznie daleko stąd. - westchnął nie odrywając wzroku od gazety.
- Oj tato ale z Sopotu nie jest aż tak daleko. Rozumiem jak byś się burzył gdybyśmy mieszkali w Krakowie czy coś....
- O ile pamiętam byłaś już w tym roku na mazurach.
- Oj ale to była kolonia. A teraz mam okazję jechać z Fi... Znaczy się Sarą  - jęknęłam. Moja podświadomość strzeliła "Face Plama "
- Zaczęłaś mówić.. Fi .. ? Chodziło ci o tego chłopaka  Filipa ? - spytał podejrzliwie.
- Nie nie... Chciałam powiedzieć Fiona. - boże naprawdę ? Tylko na tyle mnie stać ? Tylko idiota by się na to nabrał.
- Fiona ? - spytał świdrując mnie wzrokiem.
- Jej ksywa. Tak naprawdę ma na imię .. Iwona - ile razy jeszcze będę musiała skłamać dla tego głupiego wyjazdu ?
- I na ilę chcesz tam jechać ?  - ooo jest szansa ! Jest szansa !  Podświadomie właśnie odwalałam swój taniec świadomości.
- Tydzień. Nie więcej - uśmiechnęłam sie słabo. On także. Byłam już pewna w 90 % że się zgodzi.
- To kiedy wyjeżdżacie ? - "Oł jeaaa !" krzyczałam w środku.
- Jutro - uśmiechnęłam się.
- Co ? Jutro ? - zerwał się.
- Dzięki tatusiu - dałam mu buziaka w policzek - Idę się pakować.
Pognałam schodami na górę i zamknęłam się w pokoju. Wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer Filipa.
- To o której po mnie wpadniesz ? - spytałam kiedy tylko odebrał.
----------------
Kochani dziękuję Wam za te wszystkie komentarze. Przysięgam że prawie się popłakałam ze szczęścia. Nie wyobrażacie sobie jaka radość rozpiera człowieka kiedy się go doceni. Muszę przyznać że te wasze komentarze dały mi niezłego kopa. Miałam motywacje i oto proszę :) Rozdziały cztery dni z rzędu. Niestety muszę Was zawieść bo muszę wrócić do tego że rozdziały są dwa razy w tygodniu. Jeśli będę miała chwilę to może będzie jeszcze ten trzeci.
Kocham Was / Mikka
PS: Nie złośćcie się na mnie :c

Mam Cię cz*42



W stronę parku szłam dość wolno. Nie wiem czemu ale za wszelką cenę chciałam odwlec chwilę spotkania z Filipem jak najdalej. Nie dlatego ze nie chciałam się z nim spotkać. Po prostu się bałam. Nie wiedziałam jak mam z nim rozmawiać. Czy mam podejść i dać mu całusa na przywitanie czy uścisnąć mu dłoń. Potrząsnęłam głową i odsunęłam te wszystkie myśli na bok. Wchodząc na teren skate-parku czułam jak moje serce przyśpiesza. Po kilku sekundach biło już tak jakby zaraz miało rozpaść się na kawałeczki. Rozglądałam się po parku. Szukałam wzrokiem tej czupryny brunatnych włosów, ciemnych oczu.. Szukałam mężczyzny którego kochałam nad życie. Jednak nigdzie nie mogłam go wypatrzeć. Usiadłam na jednej z ławek i spuściłam głowę ku ziemi. Spojrzałam na zegarek. Za dziesięć 4. Mam jeszcze czas. Wyciągnęłam z torebki telefon i zaczęłam sie nim bawić. Odpaliłam aplikację Pou i tak zleciało mi te dziesięć minut czekania.
- Nie przeszkadzam ? - podniosłam wzrok znad ekranu i mimowolnie wykrzywiłam twarz w uśmiechu.
- Niee.. - wręcz szepnęłam kiedy podsunął mi pod nos małą czerwoną różę.
- Co powiesz na spacer ? - spytał z nadzieją w głosie na co ja tylko pokiwałam głową.
Spacerowaliśmy między alejkami parku nic nie mówiąc. Jak nigdy wcześniej panowała między nami dobitnie krępująca cisza.
- Ślicznie dzisiaj wyglądasz . - westchnął by wypełnić jakoś pustkę między nami.
- Tylko dzisiaj ? - uśmiechnęłam sie słabo chcąc rozluźnić atmosferę. Na nic się jednak zdały moje próby.
- Nie... Nie tylko - spojrzał na mnie a z jego oczu nie dało się nic odczytać.
- Chciałeś się spotkać ... - szepnęłam zrezygnowana. Nie wiedziałam już co mam robić. Jak mamy znowu się do siebie zbliżyć skoro nie potrafimy ze sobą rozmawiać ?
- Tak.. Niki posłuchaj.. - zatrzymaliśmy się a on złapał mnie za rękę , chowając w swojej.  - Ja... Ja nie wiem co się ze mną dzieje bez ciebie. Ja próbowałem.. Starałem się o tobie zapomnieć bo wiem że twój ojciec ma rację. Nie powinnaś zadawać się z kimś takim jak ja... W dodatku nie znając mojej przeszłości. Ale wiesz co ? Jestem pieprzonym egoistą i chcę mieć cię przy sobie bez względu na wszystko. - uniósł moją dłoń i złożył na jej wnętrzu delikatny pocałunek.   - Kiedy wczoraj przyszłaś do mnie... Taka wesoła, piękna..
- ...Pijana - wtrąciłam na co on nie powstrzymał uśmiechu
- Do tego jeszcze wrócimy - puścił mi oczko.
- Dobrze tatusiu - atmosfera między nami znacznie się poprawiła.
- Dziewczyno co ty ze mną robisz ? -pochylił się i złożył na moim policzku mały pocałunek. 
- Kontynuuj - zachęciłam go.
- No więc kiedy do mnie przyszłaś... Ja nie wiedziałem dlaczego... Myślałem ze po tym tygodniu skutecznego unikania mnie ...
- Dlaczego ? - spojrzałam w jego ciemne oczy - Nadal nie rozumiesz ? Filip.. Ja o tobie tak poprostu nie zapomnę. Nie da sie wyrzucić z pamięci osób które się kocha.. - szepnęłam nie odrywając wzroku od jego czarnych tęczówek.
- Ty mnie .. ? - poczułam jak sztywnieje gdy złapałam jego drugą dłoń. Czy jemu tak trudno było zrozumieć że jest dla mnie kimś bardzo, bardzo ważnym?
- Czy cię kocham ? Oczywiście że tak. - uśmiechnęłam się. Brunet nadal stał jak wryty bacznie mi się przyglądając.
- Dlaczego wtedy nie chciałaś mnie słuchać ?
- To nie ja nie chciałam cię słuchać. To ty nic nie mówiłeś. Stwierdziłeś tylko że mój ojciec chyba ma rację i zamilkłeś. - przed moim oczami znów pojawiła się scena tamtej nocy.
- Ja nie wiedziałem co powiedzieć. Twój ojciec... On tak bardzo mnie nienawidzi. Ja nie chciałem żebyś się z nim przez mnie kłóciła.
- Dla niektórych spraw warto.
- Na przykład dla mnie ? - uśmiechnął się nieśmiało.
- Na przykład dla ciebie - szepnęłam. Żołądek podskakiwał mi do gardła ze szczęścia.
- Niki - wyszeptał pochylając się nad moim uchem.
- Tak ?
- Ja też cię kocham - uśmiechnęłam się i złączyłam nasze usta ze sobą w namiętnym pocałunku. Chłopak złapał mnie za szlufki od spódnicy i przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej.
- Wyglądasz nieziemsko w spódniczce. Powinnaś nosić ją częściej. - jęknął przerywając na moment pocałunek. Poczułam jak moją twarz oblewa gorący rumieniec. Oderwałam się od ust Filipa i wtuliłam się w niego kiedy zamknął mnie w swych ramionach.
- Zobaczymy co da się zrobić - puściłam mu oczko.
Coś we mnie eksplodowało. Czułam jak szczęście rozpływa się w moim ciele docierając do każdej komórki. Z oczu wypłynęła jedna , jedyna łza. Łza szczęścia którą chłopak otarł z mojego policzka swoim kciukiem. Ucałował mnie w czoło i z powrotem splótł nasze palce sugerując powrót do przerwanego wcześniej spaceru.
- Dziękuję za prezent. - uśmiechnęłam się jak dziecko które właśnie dostało ogromnego, mega kolorowego lizaka.
- Prezent ? - podniósł ze zdziwieniem prawą brew.
- Zdjęcie na suficie , miś ..
- Aaa.. To .. Dla ciebie wszystko piękna - pocałowałam go w policzek.
- A tak swoją drogą... Jak udało ci się wyciągnąć to zdjęcie z aparatu Sary ? Przecież to graniczy z cudem - parsknęłam.
- Mam swoje sposoby - wyszczerzył się.
- Czyli ?
- Przekupiłem ją tym ze zapoznam ją z paroma kolegami na najbliższej imprezie - wybuchnęłam śmiechem. Całą Sara. Moja kochana blondi. Uśmiechnęłam się pod nosem kiedy uświadomiłam sobie że wszystko jest już okej. Że nie mam już powodu żeby siedzieć w pokoju i wypłakiwać się w kolejną poduszkę..
A tata ? Musi sobie jakoś z tym wszystkim poradzić.
Chodziliśmy tak sobie po parku jeszcze z dobre dwie godziny. Trzymając się z ręce i ciągle o czymś rozmawialiśmy. Przy okazji dostałam burę za tę imprezę. A raczej za to że wyszłam z niej pijana. Jak to na mojego chłopaka przystało, wygłosił mi dziwnie krótkie kazanie na temat mojej słabej przyswajalności alkoholu. Przetrawiłam to wszystko jakoś. Koło 20 Filip odprowadził mnie do domu. Dostałam buziaka w policzek na pożegnanie i weszłam do domu. Jak się okazało taty jeszcze nie było. Za to Michał wrócił już z wyjazdu na którym był z kolegami. Ucieszyłam się. Tak dawno go nie widziałam i muszę przyznać że tęskniłam za nim.
Siedzieliśmy na kanapie a ja uważnie słuchałam . Opowiadał o swoim wyjeździe pod namioty który w pierwszą noc okazał sie być spaniem w mini vanie bo nie chciało im się rozłożyć namiotu. Śmiałam sie jak opętana kiedy opowiadał kolejne wyczyny swoich kolegów.
- A tutaj sie coś działo ? - spytał kiedy już skończył opowiadać.
- No trochę. Tata wariuje.
- Hmm ? Jak to ? Co zrobiłaś tym razem.?
- Przyłapał mnie w domu z Filipem. Wściekł się , dostałam 2 tygodnie szlabanu , po dwóch dniach siedzenia w pokoju uciekłam , ojciec wparował do domu Filipa , zrobił rozróbę i teraz chodzi jakby miał kij w tyłku. - skończyłam wyliczać wstrzymując oddech. Michał zaczął się śmiać.
- A i zapomniałam dodać.. On nie akceptuje Filipa i za wszelką cenę chce mnie od niego odciągnąć. Uroił sobie że to chłopak nie dla mnie i nie ustępuje.
- A ty oczywiście masz to gdzieś ? - popatrzył na mnie z uśmiechem na ustach.
- Tak jakby  - westchnęłam cicho. Cieszyłam się że jest tutaj blisko.
- Oj Niki... Czuję że on sobie z nerwów wszystkie włosy z głowy powyrywa nim faktycznie mu wypadną. Dajesz mu popalić - uśmiechnęłam się słabo.
- Jasneee. Ja jemu.. - jęknęłam - idę się położyć. Dobranoc - uśmiechnęłam się i wyszłam po schodach na górę.
Stanęłam zdumiona kiedy po otwarciu drzwi od mojego pokoju dostrzegłam w nim mężczyznę tak dobrze mi znanego.
- Tęskniłaś ? - ten głos...

-------
Rozdział trochę nudny mi wyszedł. Ale to jest wstęp do następnego więc myślę że Was nie zawiodę.
DZIĘKUJĘ za tyle cudownych komentarzy pod poprzednim postem. To wiele dla mnie znaczy. Nawet nie wiecie o ile lepiej się później pisze kolejny rozdział kiedy wiesz że ktoś czyta twoje wypociny a w dodatku mu się to podoba.
Jestem z Was dumna. Dajecie człowiekowi motywacje.
JESTEM GOTOWA PRZEDŁUŻYĆ DLA WAS OPOWIADANIE. JEŚLI SOBIE TYLKO TEGO ŻYCZYCIE. mam jeden mały warunek. MUSICIE POKAZAĆ ŻE JESTEŚCIE ! 
TAK WIĘC KOMENTUJCIE ! :D 
Jeżeli macie jakieś propozycje , an temat tego co może się później wydarzyć - śmiało piszcie do mnie mejle ! 
email : emikka@onet.pl   

Kocham was Mikka

Tablica Ogłoszeń :D


DUŻEEE SERDUCHO DLA WAS <3>

Kochani wyłączyłam weryfikację obrazkową w komentarzach i teraz możecie pisać z anonima. Mam nadzieję że zachęci was to do komentowania ^.^
Kocham Was baardzo za te przeszło 6 tysięcy wyświetleń tylko w ciągu lipca. Jesteście niesamowici <3 p="">/ Mikka

Mam Cię cz*41



Kiedy obudziłam sie rano pierwsze co przyszło mi na myśl to " gdzie ja jestem ?". Rozejrzałam się po znajomym pomieszczeniu i dopiero wtedy zorientowałam się gdzie jestem. Przed oczami stanęły mi obrazy z wczorajszego wieczoru. Cholera, ale zrobiłam z siebie totalną idiotkę.... Przetwarzając to wszystko w głowie z każdą chwilą coraz bardziej chciałam się spalić ze wstydu. Rozejrzałam sie po pokoju. Obok mnie nie było nikogo. Zrzuciłam z siebie kołdrę i usiadłam na łóżku. Na krześle koło komody leżała idealnie złożona sukienka którą miałam na sobie wczoraj a zaraz obok moje czarne szpilki. Ściągnęłam z siebie koszulkę Filipa którą wczoraj musiał mi założyć. Filip... On jest dla mnie taki dobry. Tak cholernie za nim tęsknie. A teraz ? Jak ja mu w oczy spojrzę po tym co wczoraj wyprawiałam ?! Potrząsnęłam głową dopinając suwak sukienki. Wzięłam do ręki moje buty i wyszłam z pokoju.
W mieszkaniu nikogo nie było. Całe szczęście. Ostatnie o czym marzył to konfrontacja z Filipem w moim obecnym stanie. Ignorując przeszywający moją głowę ból wyszłam z mieszkania zamykając za sobą drzwi. Chciałam jak najszybciej być w domu. Szłam szybkim krokiem po chodniku nadal trzymając szpilki w ręce. W nich droga do domu zajęła by mi dwa razy więcej czasu. Chociaż muszę przyznać że po alkoholu całkiem nieźle sobie w nich radzę. Jak na przykład na parkiecie wczoraj. Szkoda że do takich sukienek nie pasują trampki... Chociaż ?
Nim się obejrzałam, byłam już w domu. Na mój pech drzwi prowadzące do środka były zamknięte. Ojciec pewnie w pracy a Michał ślęczy gdzieś z kolegami. Bąknęłam coś pod nosem na temat noszenia przy sobie torebki z kluczami i telefonem po czym ruszyłam na tył domu, sprawdzając czy przypadkiem nie ma nigdzie otwartego okna. Oprócz okna w moim pokoju wszystkie były co najwyżej uchylone więc nie było możliwości żeby się przez nie dostać do domu.
Dobra...Tylko jak teraz mam sie dostać na pierwsze piętro ? Rozejrzałam się dookoła jednak nie widziałam sensownego wyjścia z sytuacji. Nagle moim oczom rzuciła się drewniana kratka po której wspinała się winorośl. Przerzuciłam szpilki przez okno pokoju ( sama byłam zaszokowana swoją celnością ) i stanęłam delikatnie na drabince. Zaczęłam powoli wspinać się po niej co nie było wcale łatwe dzięki gałązkom w które zdarzało mi się zaplątać. W końcu jednak po chwili siedziałam na parapecie dumna ze swojego wyczynu. Uśmiechnęłam się i wślizgnęłam do pokoju.
Kiedy przebrałam się już w wygodniejsze ciuchy ( ta sukienka na pewno nie należała do wygodnych ) rzuciłam się na łóżko. Ból głowy nadal dawał się we znaki. Podniosłam się i z na wpół zamkniętymi oczami zeszłam na dół do kuchni. Wzięłam od razu dwie etopiryny i przełknęłam je popijając wodą.
Miałam już wychodzić z kuchni kiedy odezwał się mój żołądek. No tak, od wczorajszego obiadu nie miałam nic w ustach. Przygotowałam sobie talerz z kanapkami i gorącą herbatę po czym usiadłam z tym wszystkim na kanapie. Od razu nasunął mi się na myśl ten poranek kiedy jedliśmy z Filipem śniadanie. Siedziałam na nim karmiąc go kanapkami i ślepiąc w telewizor. Boże... Jak ja za nim tęsknie.. Spojrzałam na kanapkę którą miałam w ręce i odłożyłam ją z powrotem na talerz. Jakoś nie miałam teraz apetytu. Wstałam z kanapy i wróciłam do pokoju. Odnalazłam pod stertą czasopism oraz innych dupereli na moim biurku MP4 i odpaliłam playlistę. Ze słuchawkami w uszach i zamkniętymi oczami rzuciłam sie na łóżko. Otworzyłam na chwilę oczy żeby wziąć łyka wody ze szklanki która stała na stoliku i zamarłam. Leżałam jak sparaliżowana nie mogąc poruszyć żadną częścią swojego ciała. Na suficie, bezpośrednio nad moim łóżkiem wisiało ogromne zdjęcie przedstawiające nas razem. Spacerujących po brzegu jeziora. 


Nie wiem jak Filip wyciągnął to zdjęcie z aparatu Sary. Tak to na pewno Sara była jego autorką. Podczas obozu nie rozstawała się ze swoim aparatem i robiła zdjęcia wszystkim i wszystkiemu.  Wyciągnęłam słuchawki z uszu i stanęłam na łóżku by bliżej się przyjrzeć. Wyglądamy... Na takich zakochanych. Szczęśliwych, cieszących się sobą. Gdzie to wszystko zniknęło ? Przejechałam dłonią po włosach i opadłam na łóżko. Z oczu spłynęła łza przecierając szlak dla kolejnych. Tak bardzo chciała bym żeby tu ze mną był. Żeby mnie przytulił, objął ramieniem i powiedział że wszystko będzie dobrze. Tak bardzo tęsknię...
Otarłam wierzchem dłoni oczy kiedy zobaczyłam na komodzie białego misia z kartką przylepioną do prawej łapki.
Niki spotkajmy się.
Pamiętasz to miejsce w parku 
gdzie uczyłem Cię jeździć na deskorolce ? 
Przyjdź tam o 16. 
Proszę F.

Wzięłam w dłonie misia i tuląc go do siebie opadłam na łóżko. Dopiero 11. Co ja będę robić przez te pięć godzin ? Przytuliłam się do pluszaka jeszcze mocniej i patrząc na zdjęcie a przez moją głowę przebiegła myśl którą chętnie do siebie dopuściłam. " Może wszystko jednak będzie dobrze ? " Zamknęłam oczy po ponownym włożeniu słuchawek w uszy.

Nawet nie wiem kiedy usnęłam. W każdym razie gdy się już obudziłam, pierwsze co zrobiłam to to że spojrzałam na zegarek. Dochodziła trzecia. Zeskoczyłam z łóżka i pobiegłam do łazienki. 
Ubrałam swoją ulubioną granatową spódnicę a do tego bokserkę i wyszłam z domu na spotkanie z moim ukochanym.

---------
Znalazłam dzisiaj trochę czasu więc o to proszę :) Cieszcie się wakacjami. Już nie wiele zostało :C
Kocham was Mikka <3 br="">

Mam Cię cz*40



*Perspektywa Sary*

- Dzień dobry. Jest Nicola ?
- Cześć Sara. Jasne. Jasne jest u siebie. Tylko z góry uprzedzam że od jakiegoś czasu, jest yy... Jakby to powiedzieć... Mniej przyjemna.
- Mniej przyjemna ? - zamrugałam oczami. O czym ten gościu do mnie mówi ?
- Dokładnie.
- Hmm dziękuję panu w takim razie - minęłam ojca dziewczyny w drzwiach i pognałam schodami na górę prosto do pokoju Nicoli.
Kiedy byłam już przed drzwiami , pchnęłam je uprzednio pukając a to co zobaczyłam całkowicie mnie rozbroiło. Kiedyś ciepłe ,przytulne pomieszczenie było teraz meliną. Zasłonięte rolety w oknach nie dopuszczały do pokoju najmniejszego promienia światła. Na podłodze stosy zużytych chusteczek higienicznych. Na biurku koło łóżka zimny, nawet nie tknięty obiad. Podeszłam do łóżka i usiadłam na jego skraju. W pokoju śmierdziało wilgocią. Efekt dawno nie otwieranego okna.
- Jezu dziewczyno ! Co ci tu zdechło ?- schowana całkowicie pod kołdrą dziewczyna odchyliła ją na chwilę by na mnie spojrzeć.
- Sens mojego życia jak już pytasz. Czego chcesz ? - warknęła. Napuchnięte od płaczu oczy spoglądały na mnie wrogo.
- Przyszłam cię wyrwać na zakupy Niki.
- Niki wyszła. Przekazać jej coś ? - popatrzyła na mnie - Nie ? W takim razie żegnam. - z powrotem nakryła kołdrę na głowę.
- Tak być nie może - mruknęłam i podniosłam się z łóżka. Podeszłam do okna i otworzyłam je po wcześniejszym podciągnięciu rolet. To samo zrobiłam z pozostałymi dwoma oknami.W pokoju od razu zrobiło się jaśniej.
-Co ty do cholery wyrabiasz ? - warknęła Nicola kiedy siłą ściągnęłam z niej kołdrę.
- Później mi podziękujesz. A teraz jazda pod prysznic - popatrzyła na mnie jakbym uciekła ze szpitala psychiatrycznego i przewróciwszy oczami zatrzasnęła się w łazience. Jakieś piętnaście minut później drzwi się otworzyły i stanęła w nich Nikola w dresie i ręczniku na głowie.
- To chyba nie jest odpowiedni strój na wyjście do klubu ..
- A kto powiedział że ja się wybieram do jakiegoś klubu ?
- Oj Niki ... Na jednym chłopaku świat się nie kończy. Chodź, zabawimy się.
- Sara... Ja chyba nie mam ochoty..
- Więc wolisz zamelinować się na kolejny tydzień w pokoju ? Nie obraź sie ale uważam że to wszystko wyolbrzymiasz. Wiem ze boli cię ta sprawa z Filipem ale nie daj się wciągnąć. Chwilowe rozstanie nie jest powodem izolowania się od świata. Tak więc załóż jakąś kieckę i ruszamy.
- No nie wiem...
- Niki...
- Nie zamierzasz odpuścić ?
- E-eee - pokręciłam głową.

~*~ Perspektywa Nicoli ~*~
 - No chodź już ! - krzyknęła Sara zza drzwi łazienki.
- Moment! Już wychodzę ! - przeczesałam palcami włosy. Jak ja dałam się na to namówić ? Po co ja tam idę ? Żeby posiedzieć na stołku barowym ? Najchętniej zaszyła bym się pod kołdrą w swoim pokoju z kolejnym pudełkiem ciastek czekoladowych.
- Niki !
- No ide , ide. - pchnęłam drzwi i dołączyłam do stojącej w drzwiach blondynki. Ubrana w przewiewną białą sukienkę nad kolano tupała ze złości swoimi kremowymi szpilkami.
- Raaanyy Niki wyglądasz nieziemsko ! - jęknęła kiedy wyszłyśmy na korytarz. Przejrzałam się w lustrze. Założyłam jedną z moich ulubionych sukienek i czarne szpilki.
Godzinę później siedziałam już przy klubowym barze. Sara została porwana na parkiet przez jakiegoś dwu metrowego bruneta i mimo że upierała się że woli tańczyć ze mną wiedziałam że tak nie jest. Boze chyba nie będzie sobie odmawiać zabawy ze względu na mnie ?
- Jeszcze jedną proszę - gość za barem podał mi właśnie trzeciego szota.  W takim tempie nie będę mogła utrzymać się na nogach już o 20. A z drugiej strony... Co mi zależy. Jakoś nie widzę powodu dla którego nie powinnam się zabawić. Przechyliłam kieliszek pozbywając się z niego piekącego po gardle płynu i otarłam usta wierzchem dłoni. Zsunęłam się z wysokiego, barowego krzesła i chwiejnym krokiem ruszyłam na parkiet. Zatrzymałam się pośrodku grupki wyginających się w rytm muzyki nastolatków z sąsiedniego liceum. Nie minęło dużo czasu a obok mnie pojawiła się dwójka chłopaków. Kołysząc się czułam jak alkohol zaczyna buzować w moim ciele.
Przetańczyłam dobre czterdzieści minut w towarzystwie rok starszych chłopców. Nie chętnie ale odeszłam od nich czując suchość w gardle. Wróciłam na stołek barowy i zamówiłam sobie od razu dwie kolejki.
- Saruniu skarbeczku ! - zachichotałam do ucha dziewczynie obok.
- Jestem Gosia. Nie Sara. - cholera. A taka podobna była..
- Oops - i poszłam dalej.
Chwile później odnalazłam blondynkę przy jednym ze stolików. Usiadłam obok niej i nachyliwszy sie w jej stronę krzyknęłam jej do ucha chcąc zagłuszyć muzykę.
- Zamówiłam taksówkę - czkawka. Cholera !.. - Jadę do domu.
- Poczekaj , wezmę torebkę z szatni.
- Nie. Zostań jeszcze. Jest wcześnie.
- Nie mogę cię puścić do domu w takim stanie..
- Wyluzuj mała. Taksówka - zachichotałam i oddaliłam się od niej i jej towarzysza wciąż im machając.
Kiedy wyszłam przed klub moje ciało omiótł ciepły powiew wiatru. Jak na sierpniową noc przystało księżyc wisiał wysoko na niebie w towarzystwie małych połyskujących gwiazdek.
Podeszłam do pobliskiej ławki i usiadłam na niej. Zsunęłam z stóp szpilki, wzięłam je do ręki i ruszyłam chodnikiem przed siebie. Wiedziałam że czeka mnie dość długi spacerek pieszo.

* godzinę później

- Otwórz te cholerne drzwi - było już koło pierwszej w nocy a ja stałam przed drzwiami wejściowymi i dobijałam się do mieszkania mojego byłego.  - Otwórz ! Wiem ze tam jesteś !
Zgrzyt zamka i drzwi otworzyły się a po chwili stanął w nich Filip.
- No cześć kochanie.- zachichotałam - tęskniłeś ?-minęłam go w drzwiach i rozsiadłam się na kanapie.
- Nicola ? Co ty tu robisz ?
- Stęskniłam się za moim misiem - znowu chichoczę.
- Ty jesteś pijana - szepnął.
- Może troszkę.
- To nazywasz troszkę ? Ile ty wypiłaś ?!
- Jeden ... Dwa ... Pięćset !!! - przewróciłam się na kanapie i nie mając siły się podnieść oparłam głowę o poduszkę. - Nie przywitasz się ze mną ?
- Zawiozę cię do domu. - popatrzyłam na niego i dopiero teraz zauważyłam że za wszelką cenę chce coś przede mną ukryć.
- Nie chce wracać. Chcę zostać tutaj.. Z tobą..
- Niki... Jesteś pijana. Nie myślisz trzeźwo. Chodź położysz się. - odstawił to coś co trzymał za plecami do szafki nad zlewem w kuchni i podszedł do kanapy. Otoczył mnie swoimi ramionami i zaniósł do sypialni. Nakrył mnie delikatnie kocem i zgasił lampkę na stoliku obok łóżka.
- Zostań ze mną - westchnęłam.
- Nie.
- Zostań.
- Nie Niki. Mam coś do zrobienia.
- Filip - podniosłam się z łóżka idą w jego kierunku. Otoczyłam go rękami od tyłu i wtuliłam twarz w jego plecy. - Proszę.
Pokręcił głową z dezaprobatą i już wiedziałam że się zgodzi.Ułożyliśmy się wygodnie na łóżku. Otoczył mnie ramionami i głaskał po włosach żebym szybciej usnęła. Wielokrotnie zrywałam się z łóżka a on cierpliwie przyciskał mnie bliżej siebie. Po jakiejś godzinie rozmów które praktycznie nie miały sensu moje powieki zrobiły się ciężkie a ja odpłynęłam.

The Versatile Blogger

Dostałam nominacje do The Versatile Blogger
od  
http://blogluce.blogspot.com/


Zasady:
1) Podziękować osobie, która cię nominowała.
2) Pokazać na blogu nagrodę  The Versatile Blogger.
3) Ujawnić 7 faktów o sobie.
4) Nominować 15 blogów, które według ciebie na to zasługują.
5) Poinformować nominowanych.

1) Bardzo dziękuję Luce za nominację :)

2) O to nagroda :) 

                                    
3) Coś o mnie ? 
- jeżdżę na deskorolce. Może nie jest to jazda pokazowa ale zawsze :) 
- kocham pisać <3 span="">
- uczę się grać na gitarze.
- kocham sport w szczególności KOSZYKÓWKĘ <3 span="">
- Słucham Rocku.
- Uwielbiam zwierzęta.
- W przyszłości chciała bym studiować dziennikarstwo. 

4)   
1)http://dark-fanfiction.blogspot.com/
2)http://tlumaczenie-dangersback.tumblr.com/
3)http://dark-niallhoran-fanfiction.blogspot.com/
4) http://blogluce.blogspot.com/
  Innych raczej nie czytam. 
Możecie wysyłać mi linki do swoich blogów w komentarzach :)




Mam Cię 39



- Filip - Szepnęłam łapiąc go za ramię i potrząsając delikatnie aby się obudził.- Filip wstawaj !
Otworzył na chwilę oczy po czym ponownie je zamknął i mocniej oplótł mnie rękami.
- Filip ! - warknęłam - Ktoś się dobija do drzwi ! - otworzył sennie oczy, zamrugał kilkakrotnie i zwalniając mnie z uścisku podniósł się z łóżka.
- Sprawdzę to. - westchnął. - Zostań tutaj.
Nie miałam najmniejszego zamiaru go słuchać. Narzuciłam na siebie szorty i wyszłam po cichu z pokoju. Na palcach szłam po zimnej drewnianej podłodze w kierunku drzwi wejściowych.
- Tata ? - szepnęłam kiedy zobaczyłam go w drzwiach.
- Nikola ! W tej chwili się pakuj i wracasz ze mną do domu jasne ?! - ojciec był cały poczerwieniały od złości która z niego kipiała.
- Nie rozumiem jak mnie tu znalazłeś - mój głos nadal był szeptem..
- To w tej chwili jest najmniej ważne. Ważniejsze jest to co ty tutaj do jasnej cholery robisz ? Martwię się pół dnia bo moja córka lata nie wiadomo gdzie z jakimś chłoptasiem z którym w dodatku zabroniłem ci się spotykać !! O szlabanie już nie wspominając.
- Przestań wreszcie ! - w moich oczach zaczęły wzbierać łzy a cichy szept przerodził się w krzyk wymieszany z nutką paniki i strachu. Dlaczego on tak nienawidzi Filipa ? Dlaczego nie może zaakceptować tego, że już nie jestem małą dziewczynką, która potrzebuje swojego tatusia dwadzieścia cztery na dobę? -Dlaczego nie chcesz zrozumieć że chłoptaś którego tak bardzo nie trawisz jest dla mnie kimś ważnym ? To on mnie wspierał kiedy ty miałeś mnie gdzieś zajęty swoją pracą w biurze. Dajmy na przykład wypadek Sary. Pamiętasz ?
- Oczywiście że tak. Ale co to ma do rzeczy ?
- To że kiedy ty siedziałeś z nosem w papierkach on jako jedyny znalazł dla mnie czas. On się bardziej mną interesuje niż ty a teraz chcesz się pozbyć z mojego życia dlatego że jeździ na motorze, ma tatuaż czy może dlatego że dzięki niemu jestem szczęśliwa ? - Przeniosłam wzrok z ojca na bruneta. Wpatrywał się we mnie  z szeroko otwartymi ze zdumienia oczami. Kurcze. Właśnie zdałam sobie sprawę że nigdy nie powiedziałam mu ile tak naprawdę dla mnie znaczy.
- Dziecko czy ty nie widzisz co on z tobą robi ?! Namieszał ci w głowie swoimi słodkimi słókami które pewnie wciska wielu innym równie naiwnym dziewczynom jak ty. - usta Filipa zacisnęły się w wąską linię ze złości. Za wszelką cenę chciał powstrzymać w sobie złość która powoli rozsadzała go od środka. Ścisnęłam go pokrzepiająco w rękę na co trochę się rozluźnił ale nie całkowicie. Nadal wyglądał jak betonowy słup którego za nic w świecie nie powalisz na ziemię.  -  Myślisz że mając piętnaście lat znajdziesz miłość na całe życie ?
- O tym właśnie mówię. Ty nawet nie wiesz ile mam lat !
- Co? Jak to ? - ojciec był coraz to bardziej spanikowany a ja coraz bardziej zirytowana.
- Za dwa tygodnie kończę 17...
- Ale to nie zmienia faktu że nie powinnaś się spotykać z tym chłopakiem ! Odkąd go poznałaś, pijesz alkohol, pyskujesz, uciekasz z domu, masz w nosie wszystko co do ciebie mówię ! Tak więc po raz kolejny zabraniam ci się z nim spotykać. I radzę ci tym razem mnie posłuchaj. A teraz pakuj się do samochodu.
- A jak nie to co ?!- warknęłam
- To oddam cię matce. I już nie tylko na wakacje. Pożegnaj się z tym panem po raz ostatni i idziemy.
- Nienawidzę cię !  - wybuchnęłam płaczem.
- Idę do samochodu. A jeśli nie zjawisz się tam w ciągu dwóch minut zawiozę cię choćby siłą na dworzec PKP - wyszedł trzaskając drzwiami.
- Chodź tu mała - przyciągnął mnie do siebie ocierając z policzka łzy.
- Filip.. Ja z nim nie wracam ! On nie może stawać między nami.
- Wracasz. Musisz....
- Filip ..
- Nie Niki... Może on ma rację ? Może faktycznie mam na ciebie zły wpływ ?
- Co ?! - odsunęłam się od niego robiąc dwa kroki w tył. - Nie mów tak ! On nie ma racji! Nie masz na mnie złego wpływu !!
- Niki..
- Czyli co ? Teraz chcesz ze mną zerwać tak ? Zrobiło się nie przyjemnie więc unosisz ręce do góry i się wycofujesz ?
- Wiesz że to nie tak...
- A jak ? - cisza. Z oczu chłopaka nie mogłam nic wyczytać. Nic oprócz rozdzierającego go bólu. Mój kochany czarny. Już było między nami tak dobrze. Wręcz idealnie. A potem zjawia się troskliwy tatuś którego nigdy nic nie interesowało oprócz tego jakie wpływy ma jego firma.
Ale dlaczego mój ukochany brunet teraz milczał ? Dlaczego nie powiedział że wszystko będzie dobrze, że mam się nie przejmować i że nie interesuje go to co mówi mój ojciec bo chce żebyśmy byli razem ? Dlaczego on teraz milczy ? Ta cisza wyrywa mi serce z klatki piersiowej i łamie na kawałeczki. Może on nie mówi tego bo nie chce ? Wcale tak nie myśli .. A ja ? Ja pewnie byłam dla niego czymś na wzór zabawki zastępczej żeby mógł odreagować rozstanie z Moniką.
Nagle przez głowę przemknęło mi wspomnienie dzisiejszej nocy.
**
Leżałam na łóżku w samej bieliźnie. Nade mną pochylał się Filip świdrując mnie swoimi czarnymi oczami.
- Taka piękna - szepnął i musnął ustami mój nos.
Oplotłam rękami jego ramiona i przyciągnęłam bliżej siebie przyciskając się do jego ciała. Wtuliłam się w jego tors ciesząc naszą bliskością.
- Jesteś pewna ?
- Pewna czego ? - popatrzył na mnie z rozbawieniem.
- Pewna tego czy chcesz abym był pierwszy.
O kurcze jestem pewna że chcę to zrobić właśnie teraz i z nim ? Co do tego drugiego to nie mam wątpliwości ale czy dzisiaj ? Jestem na to gotowa ? Cholera boję się...
- I ostatni - szepnęłam.
Przez moje ciało przeszedł przyjemnie zimny dreszcz kiedy zjechał z pocałunkami na wysokość moich piersi.
**
- Ale byłam głupia - szepnęłam i wybiegłam z mieszkania zostawiając go samego. Byłam już prawie na chodniku kiedy złapał mnie za rękę i przyciągnął mnie do siebie.
- Puść mnie ! - warknęłam ale on nadal nie puszczał. - Zostaw mnie ! - wrzeszczałam pomiędzy napadami płaczu. Nie mogłam na niego teraz patrzeć. Nadepnęłam mu z całej siły nogą na gołą stopę i dopiero wtedy mnie puścił. Wykorzystałam moment i zniknęłam za furtką.

--------------
Macie tutaj taki bonusik ode mnie. Może troszkę krótki ale nie miałam czasu na więcej pisania. Kocham Was / Mikka <3 br="">

Mam Cie 38



Było już całkiem ciemno. Słońce schowało się za horyzontem a na jego miejsce wszedł księżyc. Wyglądał trochę jak nadgryziony od dołu rogalik. Staliśmy tak w wodzie oplatając się nawzajem rękami. On swoje miał na moich biodrach, ja na jego szyi. Wtulił twarz w moje włosy a ja oparta czołem o jego klatkę piersiową nie myślałam o niczym innym jak o tym jak bardzo kocham tego chłopaka. Tak. Wreszcie przyznałam się sama przed sobą. To nie mogło się skończyć inaczej. Jestem na zabój zakochana w wysokim, czarnookim mężczyźnie stojącym przede mną.
- O czym myślisz ? - mruknął w moje włosy.
- Och. O niczym takim. Po prostu się zamyśliłam.
- Um.. Okej.. Wychodzimy ? Widzę że masz już gęsią skórkę. - pokiwałam twierdząco głową i wolnym krokiem ruszyliśmy w kierunku pomostu. Filip pomógł mi wejść na deski zaraz obok naszego koca a chwilę później sam zwinnym ruchem wszedł na nie i stanął koło mnie. Podniósł z ziemi koc i zarzucił go sobie na plecy otulając sie nim.
- Też chciałaś ? - spytał drażniąc się ze mną. W jego oczach tańczyły te wesołe iskierki które tak uwielbiam.
- W zasadzie to nie. - podniosłam szarą koszulkę bruneta i ubrałam ją na siebie. Zebrałam także resztę ubrań w tym jeansy chłopaka i nie patrząc na niego ruszyłam do samochodu. Przez cały ten czas czułam na sobie wzrok chłopaka i chwilę później słyszałam za sobą jego kroki. Otworzyłam drzwi od strony pasażera i wdrapałam się na fotel. Zamknęłam się w samochodzie i rzuciłam ubrania na tylne siedzenie. Kiedy brunet zorientował się co robię podszedł do mojego okna i wskazując na drzwi prosił żebym otworzyła.
- Och ? Też chciałeś ? - mimo moich prób nie udało mi się powstrzymać śmiechu. Na twarzy Filipa też błysnął cień uśmiechu.
- Nie... Wydaje ci się - warknął powstrzymując parsknięcie śmiechem.
- Um... Skoro nie..
- Niki - popatrzył na mnie tymi swoimi ciemnymi oczami i przysięgam że coś we mnie umarło z zachwytu.
- Dobra no ... - nacisnęłam na klamkę od strony kierowcy i drzwi otworzyły się. - Ale z ciebie zrzęda - dodałam kiedy siedział już na fotelu obok. Po chwili jednak wysiadł i skierował się do bagażnika. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę że cały czas jest tylko w przemoczonych bokserkach a ja gapię się na jego umięśniony brzuch.
- Zrób zdjęcie skarbie. Zostanie na dłużej - wyszczerzył się a na moją twarz wkradł się rumieniec. - Wiem że się rumienisz - dodał po chwili i dał mi całusa w kącik ust.
Otworzył bagażnik i wyciągnął z niego czarną torbę. Odsuną suwak i wyciągnął z niej szare spodnie dresowe.
- Załóż. - Podał mi je. Dla siebie wyciągnął podkoszulek i szybkim ruchem przeciągnął go sobie przez głowę.
Wciągnęłam a nogi o wiele za duże spodnie i znów usiadłam na przednim siedzeniu. Usłyszałam dźwięk zatrzaskiwanego bagażnika a moment później na fotelu kierowcy siedział Filip ubrany w biały podkoszulek i jeansy które miał na sobie zanim poszliśmy do wody.
- To teraz do domu ? - spytał Filip mierząc mnie wzrokiem.
- Raczej tak. Chyba że masz inne plany.
- Oj mała.. Z tobą mógłbym mieć cały czas jakieś plany. - żołądek podskoczył mi z radości do gardła.
- W takim razie zostawiam ci wolną rękę.- sięgnęłam ręką na tylne siedzenie i wyciągnęłam z kieszeni szortów telefon. Cholera. 4 wiadomości i 13 nieodebranych połączeń. Wszystko od taty.





Wklepałam szybką odpowiedź że ma się nie martwić i że będę jutro. Wiem że się wkurzy. Wiem ze będzie w domu piekło ale nie zamierzam się teraz tym przejmować. Wole się cieszyć towarzystwem Filipa niż zamartwiać co też mój tata znowu wymyśli. I tak mam już przerąbane za to że wyszłam z domu więc gorzej już być raczej nie może. 
- Co jest ? - spytał Filip wjeżdżając na autostradę.
- To znaczy ? 
- No widzę że coś nie tak. Coś cię martwi ?
- W sumie... Oprócz 13 nieodebranych połączeń od taty i 4 wiadomości nic mnie nie martwi.
- Może powinienem zawieźć cię do domu ? 
- Nie... Nie chcę tam dzisiaj wracać. Chcę zostać z tobą. - złapał moją rękę i zaczął pocierać knykcie.
- Głodna ? - dopiero teraz zdałam sobie sprawę że od rana nic nie jadłam. A jest prawie północ.
- Jasne.
Jakieś 10 minut później zatrzymaliśmy się przy KFC. Usiedliśmy przy małym stoliku koło okna.
- Na co masz ochotę ? 
- Hmm.. Może być twister. 
- A do picia ? Cola ? 
- Tak. - uśmiechnęłam się a on dał mi całusa w policzek i ruszył w kierunku kasy. Z powodu braku klientów, co jest raczej normalne o tej godzinie wrócił po kilku minutach. Postawił czerwoną tackę na środku stolika i usiadł naprzeciwko mnie.

- Masz coś przeciwko żebym zabrał cię do siebie ? - spytał zatrzymując samochód na światłach i biorąc kolejny łyk coli. 
- Nie. Nie chcę wracać do domu. 
- Okej. Chciałem się upewnić że się nie rozmyśliłaś. - uśmiechnął sie nieśmiało.
Jakieś 20 minut później byliśmy już pod mieszkaniem Filipa. Gdy tylko wysiadłąm z samochodu chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę domu. 
- Chcesz coś do picia ? - spytał kiedy byliśmy już w kuchni. 
- Nie dzięki. Mam jeszcze colę. 
- Myślałem o czymś innym. Mam całkiem dobre wino. Może nie jakoś wyśmienite ale nie najgorsze.
- Aa. Um.. jasne. Usiadłam na krześle przy wyspie kuchennej i patrzyłam jak chłopak wyjmuje z lodówki wino. Chwilę męczył się z korkiem który się złamał ale nie było tak źle. 
- Prosze - podał mi jeden kieliszek i łapiąc mnie za rękę pociągnął na kanapę przed telewizorem. Usiadłam obok niego wykładając nogi na sofę i opierając głowę o jego ramię.
- Filip...
- Tak ? 
- Dlaczego nie mówiłeś mi że masz brata ? - poczułam jak cały się spina. Ogarnęła go ta sama ciemność co wtedy w kawiarni gdy wstąpił po ciastka dla bratanicy.
- Nie mam brata. - szepnął.
- Ale jak to ?  Wtedy w kawiarni mówiłeś że idziesz do bratanicy.
- Nie rozumiesz ? Miałem brata ale niecałe dwa lata temu ten dupek zostawił Monikę i wyjechał z miasta. 
- Monikę ? 
- Jego dziewczynę. Zaszła z nim w ciążę więc kretyn się wystraszył i wypierdolił. - z jego oczu kipiała wściekłość. Podniosłam się i ujęłam jego twarz w dłonie. 
- Cśśś - szepnęłam. - Uspokój się.Nie ma sensu się tak denerwować.
- Ale jak można zostawić 16-latkę samą z dzieckiem ? Jakim dupkiem trzeba być ?
- Wiem o co ci chodzi. Rozumiem cię. - pogłaskałam go po policzku.- Więc ostatnio widziałeś brata swa lata temu ?
- Tak i jakoś nie mam ochoty się z nim więcej widzieć. - Jezu ! Nie wiedziałam że on jest takim wrażliwcem. Kurde... On tak to wszystko przeżywa jakby ta Monika była... Była dla niego kimś ważnym ? Cholera... Czy powinnam zapytać ? Czuję że jeśli tego nie zrobię to narażę się na ciąg nieprzespanych nocy.
- Filip ? - głęboki wdech - Czy ona, Monika ... Czy ona była dla ciebie kimś ważnym ? - spytałam dość szybko i raczej wyszedł z tego jakiś pomruk... Ale chłopak zrozumiał.
- Ona... To moja była. Byliśmy ze sobą jakieś 3 może 4 miesiące, a później przedstawiłem ją rodzinie , bratu.. No i chyba domyślasz się jak to się skończyło - mój biedny czarny .. Na widok bólu w jego oczach przed moimi oczami stanął obraz brata Filipa i Moniki trzymających się za ręce a kilka kroków za nimi brunet sam jak palec.
- Kochałeś ją - szepnęłam. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę że wstrzymuję oddech. - Nadal kochasz..
- Co ?! Niee ! - zerwał sie z kanapy jak oparzony i przetarł dłonią włosy. Po chwili usiadł obok mnie i splótł palce swojej ręki z moją. Uniósł moją dłoń i przyłożył do ust , całując jej wewnętrzną stronę. - Ona sie nie liczy. Teraz jesteś tylko ty , rozumiesz ? Ona mnie nie obchodzi ! Odwiedzam czasem ją bardziej ze względu na małą. A poza tym myślisz że można pokochać kogoś w ciągu tak krótkiego czasu ? - " Można !!!!" krzyczy moja podświadomość ale za wszelką cenę próbuję zdusić w sobie ten krzyk. - Ona była dla mnie ważna. Kiedyś. Dostałem kopa w dupe i zamknąłem jej rozdział raz a na zawsze. Teraz zaczynam nowy, a ty grasz w nim główną rolę jasne ? - szepnął - Popatrz na mnie... 
Podniosłam wzrok z podłogi która nagle stała się naprawdę bardzo ciekawym obiektem i popełniłam największy możliwy błąd tej sytuacji. Spojrzałam prosto w jego cudowne oczy i nagle nie pragnęłam niczego innego jak go przytulić, pocałować.
- Uwierz mi.. - szepnął po czym zbliżył twarz do mojej i złączył nasze usta. Tego mi brakowało. Usiadłam na jego kolanach przerzucając nogi po obu jego stronach, wplątałam palce w jego włosy a on przesunął swoje ręce nieco poniżej moich pośladków. Nagle poczułam że mnie podnosi. Wniósł mnie do sypialni i nadal nie przerywając pocałunku położył delikatnie na łóżku. Nim się obejrzałam, oboje byliśmy już w samej bieliźnie..
- Niki ja .... - no nie w takiej chwili pyta mnie czy aby się nie śpieszymy ? Ma wyczucie czasu...
- Ćśśś... Jestem pewna ... - westchnęłam - Chcę tego.. Chcę ciebie...

Obudziłam się w nocy. Leżałam w samym podkoszulku Filipa opleciona jego rękami jak jakimś bluszczem. Nagle rozległ się hałas. Już wiem co mnie obudziło. To krzyki i dobijanie się do drzwi wejściowych. Zaraz, zaraz... Ja skądś znam ten głos.... O CHOLERA !!