sobota, 8 czerwca 2013

Mam Cię cz*19



- Nacieszcie się tą chwilą. Już jutro nie będziecie mieli okazji usiąść tutaj - entuzjazmowała się Sara
- Ani przez kolejne dwa miesiące - zawtórował jej Patryk siedzący na przeciwko niej.
Uśmiechnęłam się tylko na myśl że już po jutrze się wyrwę z tego miasta. Dwa miesiące wakacji to chyba wystarczająco dużo czasu na to żeby odpocząć od tej psychopatycznej nauczycielki od angielskiego.
W dodatku już w niedziele mieliśmy wyjechać na obóz sportowy.
- To jakie macie plany ? - ciągnęła Sara
- Jak to jakie ? Obóz !!! - Krzyknął Patryk a kilka innych osób przy naszym stoliku mu zawtórowało.
- Niki a ty ?
- J.. Ja ?  Obóz - wyszczerzyłam się
- Ale ten taneczny czy sportowy ?
- Sportowy. Zrezygnowałam ze studia. Zaczęło mnie to nudzić. Jednak taniec nie jest aż taką moją wielką pasją. - Sara w odpowiedzi wypuściła z ręki plastikowy widelczyk którym jadła swoje frytki.
- Nic nie mówiłaś.
- Nie było o czym. - uśmiechnęłam się nieśmiało.
Taniec poprostu mnie zmęczył. Nie miałam ochoty zasuwać 2 razy w tygodniu na zajęcia. Po prostu mi się znudziło. Wyobrażałam sobie zawsze że będę mega sławna itd. Ale po co ? Ewidentnie przereklamowane marzenia.
Sara oczywiście zaczęła gadać że nie powinnam rezygnować tak łatwo i wg. Uratował mnie dzwonek. Dziękując w duchu za to że nie muszę dłużej wałkować tego tematu ruszyłam w kierunku szatni gdzie miałam sie przebrać na wf.  Włożyłam na siebie TO po czym wyszłam z szatni i skierowałam się prosto na salę gdzie miały się odbyć zajęcia. Mimo że byłam troszkę spóźniona to za bardzo sie tym nie przejmowałam. Ostatni dzień w szkole. Już jutro nie będę musiała zawracać sobie głowy żadnymi książkami , pracami domowymi itd. Wuefistka też najwyraźniej myślała podobnie bo przyszła na lekcję dobre 10 minut po mnie. Kazała nam wziąć piłkę do nogi i wyjść na boisko na polu. Na samą myśl się uśmiechnęłam. Uwielbiałam piłkę nożna. Często grałam z bratem jak byłam młodsza. Zawsze łaziłam za nim i jego kolegami kiedy ci szli na boisko zagrać. Za nic nie mogli się mnie pozbyć.
Kiedy lekcja się skończyła , nie marzyłam o niczym innym jak o zimnym prysznicu. Tak więc kiedy wróciłam do domu pierwsze co zrobiłam to zamknęłam się w łazience.
Kiedy wyszłam czułam się o wiele lepiej , jakoś nie brakowało mi tego lepiącego się potu.
Właśnie siadałam przy biurku żeby zabrać się za blog , gdy dostałam sms'a.

 Uśmiechnęłam się. Sara uwielbiała zakupy. Szybko jej odpisałam że się zgadzam i ruszyłam w kierunku szafy.  Po chwili miałam już na sobie  TO. Wzięłam okulary słoneczne i wyszłam w stronę galerii.
Kiedy doszłam na miejsce , Sara już tam była. Przywitałam się z nią i ruszyłyśmy na zakupy.
Przeszłyśmy przez prawie wszystkie sklepy a ona nadal nic nie wypatrzyła. Minęły już dobre 3 godziny. Dopiero w jednym z ostatnich sklepów wybrała sobie białą kieckę.
- Chodźmy na kawę. Padam ... -wysapałam gdy ta szła z kolejną "porcją" ubrań do przymierzalni.  Ona tylko spojrzała na mnie poirytowana i zaciągnęła kotarę od przymierzalni. Postanowiłam ulżyć swoim nogom i usiadłam na jednej ze sklepowych puf.

* godzinę później *
Sarze wreszcie minął szał zakupowy. Jeszcze nigdy się tak nie cieszyłam jak wtedy gdy wychodziłyśmy wreszcie ze sklepu.
- Jak ja kocham zakupy - entuzjazmowała się Sara.
- Taaaa ... Ja też ...
Prosto ze sklepu poszłyśmy do jednej z kawiarni. Usiadłyśmy w kącie i rozkoszowałyśmy się wyśmienitym smakiem espresso rozmawiając o jutrze.
- Myślisz że ta sukienka na pewno pasuje do tych szpilek ?
- A to nie szpilki mają pasować do sukienki ? Ona jest chyba ważniejsza - strzeliłam "mądrą minę"
- Oj no wiesz o co mi chodzi. Jak myślisz ?
- Myślę że wszystko będzie świetnie ze sobą współgrało. - zapewniłam ją.
Na jej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech. Ale taki inny niż zazwyczaj. Bardziej rozmarzony.
- To o kogo chodzi ? - spytałam
- To znaczy ?
- No na kim chcesz zrobić wrażenie ?
- Na nikim..
W odpowiedzi spojrzałam na nią jednoznacznie. Oczywiście że wiedziałam że chodzi o kogoś konkretnego.
- A więc ?
- Więc chodzi o Huberta. - prawie zachłysnęłam się kawą.
- Tego Huberta ?! - wysapałam
- No ... Tak - jej twarz oblał rumieniec.
Hubert to jej  były, opowiadała mi kiedyś o nim.. Chodzili ze sobą jeszcze w gimnazjum. Rozstali się gdy po jednej z imprez jakaś laska wskoczyłam chłopakowi na tylne siedzenie. On oczywiście był pijany. I jak twierdził - "nic się nie działo. Tylko sobie leżeliśmy ". 
- Ja myślałam że to zamknięty rozdział ...
- Ja też. Ale ja wciąż coś do niego czuję Niki.
- Hmmm. Nie musisz mi się tłumaczyć. Rozumiem. - Sara uśmiechnęła się słabo.
Dopiłyśmy kawę i ruszyłyśmy w kierunku domu. Kiedy rozstałam się z Sarą pod jej blokiem postanowiłam iść się jeszcze przejść. Skierowałam się w stronę parku. Moja nogi poniosły mnie w kierunku gdzie ostatnio Filip uczył mnie jeździć na desce. Miałam cichą nadzieję że tam będzie. Jednak spotkało mnie rozczarowanie gdy go tam nie zobaczyłam. Usiadłam na ławce którą ostatnio zajmowałam z brunetem. Na samo wspomnienie się uśmiechnęłam. Już miałam się zbierać do domu gdy nagle zaczepił mnie kto ? - Dawid ( wiem że się spodziewaliście Filipa :D )
- Oo Nikola - uśmiechnął się szeroko kiedy mnie zobaczył.
- Cześć - ja także się wyszczerzyłam , bo muszę przyznać że się za nim stęskniłam. Wstałam a on mnie przytulił. Tak po przyjacielsku.
- Co u ciebie ?
- Nie najgorzej. A po za tym to jestem zaskoczona.
- Czym ? - spytał chłopak.
- Nie pomyślała bym że pracujesz w szpitalu ! - uśmiechnęłam się.
- Dlaczego ? -był wyraźnie zdezorientowany.
- No nie wiem. Po prostu bym nie pomyślała
- Aha.
- Aha to nie odpowiedź ! - powiedziałam uderzając go lekko z łokcia w bok.
- Aha - zaśmialiśmy się.
Spędziłam z Dawidem prawie 2 godziny. Kiedy wróciłam do domu było już dość późno. Tata na szczęście spał. Michał był u jakiegoś kolegi więc na szczęście nie miał kto mi "suszyć" głowy. Wzięłam prysznic po czym położyłam się spać.

* następnego dnia*

Rano obudził mnie budzik. Z niechęcią zwlokłam się z łóżka i poszłam do łazienki z wcześniej przygotowanymi UBRANIAMI. Uczesałam WŁOSY. Kiedy byłam gotowa, zeszłam na dół gdzie odnalazłam swoje czółenka. Nałożyłam je na stopy i już chciałam wychodzić do Sary gdy zatrzymał mnie Michał.
- Niki ! - krzyknął zanim zamknęłam za sobą drzwi.
- Tak ?
- Jadę właśnie na miasto. Mogę cię podrzucić do szkoły.
W odpowiedzi kiwnęłam głową.
- Daj mi minutkę. - ciągnął.
Usiadłam na kanapie i czekałam na brata.

15 minut później , razem z Sarą stałyśmy już na szkolnym dziedzińcu. Wyglądała naprawdę przepięknie. SUKIENKA którą wczoraj kupiła , była świetna.( nie sugerujcie się dziewczyną na zdjęciu bo Sara ma blond włosy) Leżała na niej idealnie. Do tego jej nogi w tych czółenkach wyglądały na naprawdę długie.
- Nieźle się wystroiłaś - uśmiechnęłam się do niej.
- Mam nadzieję że zauważy.
- Byłby idiotą gdyby nie zauważył. - ona tylko się uśmiechnęła w odpowiedzi.
Po chwili zaczął się apel. Dyrektor walnął gadkę na temat tego że będzie za nami tęsknił i takie tam inne kłamstwa. Tak naprawdę pewnie cieszy się jak cholera że wreszcie ma urlop. Po jakichś 30 minutach przeszliśmy do klas i gadkę dyrektora powtórzyła wychowawczyni z paroma innymi zmianami żeby go całkiem nie kopiować. W każdym razie sens był ten sam. Wręczyła nam świadectwa po czym udając że jej się łza w oku kręci pożegnała się z nami. Wszyscy oczywiście się ucieszyli że to już koniec "uroczystości" i wyszliśmy przed budynek szkoły. Tam pogadaliśmy jeszcze chwilę po czym wszyscy zaczęli się rozchodzić.
Odnalazłam wzrokiem Sarę. Stała koło drzwi szkoły rozmawiając z jakimś chłopakiem. Po jej rozmarzonym wyrazie twarzy wywnioskowałam że jest to pewnie Hubert. Uśmiechnęłam się  pod nosem i ruszyłam w stronę bramy. Kiedy ją przekroczyłam , zdałam sobie sprawę że pewnie będzie mnie szukać. Dlatego wysłałam jej sms'a.
Kiedy upewniłam się że sms doszedł - wywnioskowałam po tym że Sara wyciąga telefon z torebki - ruszyłam do domu. Podłączyłam słuchawki do telefonu i umieściłam je w uszach. Właśnie leciał kawałek Nickeblack'a gdy ktoś chwycił mnie za ramiona. Odwróciłam się i ujrzałam Filipa stojącego za mną.
- Cześć Niki -  Mimo tego że byłam w szpilkach był ode mnie sporo wyższy. Miał jakieś 180 podczas gdy ja miałam zaledwie niecałe 170 i to jeszcze w szpilkach. Ubrany był w czarne jeansowe spodnie i białą koszulę z podwiniętymi rękawami.  Bawił się luźno zawieszonym na szyi czarnym krawatem.
- Cześć. - uśmiechnęłam się kiedy zaczął się nerwowo drapać po głowie. Najwyraźniej chciał o coś spytać ale się wstydził.
- Masz plany na dzisiejsze popołudnie ?
- Nie. Raczej nie.
- Bo wiesz mam mały problem... - mówił onieśmielony.
- To znaczy ? - chciałam dodać mu jakoś otuchy ale nie bardzo wiedziałam jak.
- Bo widzisz, potrzebuje twojej pomocy w zakupach ?
- W zakupach ? -powtórzyłam zdziwiona.
- Rodzice mają dzisiaj 20 rocznicę ślubu i siostra wrobiła mnie w prezent. I nie mam zielonego pojęcia co mógłbym kupić. - zrobiło mi się trochę przykro. Jego rodzice świętowali już 20-lecie a moi rozstali się po niecałych 18. Niby nie wielka różnica ale jednak bolało. Bolało że ani ja ani Michał nie będziemy mieli takiego problemu jak wybranie prezentu na rocznice ślubu.
- Coś nie tak ? - spytał brunet który najwyraźniej zauważył ten smutek który za wszelką cenę chciałam ukryć.
- Nie, nie.Chętnie ci pomogę.
- Dziękuję - powiedział i dał mi całusa w policzek - to wpadnę po ciebie koło trzeciej, okej ?
- Mi pasuje. - uśmiechnęłam się. Filip zniknął już w tłumie kolegów którzy na niego czekali. Ja natomiast ruszyłam do domu.

--------------------------------------------------------------------------------------------
Zapraszam do obserwowania mojego bloga. Dzięki temu będziecie na bieżąco. Mogli byście też zacząć komentować , bo coś z tym słabo.... /Mikka

2 komentarze:

  1. bardzo fajnie, z niecierpliwością czekam na kolejne cześci co sie bd działo :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, dzięki tb my z koleżanką też zaczęłyśmy pisać ^^ :*

    OdpowiedzUsuń