piątek, 28 lutego 2014

Mam Cię cz*88

Siedzieliśmy w milczeniu, na twardych, restauracyjnych krzesłach. Nieprzyjemna cisza jaka zapanowała od chwili kiedy kelner zniknął z sali z naszym zamówieniem, ciążyła na nas jeszcze przez dłuższą chwilę. Państwo Kamińscy, siedzący naprzeciwko mnie i Filipa, za wszelką cenę starali się sprawiać wrażenie spokojnych, choć po lekkim grymasie wymalowanym na twarzy kobiety i przymrużonych badawczo oczach mężczyzny wiedziałam, że to tylko pozory. Gdzieś w głębi duszy, oboje byli jak wulkan, który lada chwila wybuchnie, niszcząc wszystko co stanie na jego drodze.
Brunet, ściskający lekko moją dłoń pod stołem, niestety był w nie lepszym stanie. Uparcie wpatrywał się w oczy ojca, nie odwracając wzroku nawet na chwilę . Z twarzy innych ludzi potrafił czytać jak z otwartej księgi, kiedy sam zawsze przybierał tę cholerną, nienaruszalną maskę obojętności.
- Więc ? - niecierpliwy głos Filipa, wreszcie przerwał ciszę. Wydawał sie być tak spokojny.
- Pracujesz gdzieś ?
- Och... - mruknął chłopak - Handluję tu i ówdzie. Najczęściej w podstawówce, gimnazjach, na ulicy...
To, że moje oczy prawie wyskoczyły z orbit, to mało powiedziane. Co do cholery się tu wyrabia ? O jakim handlu on w ogóle mówi ?
- Co masz na myśli mówiąc handluję ? - zająknęła się matka chłopaka, czekając na jakąkolwiek odpowiedź z jego strony..
- Och mamuś... - zagruchał, uśmiechając sie fałszywie - Dobrze wiesz o co mi chodzi... Nic czego wcześniej bym nie robił.
- Co ?! - jęknęła boleśnie, przykładając dłoń do klatki piersiowej. Ja sama byłam totalnie zdezorientowana. W myślach błagałam Boga, żeby to nie było to o czym myślałam..  - A jeśli znowu cię złapią ? Myślałam, że dostałeś nauczkę ostatnim razem.
- Tak jakby cię to interesowało - bąknął obrażony.
Powoli zaczynało mi świtać. Mówiąc "znowu" za pewne chodziło jej  o powód pobytu chłopaka w więzieniu. Wtedy, kiedy został wrobiony przez "klienta", a później aresztowany pod zarzutem handlu narkotykami.
Myślałam jednak, że ten etap w życiu, Filip ma już dawno za sobą. Wydawało mi się, że zrozumiał swój błąd i teraz będzie robił wszystko by go nie powtórzyć. Byłam pewna, że więzienie na dłuższy czas - jeśli nawet nie na zawsze - odbiło na nim swoje piętno.
-  Filip ? - szepnęłam cicho, zwracając na siebie uwagę chłopaka. Jednak niestety nie tylko jego. Trzy pary oczu wpatrywały się we mnie z pytającym wzrokiem. - Czy to prawda ?
Starałam się aby mój głos zabrzmiał pewnie, jednak jak zwykle moje ciało mnie zdradziło. Panika, wymieszana z czymś w rodzaju strachu, całkowicie zawładnęła moim ciałem, paraliżując każdą komórkę ciała.
W odpowiedzi pokręcił ironicznie głową, zaprzeczając mojemu pytaniu. Poczułam się, jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody. Byłam wściekła, to mało powiedziane. Mimo tego, iż widział do jakiego stanu doprowadza ta rozmowa jego matkę, ciągnął ją. A ja nie mogłam już dłużej tego słuchać.
Patrzenie na to, jak świadomie rani swoją matkę, sprawiało że miałam ochotę go uderzyć. Szczególnie wtedy, kiedy na jego usta wpełzł ten chytry uśmieszek.
Te wszystkie uczucia, które przepływały przez moje ciało, czyniły mnie słabą. Złość, smutek, żal, rozczarowanie. Filip nie rozumiał co to znaczy stracić matkę.
Wyładowywał się teraz na niej i zachowywał jak skończony dupek, tylko dlatego że nie wiedział jak to jest, nagle ją stracić. Ale ja wiedziałam. Ze łzami w oczach patrzyłam na starania nawiązania jakiejkolwiek konwersacji z jej strony, które za każdym razem kończyły się na zgryźliwej odezwie chłopaka. Tak bardzo pragnęłam mieć moją mamę przy sobie, że oczami wyobraźni przenosiłam się z powrotem do domu. Wyobrażałam sobie całą naszą rodzinę, siedzącą na miękkim dywanie w salonie, grającą w Monopoly. Tak bardzo tęskniłam za tymi czasami, kiedy każde popołudnie spędzaliśmy na wspólnych zabawach.
- Widzisz ?! Mówiłem ci że on się do tego nie nadaje ! - warknął ojciec Filipa, podnosząc się gwałtownie z krzesła. - Ale ty jak zwykle mnie nie słuchałaś !
Sztućce lekko podskoczyły, kiedy pięść mężczyzny zderzyła się z powierzchnią blatu.
- Grzegorz uspokój się ! - kobieta stanowczym ruchem pociągnęła go z powrotem w dół, zmuszając by ponownie zajął swoje miejsce. 
- Dowiem się wreszcie o co chodzi ?! - w duchu dziękowałam, że oprócz naszej czwórki, w restauracji są tylko dwie inne osoby, dla których swoją drogą byliśmy niezłym widowiskiem.
- Musimy wyjechać do Włoch na miesiąc, może dwa. Tamtejszy hotel podupada, a my musimy się nim zająć.
Wytrzeszczyłam oczy. Hotel ?  Już na samym początku rzuciło mi się w oczy, że rodzice Filipa nie należą do najbiedniejszych ludzi, ale szczerze nie spodziewałam sie czegoś takiego.. 
- I co to ma wspólnego ze mną ?
- Chcieliśmy cię poprosić, abyś zaopiekował sie chwilowo tutejszym hotelem. - Jeszcze jeden hotel ? No pewnie...  Czego jak czego, ale nie spodziewałam się akurat czegoś takiego.. Biorąc pod uwagę relację między nimi, która w zasadzie praktycznie nie istnieje, ostatnie o czym pomyślałam to chęć współpracy..
- Nie ma mowy - zakończył szybko chłopak. Spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami.
- Dlaczego ? - mama chłopaka wyglądała na zawiedzioną, natomiast ojciec - wprost przeciwnie. Mały uśmieszek igrał na jego ustach, kiedy przerzucał wzrok z żony na syna.
- Nie mam żadnego doświadczenia - wzruszył ramionami - Nie znam sie na prowadzeniu hotelu.
- W przyszłym tygodniu możesz podjąć kurs.. Myślę że on może ci pomóc - kobieta była nieugięta, Filip jednak też nie zamierzał sie poddać. Z jakiegoś powodu, za wszelką cenę chciał się od tego wymigać.
- Mam studia. Musze się uczyć.
- A jeśli pracę w hotelu wliczymy w Twoje praktyki ? Będziesz miał z głowy.
- Ja... - kiedy znów spróbował zaprzeczyć, delikatnie kopnęłam go pod stołem. Spojrzał na mnie zaskoczony, ale kiedy posłałam mu znaczące spojrzenie, wywrócił oczami. - Kiedy wylatujecie ?

~*~
Przepraszam kochani za opóźnienie, ale miałam taki mega zaryp w szkole, że wracałam ze szkoły
i po prostu znad książek sie nie ruszałam.
Wybaczcie że musieliście czekać.. 
Dziękuję za wyrozumiałość. Rozdział w NIEDZIELĘ ! <3 br="">

4 komentarze:

  1. i co ja mam tu napisać? Że cudne? Fantastyczne? Boskie? nie to zdecydowanie za mało . a z resztą to już słszałaś na pewno. po prostu KOCHAM to opowiadanie i Ciebie za nie. jestś genialna.
    a tak do rozdziału wracając . Zaskoczyłaś mnie propozycją jego rodziców. Myślałam,że oni cos zechcą od niego a tu takie zaskoczenie. Szkoda mi go ,bo jak oni go potrzebują to wiedzą gdzie jest. Powinno to działać w dwie strony. Jak Filip ich potrzebował najbardziej niż kiedykolwieć wystawili go. odwrócili się od niego w takim momencie.
    czekam na nastepny.
    życzę dużo weny
    /Eli..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kochana <3 Nawet nie wiesz ile znaczą dla mnie Twoje słowa ^^

      Usuń