niedziela, 9 czerwca 2013

Mam Cię cz*20



- Gotowa ? - spytał Filip kiedy wyłoniłam się zza drzwi frontowych domu. 
- Jasne - uśmiechnęłam się. Zamknęłam drzwi na klucz ruszyłam w kierunku chłopaka. Po chwili szliśmy chodnikiem wesoło rozmawiając i śmiejąc się. Przy Filipie czułam się świetnie. Nie krępowałam się zbytnio, choć czasem moje policzki oblewał rumieniec. Był bardzo pewny siebie, stanowczy a zarazem słodki. Czarował mnie swoimi ciemnymi oczami które czasem miały zielone przebłyski. W jego źrenicach tańczyły wesołe iskierki za każdym razem gdy się uśmiechał. Jego delikatnie dłuższe WŁOSY opadały na jego czoło. Niesforne kosmyki delikatnie odstawały od całości.
- To gdzie idziemy najpierw ? - spytałam bruneta
- Nie mam pojęcia. Jakieś propozycje ? - spytał drapiąc się po karku.
- Hm. To zależy co chciałbyś im kupić..
- No wiesz... No coś takiego .... Nie mam pojęcia - odparł zrezygnowany.
- To nam bardzo ułatwia sprawę. - wyszczerzyłam się. - To zacznijmy od tego sklepiku z upominkami. Co ty na to ? - w odpowiedzi skinął głową i ruszył za mną.
Spacerując między półkami sklepowymi oglądaliśmy wszystko, oglądając i śmiejąc się. Po chwili stanęliśmy przed stojakiem z okularami. Wzięłam do ręki duże czarne bryle z różowymi oprawkami i założyłam Filipowi na nos. Wyciągnęłam telefon i zaczęliśmy robić sobie zdjęcia w lustrze obok. Najdziwniejsze okulary a do tego powalone miny. Naprawdę świetnie wyglądał w różowych oprawkach w kształcie serca.
Gdy minęła nam " głupawka " - jak to ujmuje Sara kiedy ma niezły odpał - postanowiliśmy iść dalej w poszukiwaniu jakiegoś prezentu dla jego rodziców. Po prawie dwóch godzinach w jednym sklepie nadal nic nie mieliśmy. Aż w końcu wpadłam na pomysł gdy zobaczyłam pod ścianą dużą, bogato zdobioną ramkę.
Od razu do niej podeszłam i ją podniosłam oglądając z każdej strony. Po chwili odnalazłam Filipa który plątał się między półkami. Kiedy pokazałam mu ramkę spojrzał na mnie zdziwiony.
- Co mi z tej ramki ? - spytał delikatnie zdezorientowany.
- Mam pewien pomysł. Masz zdolności plastyczne ? - spytałam tajemniczo. On tylko na mnie spojrzał i wybuchnął śmiechem. Wytłumaczyłam mu co zrobi z tą ramką.
- Ja to jednak wiedziałem kogo ze sobą wziąć- uśmiechnął się ukazując szereg białych zębów.
 Podczas gdy on stał w kolejce do kasy ja znalazłam jeszcze farby, pędzle i inne duperele które mogą się przydać. Kiedy zapłacił za wszystko wyszliśmy ze sklepu.
- To teraz zapraszam na lody. - spojrzał na mnie wyczekując jakiejkolwiek odpowiedzi.
- Chętnie. - uśmiechnęłam się.
Poszliśmy do jednej z kawiarenek i wzięliśmy sobie po czekoladowej gałce z polewą karmelową. Chciałam zapłacić ale Filip się uparł że to zrobi. Wyszliśmy z galerii kierując się w stronę parku. Usiedliśmy na jednej z ławek zaraz koło parku i poprostu siedzieliśmy w ciszy. Ale ta cisza nie była krępująca. Wręcz przeciwnie. Słychać było tylko nasze spokojne oddechy i szum wody. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę że to ta sama ławka na której znalazł mnie zapłakaną zaraz po wypadku Sary. Uśmiechnęłam się pod nosem na to wspomnienie. Przytulał mnie wtedy mocno, cicho szepcąc. Dodał mi otuchy tym gestem.
- Z czego się śmiejesz ?- spytał lekko zdezorientowany.
- Hmm z niczego.
- Z niczego ? - nie dawał za wygraną
- Jestem po prostu ciekawa jak sobie poradzisz z tą ramką. - Jego twarz momentalnie zbladła.
- No właśniee.... Miałem nadzieję że mi pomożesz. Bo wiesz, ja to raczej mam 2 lewe ręce jeśli chodzi jakieś rysowanie..
- Hmmm no nie wiem... - zaczęłam się z nim drażnić.
- No nie daj się prosić....
- No nie wiem . - czułam jak wywiercał we mnie dziurę swoimi ciemnym oczami. - No dobra. Ale wisisz mi kawę.
- Kuszące, kuszące... - wyszczerzył się
- Może już chodźmy. Czeka nas masa pracy.
- Jasne.
Wstaliśmy z ławki i ruszyliśmy w stronę mieszkania Filipa.

* 30 minut później *
Kiedy weszłam do POKOJU Filipa prawie szczena mi opadła. Panował tam dziwny porządek. Do pomieszczenia wbijały się promienie słoneczne przez ogromne okno.
- Chcesz coś do picia ?
- Poproszę coś zimnego. Strasznie tu gorąco.
- Jasne. Rozgość się - i już go nie było.
Rozejrzałam się ponownie po pomieszczeniu. W jednym z rogów pokoju wisiał worek treningowy i pare innych urządzeń do ćwiczeń. Teraz zagadka niezwykłej budowy Filipa była rozwiązana.
Kiedy podeszłam do okna, moim oczom ukazał się niezwykły widok na park i okoliczne budynki.
- Jak pięknie - wyszeptałam sama do siebie.
- Pięknie to to wygląda nocą. - wzdrygnęłam się kiedy usłyszałam niski głos Filipa. Obróciłam się w stronę chłopaka i wzięłam od niego szklankę coli z lodem.
- Dzięki. Usiadłam na podłodze obok niego i zaczęliśmy wspólnie wybierać jakieś zdjęcia całej ich rodziny do naszego dzieła. Znaczy się jego dzieła. Kiedy przewrócił ostatnią stronę albumu zabraliśmy się za przyklejanie wybranych zdjęć do dość twardej tektury. Gdy skończyliśmy wyjęłam z siatki farby pędzle itd i zabraliśmy się za wypełniania białych pól między zdjęciami.
Przyjrzałam się brunetowi kiedy malował niebieskie zawijasy wokół jednego ze zdjęć. Nerwowo przygryzał dolną wargę pochylając się nisko nad kartką i w skupieniu przesuwał pędzlem po tekturze. Oderwał swój wzrok i przeniósł go na mnie kiedy zaczęłam cicho chichotać.
- Znowu się ze mnie śmiejesz ? - spytał z udawanym oburzeniem nie odrywając ode mnie oczu.
- Nie nie... skądże -  wyszczerzyłam się
- Czyżby ?
Nie odpowiedziałam. Uśmiechnęłam się tylko pod nosem co on zrozumiał najwyraźniej jako zaprzeczenie. Zauważyłam błysk w jego oku kiedy machnął pędzlem umoczonym w niebieskiej farbie po mojej ręce. Oczywiście nie miałam zamiaru mu odpuścić więc zamoczyłam swój trochę mniejszy pędzel w czarnej farbie i przejechałam po policzku bruneta, zostawiając na nim prostą kreskę. Właśnie to zapoczątkowało naszej wojnie. Po chwili leżał na mnie, opierając swój ciężar na prawej ręce i jak opętany kreślał na mnie wzory. Kiedy wreszcie ustąpił bo skończyła mu się farbka na pędzlu doznałam szoku. Moja dotychczas blado zielona koszulka była teraz w niebiesko-czerwone plamy i kreski.  Podobnie zresztą jak moja szyja, ramiona i ręce.
- Teraz bardziej mi się podoba - wyszczerzył się wskazując na górę mojego stroju
- Masz przechlapane - szepnęłam i rzuciłam się na chłopaka z całą tubką zielonej farby i wycisnęłam ją na jego białą koszulkę. Ręką rozsmarowałam farbę po jego osłoniętym torsie. Już miałam przenieść ręce na jego twarz kiedy złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął bliżej siebie , tak że nasze klatki były do siebie przyciśnięte. Jego koszulka zetknęła się z moją zostawiając na niej zielone plamy.
Chciałam szybko wstać kiedy usłyszałam jego szept.
- Nie ruszaj się ...
- Dlaczego ?- szepnęłam równie cicho jak on.
- Bo podoba mi się ta pozycja - powiedział już trochę głośniej  a jego kąciki uniosły się w uśmiechu kiedy moją twarz oblał rumieniec. Próbowałam się podnieść kiedy on nadal trzymał mnie za nadgarstki , skutecznie mi to uniemożliwiając.
- Puść mnie. Musimy to skończyć zanim twoi rodzice wrócą do domu.
- Nie wrócą.
- Dlaczego ?
- Bo tu nie mieszkają...
- Mieszkasz sam ?
- Jak widać - wyszczerzył się nadal nie zwalniając uścisku.
- Mimo wszystko mnie puść. Robi się późno. Chyba że chcesz to kończyć sam. - Chyba wziął sobie moje słowa do serca bo po chwili byłam już w bezpiecznej pozycji siedzącej w równie bezpiecznym dystansie z brunetem.
Około godziny później skończyliśmy walkę z ramką która za nic nie chciał się trzymać tektury. W końcu jednak się to nam udało. Spojrzeliśmy dumnie na nasze dzieło i uśmiechnęliśmy się.
- Dobra robota Niki . Co aj bym bez ciebie zrobił ?
- No pewnie kupił byś jeden z tych tandetnych upominków w tamtym sklepie. - wyszczerzyłam się.
- Pewnie tak. - prześwidrował moje ciało od stóp do głowy a jego kąciki ust ponownie się uniosły ukazując przy tym śliczne dołeczki na jego twarzy.
- Czemu się tak szczerzysz ? - spytałam zdezorientowana.
- Bo ślicznie wyglądasz. - puścił mi oczko po czym wstał i wyciągnął z szafy dwa czyste podkoszulki. Jeden podał mi a drugi założył na siebie przez chwilę ukazując moim oczom swój obnażony tors. Chyba zauważył że przyglądam się jego umięśnionemu ciału bo uśmiechnął się pod nosem przeciągając przez głowę T-shirt.
- A ty masz zamiar się przebrać sama czy mam ci w tym pomóc ?
- Poradzę sobie - wystawiłam mu język i pokazałam wskazującym palcem że ma się odwrócić.
Na początku się opierał jednak po chwili ustąpił i zajął się zbieraniem rzeczy z podłogi stojąc do mnie plecami. Przeciągnęłam koszulkę przez głowę, ściskając w dłoni swoją bokserkę którą właśnie ściągnęłam.
- To ja się już będę zbierać. - uśmiechnęłam się wkładając do torebki brudne ubranie.
- Odwiozę cię.
- Nie musisz.
- Ale chcę. - na te słowa po moim wnętrzu rozlało się przyjemne ciepło jakiego wcześniej nie miałam okazji poczuć.
Pięć minut później siedziałam na przednim siedzeniu jego HUMMER'A . Usadowiłam się wygodnie na białym skórzanym fotelu i zapięłam pas. Podczas drogi do domu panowała cisza. Raczej mało rozmawialiśmy. Podobnie jak przedtem nie była to niezręczna cisza.
Kiedy dojechaliśmy pod mój dom zaparkował koło chodnika i wyszedł żeby otworzyć mi drzwi. Pomógł mi wyjść z samochodu, podając mi dłoń. Na pożegnanie dostałam całusa w policzek.
- Dobranoc.
- Dobranoc. - uśmiechnęłam się i zamknęłam za sobą drzwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz