sobota, 7 grudnia 2013

Mam Cię cz*64

- Mam nadzieję że twoja mama wykaże się większym entuzjazmem niż twój ojciec - mruknął Filip.
- Ja też mam taką nadzieję - westchnęłam. Byłam coraz bardziej zdenerwowana. Z każdym następnym kilometrem który zmniejszał dystans między nami a domem matki serce biło mi coraz szybciej, ręce pociły się niemiłosiernie a zęby nieświadomie przygryzały wnętrze policzka.
- Denerwujesz się ? - spytał chłopak, ściskając delikatnie moją dłoń.
- Nie widziałam jej przeszło pół roku. Oprócz kilku kilkunastu rozmów telefonicznych nie kontaktowałyśmy się praktycznie wcale. Tak, denerwuję się.
- Będzie dobrze. - uśmiechnął się delikatnie.
- Na to liczę.
Kiedy zatrzymaliśmy się przed niewielkim domkiem na przedmieściach, serce podskoczyło mi praktycznie do gardła. Z trudem przełknęłam ślinę i splatając ręce z Filipem, ruszyliśmy do drzwi.
Zanim nacisnęłam na dzwonek, po raz kolejny spojrzałam na Filipa. Jeszcze możesz uciec.. Jeszcze możesz uciec !! - krzyczała moja podświadomość. Odsunęłam tę myśl od siebie. Wbrew pozorom chciałam się z nią spotkać. W końcu to moja mama. Kobieta która jest jedną z najważniejszych osób w moim życiu. A przynajmniej była, dopóki nie postanowiła nas zostawić i wrócić do tej dziury.  Stop ! Nie myśl o tym. Nie psuj sobie humoru już teraz.
- Gotowa ? - spytał Filip ściskając troskliwie moją dłoń. Pokiwałam głową i nacisnęłam na guzik tuż koło drzwi.
W środku domu rozległ się dźwięk dzwonka, a później odgłos kroków. Jeszcze możesz ucie...
- Zamknij się - mruknęłam.
- Co ? - Filip spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Nic. Głośno myślę. Przepraszam. - posłałam przepraszający uśmiech a on szybko pocałował mnie w czoło przenosząc prawą rękę na moja plecy.
Sekundę później drzwi się otworzyły a w progu stanęła średniego wzrostu kobieta. Niebieskie, szeroko otwarte ze zdziwienia oczy patrzyły na nas w oszołomieniu.
- Nicola ? - wyszeptała zakrywając dłonią usta. W kącikach jej oczu zebrały się łzy które nie czekając na pozwolenie, spłynęły po policzku. Wyswobodziłam się z uścisku Filipa i podchodząc do niej szybkim krokiem, przytuliłam się do niej. Kiedy ona także odwzajemniła gest, poczułam sie jak wtedy gdy miałam pięć  może sześć lat. Wtedy wkraczałam dopiero w świat szkoły. Gdy odprowadzała mnie rano do przedszkola, bałam się że mnie już tam zostawi. Wtedy ona zawsze przytulała mnie mocno, i szeptała mi na ucho że nigdy by mnie nie zostawiła. Że zawsze będzie przy mnie. Kłamała... Zostawiła mnie. Nas wszystkich.
Po moich policzkach spłynęło kilka łez.
- Wejdźcie do środka - powiedziała cicho odsuwając się ode mnie.
Przekraczając próg domu, poczułam jak wszystkie wspomnienia związane z tym miejscem wracają przewijając się w mojej głowie jak rolka filmowa.  Jak by nie było, spędziłam tutaj większość swojego życia.
- Siadajcie - wskazała dłonią na jedną z kanap w salonie. Już na samym początku zwróciłam uwagę na to, że nie zmieniła tu zupełnie nic. Stare, szare kanapy nadal stoją w tym samym miejscu, ściany mają wyblakły, piaskowy kolor a panele skrzypią w tym samym miejscu co półtorej roku temu, kiedy wyprowadzaliśmy się stąd.
- Um.. Mamo ? Poznaj Filipa. Mojego chłopaka.
- Miło panią poznać osobiście pani Stępień.  -uśmiechnął się brunet, wyciągając rękę w kierunku kobiety.
- Mi ciebie także - uśmiechnęła się miło. - Zaczekajcie, przyniosę herbatę.
Chwilę później już jej nie było.
- Nie jest tak źle - szepnął Filip wprost do mojego ucha.
- Nie jest. Nawet nie wiesz jak się cieszę.
Nie musieliśmy długo czekać na moją matkę. Kilka minut później, wkroczyła do salonu z tacą w rękach.
- Więc.. - mruknęła stawiając przed nami na stoliku, filiżanki herbaty. - Jak długo się spotykacie ?
- W zasadzie już prawie pół roku. - odpowiedział chłopak z .. dumą ?
- Całkiem długo. - uśmiechnęła się wsypując łyżeczkę cukru do napoju. - Ile masz lat ?
Och.. Więc przesłuchanie czas zacząć....
- Dziewiętnaście.
- Czym się zajmujesz ?
- Pracuję na siłowni między wykładami. 
- Studiujesz ?  
- Stosunki między narodowe. - odpowiedział spokojnie. Po dłuższych zastanowieniach doszłam do wniosku, że zapewne spodziewał się tego typu "rozmowy".
- Ambitnie. - mruknęła.
- Co u ciebie słychać mamo ? - wtrąciłam zanim zdążyła zasypać Filipa kolejną dawką pytań.
- Dobrze, dziękuję. - Ta rozmowa nie ma sensu.. Zdawkowe pytania, odpowiedzi. Zupełnie jak bym rozmawiała z dopiero co poznaną osobą na ulicy. Trzeba było uciekać póki jeszcze mogłaś !
- A jak w pracy ? - zapytałam chcąc zakończyć panującą ciszę. Niezwykle niezręczną ciszę.
- Ciężko. Ostatnimi czasy nasza firma ma masę zleceń więc praktycznie nie wychodzę z biurowca.
- Żadna nowość - bąknęłam pod nosem na co zostałam lekko uszczypnięta w bok przez Filipa.
- Miałaś przyjechać do mnie na wakacje..  - westchnęła z .. pretensjami ? Och serio ? Miała mi za złe że nie przyjechałam do niej mimo tego że i tak musiała bym siedzieć w tym domu sama ?
- Wiem.. Ale wyjechaliśmy z Filipem na tydzień nad jezioro. Do jego siostry.
- Cudownie że wam się układa, ale nie zapominaj jeszcze o swojej starej matce.. - uśmiechnęła się dość dziwnie.
- Ty najwyraźniej zapomniałaś o nas już dawno. - przymknęłam oczy w oczekiwaniu na kolejne uszczypnięcie ze strony Filipa jednak on splótł nasze pace  ze sobą, posyłając mi troskliwe spojrzenie.
- Słucham ? - kobieta zachłysnęła się herbatą.
- Zapomniałaś o nas. Przez pół roku nie odwiedziłaś nas ani raz. - wysyczałam. - Masz kogoś ? Znalazłaś sobie już nową rodzinę ? Mam nadzieję że jest lepsza od nas.
- Nicola.. To nie tak. - odłożyła filiżankę spoglądając na mnie spod przymkniętych oczu. Westchnęła głośno.- To nie moja wina. Nie mogłam do was przyjechać. Miałam masę prac..
- O tym mówię ! - wybuchnęłam - Zawsze praca byłą ważniejsza od nas ! To przez nią nasza rodzina się rozpadła ! Bo wszystko było ważniejsze od niej.
- Nie mów tak .. Robiliśmy z ojcem wszystko by było wam jak najlepiej.
- I widzisz gdzie was to zaprowadziło ? Niedługo staniecie przed sądem w sprawie rozwodowej ! Oboje jesteście tacy sami. - nabrałam powierza w płuca - z tą różnicą że tata nie uciekł kiedy wszystko zaczęło się sypać.
- Przepraszam .... -  Co ? Spodziewałam się raczej jakiegoś nagłego napadu na mnie. Byłam praktycznie pewna że zaraz wpadnie w furie i zacznie na mnie wrzeszczeć.. A ona ? Ona przeprasza ? - Wiem jak to widzisz kochanie ale nie znasz całej historii.
- To mi ją opowiedz - bąknęłam wręcz płaczliwym tonem. Ręka Filipa nadal spoczywała na moich plecach. Dodawał mi w ten sposób otuchy. Wiedział jak ciężkie to dla mnie jest i doskonale to rozumiał. Wspierał mnie mimo że wcale nie musiał tego robić. Był moim oparciem zawsze gdy go potrzebowałam. Jeżeli to nie jest miłość, to już nie wiem jak to nazwać.
- Ja... Nie mogę - zanosiła się cichym szlochem - Nie potrafię....
Podniosłam się z kanapy i obchodząc wolnym krokiem szklany stolik przysiadłam na podłokietniku jej fotela, otaczając opiekuńczo ramionami.
- Um ..  Ja ... Ja musze.. Musze zadzwonić.. . Przepraszam na moment - mruknął Filip z wyraźnym zakłopotaniem zarysowanym na jego twarzy.
- Mamo... Proszę, bądź ze mną szczera. - szepnęłam mocniej ją do siebie przytulając kiedy tylko usłyszałyśmy lekkie trzaśnięcie drzwi wejściowych.
- Ja jestem chora. - szepnęła przez łzy.
- Co masz na myśli ? Byłaś u lekarza ? Może powinnyśmy pójść tam razem, on na pewno coś ci przepi...
- Nie Nicola. - przerwała mój słowotok. - Nie przepisze.
- Ale jak to ? -nadal nie rozumiałam co chce mi powiedzieć, a raczej czego nie chce.
- Nie ma co przepisać.
- Ale przecież.. - pokręciłam głową - Nie! Napewno jest. Pójdziemy razem do lekarza, on da ci jakieś witaminy, antybiotyki.. Cokolwiek !
- Nicola, ja mam raka. Raka płuc. W dodatku nastąpił już pierwszy przeżut.
- Nie to nie możli.... - zaczęłam trząść głową starając się powstrzymać łzy które spływały po moich policzkach. W obecnej sytuacji było to niemożliwe. Moja mama ma raka. Moja ukochana mamusia.. Najważniejsza kobieta w moim życiu... Ona umiera. 
- Mi też ciężko jest się z tym pogodzić kochanie. Tak bardzo chciała bym jeszcze tu zostać. Móc płakać na twoim ślubie, zachwycać się wnukami , wpraszać na rodzinne obiadki.. Tak bardzo bym chciała... - jej szloch przerodził się w paniczny płacz. Tuliła mnie do siebie jak małą dziewczynkę. Jakby chciała nas schować przed światem. Przed szarą rzeczywistością.
- Więc dlatego odeszłaś ? Praca to był tylko pretekst ? - spytałam pociągając nosem.
- Ja.. Ja nie chciałam  być problemem. Nie chciałam żebyście budzili się rano z myślą że lada dzień odejdę. Nie chciałam przysparzać wam cierpień. Jedyne co mną kierowało to chęć powstrzymania was przed ciągłymi zmartwieniami..
- Więc... Ty... Ty nadal nas kochasz ? - spytałam unosząc głowę by móc spojrzeć w jej oczy.
- Najbardziej na świecie ! Ciebie, Michała, twojego ojca.. Nigdy nie przestałam o was myśleć. Nawet nie wiesz ile razy miałam ochotę rzucić to wszystko. Spakować walizki i wrócić z powrotem do domu. Do tego prawdziwego
- Od kiedy wiesz... wiesz o tym ? - zapanowała cisza. Kobieta wydawała się kalkulować w myślach liczbę
- Dowiedziałam się miesiąc przed wyprowadzką tutaj.
- Przeszło pół roku ukrywasz przed nami coś tak ważnego ? - mój głos mimowolnie się podniósł.
- Mówiłam... Chciałam wam wszystkim oszczędzić cierpienia.
- Chyba sobie żartujesz ! Myślisz że swoją wyprowadzką nam go oszczędziłaś ? - podniosłam się z fotela.
- Ja.. - zachlipiała mama.
- Nie ! Nocami zastanawiałam się z Michałem, co jest z nami nie tak ! Co spowodowało że nas zostawiasz. Odchodzisz, praktycznie bez pożegnania. Z dnia na dzień. To było cierpienie !
- Przepraszam..

~*~

Dziękuję kochani że tak aktywnie udzielaliście się pod ostatnim postem. 
Co prawda ankieta jeszcze się nie skończyła, ale chyba to już pewne 
że zwolenników II części Mam Cię, jest znacznie więcej niż NiP. 
Kocham Was misiaczki <3 p="">
Do następnego ;**

5 komentarzy:

  1. Fajnie, pisz dalej :) + Wesołych Mikołajek i świąt :* <3 + Ja też jestem za 2 częścią Mam Cię :D Weny życzę po raz kolejny ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham ;3 <3 , przyłączam się do komentarza wyżej , wesołych świąt wszystkim :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham <3 , Wesołych oraz czekam na kolejne!:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe, czekam na dalej <3

    OdpowiedzUsuń