niedziela, 12 maja 2013

Mam Cię cz*7


Zakupy z mamą okazały się o wiele gorsze niż sobie to wcześniej wyobrażałam. Kwestionowała każdy wybrany przeze mnie ciuch. Do każdej rzeczy miała jakieś ale. Łaziłyśmy z dobre 4h po sklepach. Co chwilę pokazywała mi jakieś przedpotopowe ubrania i twierdziła że będe w nich super wyglądała. Za każdym razem gdy wręcz siłą wpychała mnie do przymierzalni szlak mnie trafiał. Chciałam jak najszybciej zakończyć te tortury dlatego wymyśliłam bajeczkę o jakimś projekcie na Historię.
Siedziałam więc teraz u Sary słuchając jak wciąż nawija o dyskotece szkolnej. Powoli zaczynałam żałować że w ogóle tu przyszłam. Znaczy się bardzo lubię tu przychodzić bo Sara jest moją best ale coś się we mnie gotuje jak słyszę jej ciągłe gadanie o jednym i tym samym.
W pewnym momencie wyłączyłam się totalnie. Zaczęłam sobie wyobrażać jak to wszystko będzie wyglądać. Czy się do tego nadaje. W sensie do tej szkoły tanecznej. Czytałam ulotkę i zwróciłam uwagę na to że pod koniec semestru jest coś w rodzaju konkursu talentów. A pierwsze 3 miejsca mają okazję wziąć udział w specjalnych warsztatach które miały by się odbywać przez cały sierpień. Marzenie. Oczywiście wiem że nie mam na co liczyć. Przecież dołączając końcem maja nie stanę się w ciągu miesiąca tak dobra żeby przebić się przez inne osoby uczące się tam już od kilku miesięcy jak nie lat.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz ? - moje rozmyślania przerwała Sara
- Co ? Jasne że tak...
- To co właśnie powiedziałam ?
- No że ... No wiesz że. ...
- Och daruj sobie. - w tym momencie rzuciła we mnie poduszką. Oczywiście oddałam jej. I tak zaczęła się mini wojna na poduszki. Później dołączył do nas jej młodszy brat Kacperek. Ma dopiero jakieś 5 lat. Ale jest mega słodki.
Spędziłam u nich prawie całe popołudnie, do domu wróciłam koło 21. Oczywiście musiałam się trochę poszwędać po mieście. (Przy okazji wypatrzyłam świetne spodnie)
Kiedy weszłam do domu , zastałam jak zwykle kłócących się rodziców. To już tak trwa od kilku tygodni. Wciąż krzyczą na siebie , wypominają błędy , pomyłki.
" Jeśli tak ma wyglądać moje małżeństwo to nie wiem czy w ogóle je chcę " - przeszło mi przez myśl.
- Nikola pozwól tu na moment - usłyszałam wołanie mamy. Z niechęcią ruszyłam do kuchni gdzie wszyscy siedzieli.
- Tak ?
- Usiądź. Musimy z wami porozmawiać - odparł ze spokojem tata. Spojrzałam na Michała. on przewrócił tylko oczami dając mi znak że nie ma zielonego pojęcia o co chodzi.
- Stwierdziliśmy z mamą że najwyższa pora wam o tym powiedzieć.
- To znaczy ? - spytał zniecierpliwiony już Michał
- Nie chcemy was już dłużej okłamywać.
Długo jeszcze bez sensu paplali jak bardzo nas obydwoje kochają , i jak bardzo nie chcą nas zranić aż wreszcie doszli do finału :
- My ... my się rozwodzimy.
- Co ?! Dlaczego ?- krzyknęłam.
- Czasem tak się dzieje że ogień miłości który łaczy dwójkę ludzi z czasem gaśnie aż całkowicie wygaśnie.
- "ogień miłości " ?! Długo myślałeś nad tym tekstem ? Jesteście żałośni. Oboje ! Róbcie sobie co chcecie. Jak dla mnie możecie nie istnieć !
W tym momencie po prostu wyszłam. Zbierało mi się na płacz. Ale nie chciałam płakać. Chciałam aby nic to dla mnie nie znaczyło. Chciałam być silna. Chciałam że nie jestem jakimś 4 letnim dzieckiem które płacze bo mamusia i tatuś już się nie kochają.
Noc spędziłam poza domem. Na hamaku w altance na tyłach ogrodu było mi całkiem wygodnie. Nie chciałam wracać do tego domu wariatów. Czułam że tak na prawdę nikt mnie nie rozumie. Na nikogo nie mogę liczyć. No , może na Michała który przecież zawsze bardzo mnie wspierał.
Rano obudziły mnie dreszcze zimna jakie przechodziły przez moje ciało. Jak by nie było noce są jeszcze zimne. Starałam się po cichu wejść do domu. Jednak drzwi były zamknięte. Usiadłam na wycieraczce i zaczęłam bawić telefonem. Dopiero teraz zauważyłam że mam 11 nieodebranych połączeń i 3 sms'y. Wszystko to od Michała. Oddzwoniłam. Odebrał po 1 sygnale.
- Gdzie ty jesteś ? -wręcz krzyczał do słuchawki
- Przed drzwiami. Ale ktoś je zamknął. Otwórz.
Już po chwili siedziałam w swoim cieplutkim pokoju, opatulona w koc grzejąc plecy przy kaloryferze. Michał siedział zaraz koło mnie i tłumaczył jak to niby rodzice strasznie się o mnie martwili. Miałam ochotę się zaśmiać ale nie chciałam ich obudzić.
- Wiesz oni kazali nam zdecydować. - ciągnął Michał - Możemy wybrać z kim chcemy zamieszkać. Z tatą - tutaj , lub z mamą - tam gdzie mieszkaliśmy wcześniej.
- I co wybierasz ?
- Wiesz ja i tak już długo tu nie zabawie. Od września zaczynam przecież studia. Akademik i te sprawy.
Po policzku spłynęła mi łza którą za wszelką cenę chciałam ukryć. "Więc zostanę całkiem sama" - pomyślałam.  - Spokojnie . Przecież jeszcze mamy troche czasu.
- Będzie mi cię brakować wiesz ?
- Mi ciebie też młoda
Pokazałam mu język a on się roześmiał i przytulił do siebie. W myślach dziękowałam bogu że trafił mi się taki brat a nie inny.

--------------------------------------------------------------------------------

Hej Kochani ♥ muszę wiedzieć czy podoba wam się opowiadanie i czy chcecie dalsze losy Nicoli. Czekam na komentarze od was :) /Mikka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz