piątek, 28 czerwca 2013

Mam Cię cz*28

                                         


                                                    " CHYBA NAJWYŻSZA PORA SIĘ UJAWNIĆ.
                                                SPOTKAJMY SIĘ W PARKU KOŁO FONTANNY 
                                                 O 14 PODCZAS CISZY POOBIEDNIEJ. 
                                                                                BĘDĘ CZEKAŁ"

Treść listu przewijała mi sie przez oczy przez całe południe. Podczas obiadu grzebałam widelcem po talerzu żeby jakoś się uspokoić. Unikałam pytających spojrzeń dziewczyn. Najwyraźniej widziały że coś jest nie tak na szczęście żadna o nic nie pytała.
Kiedy szłam do parku czułam podekscytowanie które brało górę nad każdą komórką ciała. Przecież już za chwilę miałam poznać tajemniczego nadawcę tych wszystkich listów. To na pewno musi być ktoś z naszego obozu. A może to ... Nie. To na pewno nie on . Bo po co miał by to robić ? A może jednak ... Potrząsnęłam głową przyłapując się na tym jak bardzo chciałabym żeby to był Filip.
Kiedy doszłam pod fontannę rozglądałam się przez chwilę szukając znajomej twarzy. Nigdzie jednak takowej nie dostrzegłam. Usiadłam na brzegu marmurowej płyty otaczającej wodę i zajęłam się swoimi paznokciami które nagle stały się bardzo interesujące.
- Wreszcie się spotykamy... - usłyszałam zachrypnięty głos. Podniosłam głowę odrywając wzrok od rąk i przeniosłam go na stojącego przede mną wysokiego blondyna. Kiedy dokładniej przyjrzałam się jego twarzy, zamarłam.
- Co ty tu robisz Paweł ? - spytałam patrząc wszędzie byle nie na niego.
- Mi ciebie też miło widzieć. - uśmiechnął się fałszywie - Przyjechałem na wakacje. A ty skarbie co tu robisz ?
- Nie twój interes.
- Kotku złość piękności szkodzi. Uśmiechnij się bo cię nie poznaję. Gdzie się podziała moja śliczna Nikola ?
- Po pierwsze nie mów do mnie kotku, a po drugie nie ma "twojej " Nikoli.
- Spokojnie. Chcę tylko porozmawiać.
- Nie wydaje mi się żebyśmy mieli o czym.
- O nas kotku. O nas.
- Jakich nas ? O ile pamięć mnie nie myli nie ma nas. Miałeś szansę ale zjebałeś wszystko więc teraz po prostu daj mi spokój okej ?
- Nikola... - mówił spokojnym, pewnym siebie głosem. - porozmawiajmy.
- Rozmawiamy. Jakoś nie mówisz nic sensownego - odwróciłam wzrok gdy poczułam jak wszystkie wspomnienia wypływają z mojego środka. Do oczu zlewały się kolejne łzy które za wszelką cenę chciałam powstrzymać. Nawet mi się to udawało.
- Wróć do mnie - wręcz mi to rozkazywał. Popatrzyłam na niego, potem na swoje dłonie a potem z nów na niego i kiwnęłam przecząco głową. Stał przede mną z mieszanką wściekłości i desperacji w oczach.
- Przepraszam ? Chyba nie dosłyszałem. Co mówiłaś ? - podszedł do mnie łapiąc z siłą moje nadgarstki i zmuszając mnie do wstania.
- Nie wrócę do ciebie. A teraz mnie puść ! - rozejrzałam się dookoła. Było tu niewielu ludzi. Niektórzy nie zwracali na nas uwagi zajmując się swoimi sprawami, inni udawali że nas w ogóle nie widzą. Nie chcieli się mieszać w nie swoje sprawy. Najwyraźniej bali się dobrze zbudowanego mężczyzny który właśnie przypierał mnie do drzewa nadal boleśnie ściskając moja nadgarstki. Kiedy przysunął się do mnie jeszcze bardziej łzy pociekły po moim policzku. W jego oczach widziałam agresję o której ludzie mówili kiedy z nim byłam. Nigdy jednak nie miałam okazji poznać jej na własnej skórze. Aż do teraz.
- Puść mnie - wyszeptałam starając się powstrzymać łzy.
- Z przyjemnością skarbie. Jeśli tylko do mnie wrócisz - wysyczał przesadnie słodkim głosem.
- Nawet nie rób sobie nadziei !
- Zła odpowiedź.
Przycisnął mnie jeszcze bardziej do drzewa wykrzywiając mi dłonie po czym poczułam na swojej szyi jego gwałtowne pocałunki. Starałam się jakoś go odepchnąć ale było to wręcz niemożliwe. Był zbyt dobrze zbudowany. Musiał sporo ćwiczyć przez te ostatnie lata. Jedną ręką chwycił obie moje ręce. Drugą błądził po całym moim ciele. Zamknęłam oczy by nie patrzeć na tą napaloną świnię. Zresztą przez łzy które wciąż zbierały mi się w oczach i tak niewiele widziałam.
Nagle blondyn puścił moje ręce i odsunął się ode mnie upadając na trawę. Otworzyłam oczy i zobaczyłam leżącego na ziemi Pawła z ręką przyłożoną do krwawiącego nosa. Nad nim stał Filip i dosłownie mordował go wzrokiem. Po chwili jednak odwrócił się od niego i podszedł do mnie. Objął czule ramionami przyciskając do swojej piersi.
- Wszystko okej ?
Przytaknęłam kiwając głową p o czym wierzchem dłoni otarłam nadal spływające po mojej twarzy łzy.
- Chodźmy stąd.
Złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Po około 5 minutach dość wolnego chodu, usiedliśmy na jednej z ławek niedaleko naszego hotelu. Spojrzałam na nasze splecione ze sobą ręce a potem na twarz bruneta. Przyglądał mi się uważnie. W jego oczach widziałam troskę i zmartwienie.
- D-dziękuję  -wyjąkałam przez łzy.
- Nie płacz - pochylił się ocierając mój policzek swoim kciukiem po czym przytulił mnie do siebie.
- Kim on był ? - spytał po chwili
- T-to był mój były.. Nie wiem czego on ode mnie chciał ... J-jaa .... - nie pozwolił mi dokończyć.
- Cśśśś.... Już jest okej. Nie musisz sie bać jasne ? - nadal nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się lekko.
- O wiele lepiej - rzucił wskazując na uśmiech na mojej twarzy.
- Filip ?
- Tak ?
- Tak sie zastanawiam .. .
- Nad czym ?
- Jakim cudem byłeś akurat teraz w parku ? - odwrócił zmieszany wzrok i przygryzł wargę.
- No przyszedłem sie z tobą spotkać...
- C-co ? Jak to ?
- No o ile się nie mylę przyszedłem tutaj żeby sie ujawnić.
- To ty ?
- Tak mi się wydaje .. - uśmiechnął sie niewinnie.
- Filip .... - urwałam w połowie zdania wstając. Brunet zrobił to samo.
- Niki ... Ja nie wiem co sie ze mną dzieje. Ja poprostu nie potrafię już normalnie funkcjonować bez ciebie.
- Filip. ... - do moich oczu znów napłynęły łzy. Dlaczego do cholery on to robił ? Dlaczego psuł naszą przyjaźń właśnie w taki sposób ? Nie chciałam teraz angażować się w żaden związek. Żaden. Filip jest naprawdę cudownym chłopakiem. Troskliwym i opiekuńczym. Wyrozumiałym. Wręcz wymarzonym.
Ale ja nie potrafiłam się teraz zaangażować w związek. Te wszystkie problemy... W domu , w szkole , z Pawłem. Jest ich naprawdę wiele. Nie potrzebuję kolejnych. Filip jest moim przyjacielem. Bardzo bliskim zresztą.
- Niki ... - spojrzał na mnie zbolałym wzrokiem.
- Przepraszam Filip. Ja nie jestem gotowa na coś więcej.
- Dlaczego ? Dlaczego nie dasz mi szansy ?
- Nie potrafię. Przykro mi. - powiedziałam po czym odeszłam wolnym krokiem w kierunku hotelu. Kiedy odwróciłam się by na niego spojrzeć, siedział z głową w dłoniach pochylając się do przodu. Odwróciłam sie z powrotem i ocierając kapiące łzy przyspieszyłam kroku.

Po około 15 minutach byłam już w naszej sypialni. Dziewczyny oczywiście od razu zareagowały na to jak wyglądam.
- Niki ? Co sie stało ? - spytała Sylwia gdy tylko przekroczyłam próg naszego pokoju.
- N-nic .. - Szepnęłam i usiadłam na łóżku obok nich.  Momentalnie mnie otoczyły.
- Przecież widzę ....
Spojrzałam na nie po czym pozwoliłam moim oczom wypuścić wszystkie łzy które zatrzymywałam podczas drogi do hotelu. Przeczesałam pacami włosy po czym zebrałam się w sobie by opowiedzieć im wszystko to co sie dzisiaj wydarzyło. Nie ukrywając niczego , najzwyklej w świecie się im wypłakałam.
Dziewczyny wiernie mnie słuchały starając się dodać mi otuchy. Żadna nie odważyła się mi przerwać. Raz po raz podawały mi chusteczki w które wycierałam ostatki łez.
- Tak mi przykro - szepnęła Iwona po czym mocno się do mnie przytuliła. Po chwili dołączyła do niej Sylwia z Sarą.

Było już koło 10 kiedy zamknęłam się w łazience aby przygotować się do snu. Zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Odkręciłam kurek z ciepłą wodą i oparłam się o ścianę. W głowie cały czas mijały mi obrazy z dzisiejszego dnia. Najpierw spotkanie z Pawłem, akcja pod drzewem później Filip i  ta sytuacja na ławce. Czy ja aby na pewno dobrze zrobiłam odrzucając go ? Może powinnam dać sobie szansę ? Dać szansę nam ?
Zakręciłam wodę po czym wyszłam spod prysznica owijając się ręcznikiem. Wytarłam mokre ciało po czym ubrałam na siebie piżamę. Nałożyłam trochę pasty na szczoteczkę i stanęłam przed umywalką zaraz koło lustra. W momencie kiedy podniosłam rękę by zacząć szorować zęby, w lustrze zobaczyłam czerwone plamy wokół mojego nadgarstka. Odłożyłam szczoteczkę na blat koło umywalki i podwinęłam rękaw koszulki nocnej. Obejrzałam dokładnie dłoń z każdej strony. Wokół nadgarstka widniały sino czerwone odbicia palców Pawła. Każdy ślad po chłopaku cholernie bolał. Podwinęłam rękaw drugiej ręki. To samo.. Cholera.... Odwinęłam materiał który luźno opadł na moje dłonie i skończyłam szorować zęby.
Weszłam do pokoju zaczesując włosy palcami. Dziewczyny już spały. Postanowiłam iść w ich ślady. Ułożyłam się wygodnie na łóżku wciąż myśląc o tym co zaszło między mną a Filipem. Po chwili odpłynęłam.

środa, 26 czerwca 2013

Mam Cię cz*27



Siedzieliśmy jeszcze z dobre 2 godziny nad basenem. Bawiliśmy się świetnie. Szczególnie jak byliśmy wszyscy w wodzie. Podtapialiśmy się wzajemnie itd. Wiem że to może trochę dziecinne ale naprawdę świetnie się bawiłam.
Po kolacji ( o dziwo była w miarę jadalna ) postanowiłam wreszcie zająć się kartkami które obiecałam wysłać. Do dziadków na wieś , do mamy, do Michała i taty... Nie widziałam najmniejszego sensu w wysyłaniu pocztówek ale babcia z dziadkiem zawsze bardzo się cieszyli że ich jedyna wnuczka o nich pamięta. Jeśli chodzi o mamę to nie wiem dla czego ale czuję że powinnam. Pewnie nawet tego nie przeczyta ale no ...
Właśnie kończyłam pisać ostatnią kartkę kiedy do pokoju wpadła cała siódemka. Momentalnie rozsiedli się na łóżkach a cisza która panowała w pokoju przed ich przyjściem odeszła bezpowrotnie.
Schowałam kartki do szafki i ułożyłam się wygodnie na łóżku obok Kuby i Filipa. Obydwoje zawsze zajmowali moje łóżko.
- To co robimy ? - spytała wyraźnie znudzona Sara.
- Może wyjdźmy gdzieś ? - spytałam.
- Nie ma gdzie bo pada. - rzucił Filip patrząc mi prosto w oczy.
- Od kiedy boisz się wody ? - podniosłam lewą brew przygryzając przy tym dolną wargę.
Już miał coś powiedzieć kiedy Sylwia weszła mu w słowo.
- A może obejrzymy jakiś film ? I tak nie ma nic do roboty.
- Czemu nie. -wzruszyłam ramionami.
Filip podniósł się i wyszedł po laptopa. My w tym czasie przenieśliśmy stolik bliżej łóżka żeby lepiej się oglądało. Wszyscy rozwalili się na łóżku Iwony. Po chwili wrócił brunet z laptopem pod pachą.
- To wy wybierzcie film a ja zaraz wracam - podniosłam się i ruszyłam w kierunku szafy skąd wzięłam torbę do której wrzuciłam telefon i portfel.
- Gdzie idziesz ? - Sara świdrowała mnie wzrokiem
- Idziesz ze mną ? - pokiwała głową i już po chwili miała na nogach trampki. - Za 10 minut jesteśmy z powrotem.  -rzuciłam nie czekając na odpowiedzieć i zamknęłam za nami drzwi.
- Gdzie idziemy ? - spytała zaskoczona Sara.
- Nie wiem. Do sklepu czy coś. Nie chce mi się tam siedzieć. Musiałam się przewietrzyć.
- Hmmm okej.
Przemknęłyśmy się przez drzwi wejściowe do hotelu unikając konfrontacji z opiekunem naszej grupy i już po chwili szłyśmy w kierunku marketu.
- Niki ? - spytała blondynka przerywając ciszę między nami.
- Tak ? - spojrzałam na nią nie mogąc wyczytać z jej twarzy żadnych emocji.
- Nie obraź się że pytam ale .... Między tobą a Filipem coś się dzieje ? - kiedy tylko jej słowa dotarły do mnie moje serce przyspieszyło.
- Nie. - odwróciłam wzrok chcąc uniknąć konfrontacji.
- A chciała byś ?
- Nie wiem. Ja go nie rozumiem. Raz potrafi być taki słodki i wg a za chwilę staje się pewnym siebie dupkiem. I jest natrętny.
- A tobie się to podoba .... - rzuciłam jej spojrzenie z kategorii " co ty pierdolisz ?!" - No nie zaprzeczaj Niki. Widzę jak na niego patrzysz. Jak na siebie patrzycie. Nie wmawiaj mi że nic między wami nie ma.
- A ty mi nie wmawiaj że jest okej ? Już raz sobie to wmówiłam i obie wiemy jak to się skończyło.
- Chodzi ci o Pawła ? Tego o którym mi opowiadałaś ? - pokiwałam głową.
- Najpierw narobił mi nadziei , prawił czułe słówka , obiecywał. A potem ? Potem z dnia na dzień dostałam od niego kopa w dupe. Więc zrozum że nie jest łatwo zaufać komuś bojąc się że zostanie się zranionym ponownie.
- Ale Niki ..
- Błagam cię tylko nie mów mi że on nie jest taki bo tego nie wiesz. A nawet jeśli teraz taki nie jest to kiedyś znajdzie sobie kogoś lepszego i najzwyklej w świecie sobie odpuści. A ja zostanę sama. Znowu.
- Myślę że powinnaś dać mu szansę. On naprawdę wydaje się być spoko.
- Nie rozumiesz mnie.
- Rozumiem. - złapała mnie za nadgarstek zmuszając do spojrzenia na nią.
- Jak byś rozumiała to byś aż tak na mnie nie naciskała.
- Nie naciskam ... Po prostu nie chcę żebyś kiedyś żałowała że nie dałaś mu szansy.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Miała rację. Kiedyś pewnie będę żałowała że nie dałam mu szansy. Ale ja się najzwyklej w świecie boję. Nie wiem co on czuje. Może jestem dla niego tylko wakacyjną przygodą ? We wrześniu wrócimy do szkoły i już mnie nie będzie znał ? Nie mogę pozwolić sobie na to żeby znowu przechodzić przez to co z Pawłem. A gadanie Sary że on wydaje się być inny jest głupie. Przecież oni wszyscy są tacy sami.
Kiedy weszłyśmy do marketu, wzięłyśmy mały podręczny koszyk i ruszyłyśmy na dział z przekąskami. Wzięłyśmy dwie paczki chipsów, paluszki, napoje i jeszcze parę innych rzeczy.
W drodze do hotelu Sara nie odważyła się wymówić ani słowa. Odpowiadało mi to. Dla mnie ta cisza nie była niezręczna. Wolałam milczeć niż tłumaczyć Sarze wszystkie te skomplikowane rzeczy z mojego życia.
Po chwili byłyśmy już w pokoju. Wszyscy czekali na nas z filmem przeglądając coś na lapku.
- Jesteśmy - zamknęłam za sobą drzwi popychając je biodrem. Postawiłam siatkę z zakupami na stoliku koło laptopa. - Częstujcie się - rzuciłam i usiadłam na łóżku koło Iwony i Sylwii. Jak najdalej od Filipa. Musze jakoś wyluzować. Nie mogę sobie pozwolić na to żeby się zakochać. Jeszcze nie teraz. Ale jak nie teraz to kiedy ? Cholera wie..
- Jaki film oglądamy ?
- Spytaj dziewczyn. One wybierały - warknął Karol przewracając oczami. Spojrzałam na Iwonę siedzącą po mojej prawej stronie a ta uśmiechnęła się nieśmiało.
- Kochaj i tańcz .... - westchnęła bojąc się mojej reakcji.
- Aaaa... Um. Okeej. - uśmiechnęłam się ciepło i ułożyłam wygodniej opierając głowę o ścianę.

* Następnego dnia *
Kiedy obudziłam się rano byłam mega zdziwiona. Leżałam w swoim łóżku a jakoś nie przypominało mi się żebym wczorajszego wieczoru się tu kładła. Ja nawet nie wiem kiedy usnęłam.  Podniosłam się cicho z łóżka po czym na nim usiadłam. Rozejrzałam się po pokoju. Chłopców już nie było a dziewczyny jeszcze spały. Spojrzałam na siebie. Nadal byłam w wczorajszych ubraniach. Podniosłam się i postanowiłam pościelić łóżko. Kiedy podniosłam poduszkę coś upadło na ziemię. Schyliłam się żeby to podnieść i zamarłam. Cholera ! Biała koperta. Od razu pomyślałam o tych wszystkich listach które dostawałam w szkole. Podniosłam ją i usiadłam na łóżku. Szybkim gestem rozerwałam papier wyciągając kartkę. Kiedy przeczytałam wszystko co było zapisane na kartce upuściłam ją z powodu szoku jaki zawładnął moim ciałem.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

WAŻNE !!

Kochani. Z racji tego ze już niedługo wakacje chciałam was poinformować że do końca lipca, prawie początku sierpnia rozdziały będą pojawiać się dwa razy  w tygodniu. W każdą środę sobotę. Wszystko przez to ze wyjeżdżam na prawie trzy tygodnie na obóz. Więc będę dodawała rozdziały przez telefon. Wybaczcie za utrudnienia. Kocham was bardzo / Mikka <3 br="">

niedziela, 23 czerwca 2013

Mam Cię cz*26



Przespałam praktycznie całe przedpołudnie. Dziewczyny ściągnęły mnie z łóżka dopiero na obiad czyli gdzieś około 14. Nadal byłam cholernie zmęczona a moje nogi uginały się pode mną kiedy szłam do łazienki.
Gdy wreszcie jakimś cudem doczołgałam się pod prysznic, zrzuciłam z siebie ubranie i opierając się o ścianę przekręciłam kurek. Zimna woda oblała całe moje ciało. Na początku przeszedł przeze mnie zimny dreszcz ale później zastąpiło je uczucie przyjemnego orzeźwienia. Momentalnie się rozbudziłam.
Wyszłam z kabiny prysznicowej owijając wokół siebie ręcznik i skierowałam się w stronę szafy. Wyciągnęłam z niej ubranie i z powrotem zamknęłam się w łazience. Doprowadziłam się w jakimś stopniu do porządku po czym zeszłyśmy z dziewczynami na obiad. Muszę przyznać że po raz pierwszy od tych 4 dni przez które tutaj "jedliśmy" podano coś w miarę jadalnego.
- Proszę o ciszę ! - po sali rozniósł się głos opiekuna. - Z powodu pogody dzisiejsze plażowanie nad jeziorem jest odwołane. Dla tego macie dzisiaj dzień dla siebie. Możecie spędzić go tylko i wyłącznie w hotelu. Udostępniono nam basen na 1 piętrze. Możecie z niego korzystać do woli.
- Albo ... Odeśpię dzisiejszą noc - pomyślałam.
I ogólnie taki był mój plan na popołudnie jednak coś a raczej ktoś postanowił to zepsuć. Siedziałam właśnie ze słuchawkami w uszach na balkonie, wylegując się na fotelu i rozkoszując dość chłodnymi powiewami wiatru kiedy drzwi od naszego pokoju otworzyły się z hukiem. Po chwili stała tam czwórka chłopaków w samych spodenkach i z ręcznikami pod pachą. Od razu wiedziałam co się szykuje.
- Idziemy na basen dziewczynki - wyszczerzył się Karol.
Rozejrzałam się po pokoju. Dziewczyny siedziały przy stoliku wcześniej grzebiąc coś na laptopie. A teraz ? Teraz spoglądały po sobie nie wiedząc co odpowiedzieć. Udawały przed chłopcami że się zastanawiają czy iść czy nie. Z ich wyrazu twarzy można było odczytać że chcą tam być razem z nimi. Zachichotałam pod nosem wstając z fotela i wchodząc do pokoju.
- Za 15 minut będziemy gotowe -zwróciłam się do chłopców wskazując im drzwi - Zaczekajcie na nas na dole.
Poczułam na sobie wszystkie siedem par oczu. Po chwili jednak chłopcy wyszli, oczywiście strzelając focha że ich wyrzuciłam z pokoju. Zamknęłam za nimi drzwi i spojrzałam na nadal ślepiące we mnie ze zdziwieniem dziewczyny.
- No co ? Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce - puściłam im oczko i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niego strój kąpielowy i zamknęłam się w łazience. Nakładając na siebie najpierw opalacze a potem ubranie które miałam na sobie poprzednio, wyszłam z łazienki. Zaraz po mnie wchodziły kolejno dziewczyny. Po chwili byłyśmy gotowe. Zamknęłyśmy pokój a klucz wrzuciłyśmy do mojej torby gdzie poprzednio włożyłyśmy ręczniki. Wsiadłyśmy do windy i zjechałyśmy na pierwsze piętro.
Tam odnalazłyśmy szatnie gdzie mogłam zostawić ubrania i udałyśmy się na basen . Ku mojemu zdziwieniu nie było tam praktycznie nikogo. Jedynie ludzie z naszego obozu. Wyłapałyśmy wzrokiem chłopców wylegujących się na leżakach pod jednym z okien i podeszłyśmy do nich.
Rozłożyłam swój ręcznik na jednym z foteli i już miałam się na nim ułożyć kiedy poczułam jak ktoś łapie mnie w tali i ciągnie w kierunku wody.
No tak. Mogłam się tego spodziewać. Przecież Filip nie był by sobą gdyby choć raz pozwolił mi zostać suchą. Podobnie jak nad jeziorem tak i teraz nie mogłam na to liczyć.
Złapał mnie jedną ręką pod kolanami a drugą w tali tak że wisiałam w powietrzu zdana tylko na bruneta.
- Wyglądasz na przestraszoną - wyszczerzył się.
- Nie zrobisz tego ! - krzyczałam chwytając się kurczowo jego szyi.
- Założymy się ?
- Filip ! Nie rób tego ! Już byłam dzisiaj mokra. Drugi raz nie muszę.
- Oj Niki .... - pokręcił głową - nie panikuj.
- Filipie Wysocki - nie waż się wrzucić mnie do tej wody jasne ?
- A jak nie to co ?
- To ci pokażę dlaczego ze mną się nie zadziera.
- Mhmmm.... - zamruczał - bardzo mnie kusi żeby to sprawdzić... Ale jednak tego nie zrobię.
- W takim razie zatrzymaj się i postaw mnie na ziemi.
- Niee.... Nie wrzucę cię. Ja cię włożę do tego basenu.
Pochylił się nad taflą wody wciąż trzymając mnie przed sobą i delikatnie zaczął mnie zanurzać w dość chłodnej wodzie. Jednak w pewnym momencie całkowicie zwolnił uścisk pozwalając mi na wpadnięcie z pluskiem do wody. Nie spodziewał się jednak tego co nastąpiło potem. Dumny ze swojego zwycięstwa wyszczerzył się w uśmiechu nie zwracając uwagi na to że moje ręce nadal oplatają jego szyję. Tak więc gdy wpadałam do wody , najzwyklej w świecie pociągnęłam go za sobą.
- Wyglądasz na zdziwionego - rzuciłam kiedy wreszcie się wynurzył.
- Zazwyczaj taka spokojna a jednak umie pokazać pazury. Co jeszcze potrafisz ? - spytał zadziornie poruszając brwiami.
- Och naprawdę chcesz się przekonać ? - spytałam podpływając do niego od strony jego pleców.
- Mhmm ... Jasnee - zamruczał. - Więc co ?
- Och ... TO ! - naskoczyłam na niego rękami wpychając go tym samym pod wodę. W pewnym momencie poczułam jak obraca się przodem do mnie łapiąc mnie za nogi i wynurzył się przerzucając mnie sobie na plecy. Wolnym krokiem ruszył w kierunku leżaków.
Mimo tego iż biłam dość mocno pięściami w  jego plecy on nie reagował. Jakby tego w ogóle nie czuł.
Kiedy wychodziliśmy z basenu czułam na sobie ciekawskie spojrzenia. Musieliśmy być niezłym widowiskiem dla wszystkich zebranych. Przysięgam że następnym razem odbiję od każdego 5 zł za bilet.
Po chwili z pozycji wiszącej głową w dół nareszcie poczułam grunt pod stopami. Jeszcze nigdy nie cieszyłam się tak ze stania o własnych siłach. Podniosłam wzrok do góry i ujrzałam zadziornie uśmiechniętego bruneta wpatrującego się we mnie.
- Pańska limuzyna zajechała - rzucił po czym dosłownie rozwalił się na moim leżaku.
Spojrzałam na niego unosząc lewą brew i przygryzając dolną wargę.
- A tobie to się przypadkiem coś nie pomyliło ?
- Yyy nie ?
- No chyba jednak troszkę tak.
- Co masz na myśli ? - nadal udawał debila....
- Nie wiem czy zauważyłeś ale wylegujesz się na moim fotelu...
- Twoim ?
- Tak moim. Dlatego prosiła bym cię o zejście.
- Nie.
- Nie ?
- Nie.
- Dlaczego tym razem  ?
- Bo mogę się co najwyżej podzielić nim ustępując ci trochę miejsca. - wyszczerzył się wskazując palcem miejsce obok niego na leżaku. Pokiwałam głową z dezaprobatą i położyłam się koło niego napierając na niego plecami w taki sposób aby jak najszybciej zrzucić go z tego fotela. Po chwili leżał na ziemi z wyraźnym zaskoczeniem wymalowanym na plaży.
- Sprytnie. - spojrzał na mnie na co puściłam mu oczko i obróciłam się tak że teraz leżałam na brzuchu  - Ale nie pójdzie ci ze mną tak łatwo.
Na początku nie wiedziałam o co mu chodzi jednak po chwili poczułam jak kładzie się na mnie opierając ciężar ciała na prawej ręce.
- Mówił ci ktoś kiedyś że jesteś upierdliwy ?

sobota, 22 czerwca 2013

Mam Cię cz*25





- Halo ?
- Gdzie ty do cholery jesteś ?! Opiekun cię szuka ! - musiałam odsunąć telefon znacznie dalej od ucha bo krzyki Sary były naprawdę nie do zniesienia.
- Jak to mnie szuka ?
- No wpadł do nas do pokoju i zauważył że cię nie ma..
- A ty co mu powiedziałaś ?
- No że jesteś w łazience... Błagam cię wracaj jak najszybciej bo będzie niewesoło.
- Dobrze. Zaraz będziemy.
- Czekaj... Jak to będziemy ? Z kim ty tam jesteś ?
- No... eee z F..Filipem.
- Co ?! - teraz była bardziej podekscytowana niż wściekła. - Czemu ja nic o tym nie wiem ?
- Och pogadamy w domu. Kończę. - rozłączyłam się i spojrzałam na wpatrującego się we mnie bruneta. Mierzył mnie wzrokiem kontrolując każdy mój ruch.
- Co jest ?  -spytał podnosząc przy tym lewą brew.
- Nic. Musimy wracać.
- Jak to ? Już ? - był wyraźnie zły. No ale trudno. Chyba to nie moja wina że jakimś cudem nasz opiekun wparował do naszego pokoju. Boże o tej godzinie ? Czego ten człowiek chciał...
- Och małe kłopoty.
- Ale . . Film się nawet nie zaczął ... - wyglądał na naprawdę złego. Może nie tyle złego co zawiedzionego.
- Przykro mi ...
- Ech trudno. Szkoda tylko że ominie nas noc filmowa z wszystkimi częściami KAC VEGAS. - kurcze .... Kocham ten film.
- Dobra zaczekaj minutkę. Ja muszę coś załatwić. - zostawiłam go zdezorientowanego i ruszyłam w kierunku wyjścia na korytarz. Byłam już prawie przy drzwiach kiedy poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstki. Filip.
- Gdzie idziesz ?
- Zaraz wracam. Idę tylko do łazienki. Zaczekaj tu na mnie. - rzuciłam odwracając się do niego plecami. Kiedy byłam już w łazience wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do Sary.
- Niki ?
- Tak to ja. Słuchaj... Mam do ciebie prośbę.
- Jaką ? Nie możemy o tym pogadać jak wrócisz ?
- No właśnie. Możesz mnie kryć. Jesteśmy w kinie na nocnym maratonie. Błagaaam ....
- Niki ....
- No proszę cię. On pewnie i tak już nie wpadnie do nas do rana. Obiecuję że będę zaraz po filmie.
- Niki ...
- Dzięki. Kocham cię - i się rozłączyłam. Wiedziałam że zrobi to o co prosiłam mimo że mi tego nie powiedziała. Schowałam telefon do przedniej kieszeni swoich spodni i wróciłam do sali kinowej gdzie cały czas czekał na mnie brunet.
Zajęłam miejsce koło niego i odebrałam od niego swoją colę.
- Myślałem że musimy wracać. - spojrzał na mnie zdziwiony kiedy rozsiadłam się wygodnie na fotelu.
- Już się wykręcasz ?  - spytałam przygryzając dolną wargę.
- Może.. - wyszczerzył się po czym wyciągnął ku mojej twarzy rękę zatrzymując kciuk na mojej brodzie. Pociągnął ją lekko w dół uwalniając moją wargę spomiędzy zębów. - Nie rób tak.  - cofnął rękę układając ją z powrotem na oparciu fotela. Poczułam jak moją twarz oblewa rumieniec więc odwróciłam głowę w kierunku ekranu nie chcąc aby brunet zauważył moje zawstydzenie. Oparłam się wygodnie o oparcie i pogrążyłam w filmie.

* kilka godzin później *

Właśnie kończyła się 3 część filmu kiedy poczułam jak moje powieki stają się coraz to cięższe. Spojrzałam na Filipa siedzącego obok. Szczerzył się do ekranu nie ukazując nawet najmniejszych oznak zmęczenia.
Przeciągnęłam się leniwie na krześle nie mogąc powstrzymać ziewnięcia.
- Śpiąca ? - poczułam na sobie wzrok bruneta.  Uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Troszeczkę. - sięgnęłam do kieszeni i wyciągnęłam z niej telefon. Odblokowałam ekran i prawie spadłam z krzesła widząc która już jest godzina. - Już prawie 6 ?
- Chyba powinniśmy się zbierać. Zresztą , film i tak już się kończy.
W odpowiedzi kiwnęłam głową. Podniosłam się z fotela i ruszyłam za Filipem. Wrzuciłam pojemnik po popcornie do kubła na śmieci i ruszyliśmy w kierunku wyjścia. Kiedy wyszliśmy na zewnątrz robiło się już coraz jaśniej. Mimo wychodzącego zza chmur słońca padał deszcz. Ciężkie krople rozbijały się o chodnik.
- Idziemy  czy wolisz przeczekać ? - spojrzałam na mierzącego mnie wzrokiem bruneta. Zerknęłam na zegarek. Dochodzi 6. Nie ma czasu na czekanie.
- Idziemy.
Uśmiechnął się i łapiąc mnie za rękę pociągnął w stronę schodów. Zbiegliśmy po nich i nie zwalniając kroku biegliśmy w stronę hotelu. Po około 10 minutach czułam że już nie dam rady dłużej biec. Zatrzymałam się na pod jednym z parkowych drzew. Filip oczywiście razem ze mną. Spojrzałam na niego kiedy stanął naprzeciwko mnie. Mokre od deszczu włosy były w nieładzie. Przemoknięta koszulka przylegała ciasno do jego umięśnionego torsu. Uśmiechnął się kiedy nasze oczy się spotkały. Pochylił się nade mną i odgarnął z mojego policzka mokre włosy. Wyszczerzył się jeszcze bardziej kiedy zauważył moje czerwone policzki.
- Idziemy dalej ? - szepnął mi do ucha muskając delikatnie ustami płatek mojego ucha. Momentalnie przeszedł przez moje ciało zimny dreszcz. Ale to był jeden z tych które są przyjemne.
Spojrzałam mu w oczy kiwając głową na znak że się zgadzam. Ponownie złapał mnie za rękę i ruszył przed siebie.

Chwilę potem staliśmy już pod hotelem. Przemoknięci do ostatniej suchej nitki wspięliśmy się po schodach chcąc zostać nie zauważeni przez opiekunów obozu. Pożegnaliśmy się pod drzwiami naszej sypialni po czym zamknęłam je za sobą. Oparłam się plecami o drzwi i zjechałam po nich na podłogę.
- Zabiję cię ! - rozejrzałam się po pokoju i zauważyłam siedzącą na łóżku Sarę. Reszta dziewczyn jeszcze spała. Ona natomiast nie wyglądała na rozespaną.
- Za co ?
- Za co ? Za co ?! Ty jeszcze pytasz za co ?! Wiesz jak się martwiłam ? Nie było cię całą noc !
- Mówiłam ci że jestem z Filipem na filmie tak ?
- Ale myślałam że wrócisz wcześniej... Martwiłam się no .. - podeszła do mnie i już chciała mnie prztulić kiedy zmierzyła mnie wzrokiem. - Jak ty wyglądasz ?!
- Och daj spokój. Mówisz jak moja mama.  - przewróciłam oczami i ruszyłam w kierunku szafy. Wzięłam pierwszą lepszą koszulkę, suchą bieliznę i szorty po czym ruszyłam do łazienki. Zrzuciłam mokre ciuchy po czym się ubrałam. Susząc w miarę możliwości włosy ręcznikiem wyszłam z łazienki. Byłam cholernie zmęczona. Oczy same mi się zamykały. Padłam na łóżko i odpłynęłam.

czwartek, 20 czerwca 2013

Mam Cię cz*24



Dzień na plaży minął o dziwo spokojnie. Nie licząc paru incydentów kiedy chłopcy chcieli mnie za wszelką cenę zaciągnąć do wody, było naprawdę okej. Byliśmy właśnie w drodze do hotelu kiedy nasz opiekun postanowił nas zatrzymać.
- Mam coś do załatwienia. Macie 30 minut dla siebie. Możecie iść na jakieś zakupy czy co sobie tam chcecie. Tak czy siak widzimy się tutaj o równej 21. I nie toleruję spóźnień. Jasne ? - zmierzył naszą ósemkę wzrokiem po czym odszedł.
- Nie wiem jak wy dziewczyny ale ja muszę skoczyć ja zakupy. - zwróciłam się do stojących obok przyjaciółek. Nie sądziłam że aż tak je polubię. Jak by nie było są moimi całkowitymi przeciwieństwami. Obie są wysokie i piękne. A ja niska i... No.. 
- Ja też muszę - rzuciła Sara grzebiąc między czasem w plecaku.
Po chwili szłyśmy już chodnikiem w kierunku najbliższego marketu.
Kiedy doszłyśmy na miejsce byłyśmy mile zaskoczone tym że było w nim niewiele osób co oznaczało niższe kolejki a zarazem szybsze zakupy.
Stałam właśnie między dwoma regałami z kosmetykami , trzymając w ręce dwa lakiery do paznokci.
- Zdecydowanie ten niebieski - usłyszałam za sobą męski głos. Obróciłam się i zobaczyłam przyglądającego mi się uważnie Filipa. Mierzył mnie wzrokiem czekając na jakąś odpowiedź z mojej strony.
Popatrzyłam na niego a potem z powrotem na dwie buteleczki które ściskałam w rękach. Odłożyłam czerwony lakier na półkę , wrzucając do koszyka niebieski.
Brunet uśmiechnął się szeroko ukazując dołeczki w policzkach po czym ruszył za mną.
- A ty nic nie kupujesz ? - spytałam przerywając niezręczną dla mnie ciszę. Spojrzałam na niego. Wyglądał na wyluzowanego. Śledził każdy mój ruch.
- Nie. Chłopaki stwierdzili że się tym zajmą bo jedzenie w hotelu jest przecież niejadalne. - uśmiechnął się szeroko ukazując w ten sposób jeden z najpiękniejszych uśmiechów. Przysięgam że gdzieś w środku umarłam.
Odwróciłam wzrok kiedy zdałam sobie sprawę że nadal na niego patrzę. Poczułam gorący rumieniec oblewający moją twarz. Ruszyłam w kierunku działu ze słodyczami. Brunet wciąż deptał mi po piętach. Wrzuciłam do koszyka paczkę M&M'sów i skierowałam się do kasy. Między mną a Filipem nadal trwała cisza. Tym razem nie była ona niezręczna. Na szczęście. Czasem Filip potrafi być naprawdę onieśmielający. Ma wtedy w oczach coś takiego, przez co od razu zapominam jak się mówi.
- 15 złotych i 12 groszy - wyrwał mnie z zamyślenia głos kasjerki. Od razu oprzytomniałam. Wyciągnęłam z torby portfel i uregulowałam należność.

Około dwóch godzin później byliśmy już w hotelu. Po "kolacji " - o ile można nazwać jedzeniem to co nam podali - dziewczyny smacznie chrapały kiedy ja klikałam na telefonie do Michała. Pozdrowienia itd. Nagle usłyszałam sygnał przychodzącej wiadomości. Spojrzałam na wyświetlacz a gdy ujrzałam nadawcę sms'a uśmiech wkradł się na moje usta.

" Śpisz Nikola ? "

" Ja nie. Ale reszta smacznie chrapie"

" To dobrze. Ubierz coś wygodnego i widzimy się za 15 minut pod twoimi drzwiami "

" Co ?! Jest 11 w nocy ! "

" Oj nie przesadzaj. Za niecałe 14 minut zapukam do twoich drzwi "

" No dobra no ... "

Odłożyłam telefon na stolik koło okna i ruszyłam w kierunku szafy. Założyłam na siebie  pierwsze lepsze RZECZY i po chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Przeczesałam palcami włosy i biorąc torbę wyszłam po cichu za drzwi.
- Już się bałem że odmówisz - uśmiechnął się szeroko.
- Nie mogłam. Obudził byś swoim dobijaniem do drzwi cały hotel.
- Dla ciebie wszystko - wyszczerzył się a ja momentalnie zrobiłam się czerwona.
- Dobra dobra. Gdzie mnie zabierasz ?
- Niespodzianka.
- Nienawidzę ich.
- Tym bardziej to jest niespodzianka - w odpowiedzi bąknęłam pod nosem i uderzyłam go lekko z łokcia.
- A to za co ?
- Bo jesteś idiotą - udał obrażonego, ale po chwili w jego oczach zobaczyłam mały błysk.
- Kochanym idiotą. - zachichotałam mimowolnie kiedy się wyszczerzył.
- Chodźmy bo się spóźnimy.  - złapał mnie za rękę i już po chwili schodziliśmy szybkim krokiem po schodach.
Kiedy wyszliśmy z hotelu moje ciało obleciał zimny dreszcz kiedy poczułam podmuch wiatru na swojej odsłoniętej skórze. Szliśmy chodnikiem wciąż trzymając się za ręce. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Wciąż się śmialiśmy. Zresztą jak zawsze kiedy jestem w jego towarzystwie.
Było ciemno. Bardzo. Słabe światło sączyło się z ulicznych latarni. Panowała ogólna pustka. Normalnie bała bym się sama tu być. Ale teraz nie czułam najmniejszego strachu. Moja dłoń w dłoni Filipa, on zaraz obok mnie. Przy nim naprawdę czułam się dziwnie bezpieczna.
- Daleko jeszcze ?
- Już nie. Bądź cierpliwa.
- To nie jest moja mocna strona.
- Widzę - spojrzał na mnie nie zwalniając kroku nawet na chwilę.
Jakieś 10 minut później staliśmy przed kinem. Weszliśmy po schodkach w stronę wejścia. Brunet otworzył drzwi przepuszczając mnie pierwszą. Wskazał na jedną z czerwonych kanap koło bufetu i poprosił żebym tu na niego zaczekała. Położył obok mnie swoją skórzaną kurtkę a sam ruszył w kierunku kasy.
Przyglądałam się właśnie dużemu plakatowi jakiegoś nowego filmu kiedy wrócił trzymając w rękach kubeł popcornu i dwa kubki coli. Wręczył mi jeden po czym wolną ręką złapał kurtkę i kazał mi iść za sobą. Zaprowadził mnie na salę kinową gdzie świeciło pustkami. Ale co się dziwić ? Jest prawie północ. Usiedliśmy w jednym z środkowych rzędów. Rozsiadłam się wygodnie na fotelu opierając się głową o ramię Filipa.
- Na jaki film mnie zabrałeś ?
- Cały maraton. Dzisiaj jest noc filmowa. Możemy oglądać do woli.
- Całonocny ? - W odpowiedzi pokiwał twierdząco głową, przygryzając przy tym dolną wargę.
W myślach kopnęłam się w czoło. Przecież nie wytrzymam całej nocy ślepiąc w ekran.
- Coś nie tak ?
- Nie. Jest okej. Zastanawiam sie tylko czy ty czasem potrzebujesz snu.
- Czasem. A poza tym nie martw się. Nie musimy przecież siedzieć do końca. W każdej chwili możemy wyjść. - uśmiechnęłam się. Już otworzyłam usta żeby coś powiedzieć ale wtedy rozdzwonił się mój telefon.

-------------------------------------------------------------------
Wiem kochani ze krótki ale nie miałam za wiele czasu na pisanie. Dziękuję że jesteście ze mną . Kocham was normalnie <3 br="" mikka="">

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Mam Cię cz*23



- Mniejsza o to... Patrzcie co mam ! - wyszczerzył się Kuba sięgając do torby i wyciągając z niej butelkę czerwonego wina. Mojego ulubionego. - Tylko że nie mamy nawet szklanek nie mówiąc już o lampkach.
- Więc ? - spytałam dając mu znak żeby kontynuował.
- Więc... Pijemy z gwinta. - rozejrzał się po pokoju szukając odpowiedzi.
- Nie mam nic przeciwko - uśmiechnęłam się siadając koło niego na łóżku. Kiedy chłopak napił się łyka, podał mi butelkę. Przechyliłam ją i pociągnęłam z niej trochę słodkawo-kwaśnego czerwonego płynu.
Podałam butelkę dalej. I w ten właśnie sposób krążyła z ręki do ręki aż całkowicie ją opróżniliśmy.
W zdecydowanie lepszych humorach cały czas się śmialiśmy. Panowała nieziemska atmosfera. Kiedy dotarła do mnie pusta już butelka, dostałam olśnienia.
- Gramy w butelkę ?
Wszyscy się zgodzili. Usiedliśmy na podłodze tworząc coś na kształt koła. Na środka położyłam butelkę i zakręciłam nią. Po chwili jednak ją zatrzymałam.
- Na co gramy?
- Rozbieranego ! - krzyknął Kuba a chłopaki oczywiście mu przytaknęli. Oni tylko o jednym.
- Nie.... Buziakiii - wyszczerzyła się Sara.
- Rozbierany i tak lepszy. - jęczeli chłopcy.
- To kto  zaczyna ? - Jakoś nie bardzo chciałam zaczynać. Ogólnie dość krępujące lizanie się z kimś obcym w dodatku przy tylu ludziach.
- Dawaj - krzyknęła Sara i zabrała mi butelkę by chwili położyć ją na środku dywanu i wprawić ją w ruch. Kilka sekund później  zatrzymała się wskazując na Karola. Oni są chyba sobie pisani. Najpierw kino, teraz butelka. Coś się święci..
Chłopak uśmiechnął się poruszając przy tym znacząco brwiami.
- Dalej mała. Nie ociągaj się. - wyszczerzył się. Sara zmarszczyła czoło i nieśmiało nachyliła się w jego kierunku. Zacisnęła powieki by nie musieć patrzeć na jego ( według mnie -nie najgorszą ) twarz i złączyła ich usta. Na wcześniej ustalonych warunkach musieli zostać w tej pozycji 15 sekund.
Kiedy wreszcie się od siebie , blondyna otarła usta wierzchem dłoni i otworzyła oczy.
- Chyba nie było aż tak źle ?
- Żartujesz ? Nawet sobie nie wyobrażasz jak on sie ślini. - wszyscy oprócz Karola i Sary wybuchnęli śmiechem.
- Karol kręć - wypalił Kuba który najwyraźniej nie mógł się doczekać aż kolej padnie na niego. Karol w końcu zakręcił. Tym razem padło na Sylwię.
Graliśmy tak już z dobre 40 minut. Powoli zaczynało mi się to nudzić bo jeszcze ani razu nie padło na mnie. A co to za przyjemność patrzeć na innych jak się dobrze bawią ? Więc najzwyklej w świecie się wyłączyłam i pogrążyłam w rozmyślaniach na temat tego jak będzie wyglądała reszta moich wakacji. 2 tygodnie u mamy... Sama przyjemność... ( mam nadzieje że wyczuliście ten sarkazm ;D )
- Mam coś na twarzy ? - dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego że cały ten czas świdruję siedzącego naprzeciwko mnie Filipa wzrokiem.
-N-nieee - odpowiedziałam cicho czując jak po mojej twarzy rozchodzi się fala gorąca.
- Zrób zdjęcie. Zostanie na dłużej - uniósł kąciki ust a na jego twarzy pojawiły się dwa dołeczki.
Nic nie odpowiedziałam ale moja przybrała jeszcze bardziej czerwoną barwę. Brunet zachichotał cicho i wziął do ręki butelkę. Kręciła się naprawdę długo , a kiedy się wreszcie zatrzymała ... Wskazywała na mnie. Nie potrafię sobie wyobrazić jaki kolor miały teraz moje policzki. Spuściłam wzrok na podłogę i w duchu przeklęłam że to akurat na mnie padło.
Nie dla tego że nie chciałam - bo chciałam a nawet bardzo, tylko bałam się że nie będę potrafiła się od niego oderwać. To głupie , ale naprawdę miałam do tego wszystkiego sporo wątpliwości.
Dopiero kiedy zobaczyłam przed oczami białe conversy podniosłam wzrok na stojącego przede mną chłopaka. Wyciągnął ku mnie dłoń , chcąc pomóc mi wstać.
Kiedy poczuł moją dość małą w porównaniu do jego dłoń i zacisnął uścisk. Szybkim gestem podniósł mnie z podłogi i zmniejszył przestrzeń między nami. Powoli zbliżał swoją twarz do mojej kiedy drzwi do pokoju otworzyły się, w których po chwili pojawił się opiekun.
- Co tu się dzieje ? - spytał trzymając w ręku nadgryzionego pączka. - Nie wydaje mi się żeby to był wasz pokój dziewczęta. Proszę w tej chwili iść do siebie ! Jest prawie 3 w nocy.
- Ale ..
- Żadnych ale.. Marsz do siebie ! A za 15 minut światło u was ma być zgaszone. Czy się rozumiemy ?
- Tak jest !- zasalutowała Sara , a ja o mało co nie wybuchnęłam śmiechem. Wyswobodziłam się z uścisku Filipa i ruszyłam za dziewczynami w stronę pokoju. Jednak gdy tylko oddaliłam się trochę od drzwi do pokoju chłopców, poczułam jak ktoś złapał mnie w tali po czym przyciągnął do siebie. Kiedy się obróciłam, moim oczom ukazał się brunet z zabójczym uśmiechem.
- Chyba nie myślałaś że pozwolę ci tak po prostu uciec ?
- J-jaa ... - Jednak nie pozwolił mi dokończyć. Przywarł do mnie ustami. Przez moje ciało momentalnie przeszedł dreszcz. Bardzo przyjemny dreszcz.  Zamknęłam oczy by móc jeszcze lepiej poczuć smak pocałunku. Filip przyciągnął mnie mocniej do siebie, układając swoje ręce nieco powyżej pasa, ja natomiast swoje wplątałam w jego włosy, delikatnie ciągnąc go za końcówki co wywołało u niego ciche jęknięcie. Uśmiechnęłam się nadal nie odsuwając od niego nawet o minimetr.
- Dobranoc - szepnęłam po czym wyswobodziłam się z jego uścisku i ruszyłam korytarzem w kierunku naszej sypialni. Przez całą drogę do pokoju czułam na sobie jego wzrok. Podczas pocałunku w jego oczach widniało pożądanie, ale gdy się odsunęłam - niedosyt. Jeszcze czegoś takiego nie widziałam. Te iskry tańczące w jego oczach... Nie do opisania.

* następnego dnia *

Rano ciężko mi było wstać. Nawet bardzo. Dość późno się wczoraj położyłam i teraz odczuwałam tego skutki. Podkrążone oczy i ciągłe napady ziewania.
Wstałam z łóżka i powlekłam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, UBRAŁAM SIĘ i nałożyłam delikatny makijaż żeby zatuszować w jakimś stopniu wory pod oczami. Może nie wyszło to idealnie ale nie miałam zbytniej ochoty na dłuższe siedzenie przed lustrem.
Schodząc do hotelowej stołówki natknęłam się na Kubę.
- Widzę że nie tylko ja jestem spóźniony.- uśmiechnął się na mój widok.
- Hmm nie miałam okazji się wyspać.
W odpowiedzi tylko się uśmiechnął. Szliśmy korytarzem rozmawiając o jakichś głupotach i nonstop się śmiejąc. Kiedy doszliśmy na stołówkę, wszyscy już tam byli. Chłopak przepuścił mnie w drzwiach na co odpowiedziałam mu życzliwym uśmiechem po czym ruszyłam w kierunku stolika przy którym siedziały dziewczyny.
- Śpiąca królewna postanowiła wreszcie wstać ? - wyszczerzyła sie Sara
- Jak widać.
Na śniadanie było coś z serii " nie wiem co to jest ale wiem czym na pewno nie jest - jedzeniem ". Dlatego zostałam tylko przy kawie. Siedziałyśmy przy stoliku rozmawiając o jakichś duperelach kiedy nam przerwano.
- Macie godzinę żeby się przygotować. O 9 wychodzimy nad jezioro.
Pokiwaliśmy głowami po czym rozeszliśmy się do pokoi. Wyciągnęłam z szafki strój kąpielowy i szorty i zamknęłam się w łazience kiedy tylko byłą wolna. Ubrałam się po czym postanowiłam zrobić coś z włosami.
Spięłam je w niedbały kok i wyszłam z łazienki. Jak się okazało siedziała ich już tam siódemka. Zaczynam się zastanawiać czy chłopcy zamierzają przebywać czasem w swoim pokoju czy wprowadzają się do nas na stałe.
Podchodząc do szafy gdzie miałam zamiar schować przed chwilą ściągnięte ubrania usłyszałam cichy gwizd za plecami. Poczułam na sobie czyjś wzrok. I właśnie wtedy zdałam sobie sprawę że stoję na środku pokoju w stroju kąpielowym i samych szortach z brzuchem na wierzchu. Poczułam jak oblewa mnie rumieniec więc ruszyłam w stronę szafy skąd wyciągnęłam pierwszą lepszą koszulkę i ją na siebie naciągnęłam.
Mimo wszystko nadal ktoś świdrował mnie wzrokiem. Obróciłam się i dostrzegłam parę brązowych oczów Filipa świdrujących mnie od stup do głów.
- Idziemy ? - spytałam chcąc jak najszybciej wyjść z owiele za ciasnego pomieszczenia jak dla 8 osób.
Kiedy wszyscy się podnieśli gotowi do wyjścia, wzięłam torbę i klucz po czym stanęłam za drzwiami przepuszczając wszystkich.
- Wersja bez koszulki bardziej mi się podobała - Filip nachylił się nade mną i dosłownie wyszeptał te słowa. Jak zwykle towarzyszył mu nieziemski uśmiech. - Mam dla ciebie niespodziankę. Mam nadzieję że nie chodzisz wcześnie spać - uśmiechnął się jeszcze bardziej , ukazując w ten sposób dołeczki które naprawdę dodawały mu uroku po czym minął mnie w drzwiach.


------------------------------------------------
Wybaczcie że taki krótki ale pisałam na telefonie. To naprawdę nie jest wygodne ...
Lofki , Kiski , / Mikka <3 br="">

sobota, 15 czerwca 2013

Mam Cię cz*22



Razem z Sarą i dziewczynami trzymałyśmy się na samym końcu grupy. Jakoś nie obchodziło nas gadanie przewodnika. Zaraz przed nami szli chłopcy i wypatrywali "foczek". A w zasadzie liczyli jak dużo ładnych dziewczyn widzieli. Jak dla mnie to bardzo szczeniackie, ale okej.
Choć trzeba im przyznać że wyglądali całkiem zabawnie kiedy każdy patrzył w inną stronę wyszukując potencjalnych "foczek".
- A ja myślałam że głupota nie jest zaraźliwa -westchnęła Sara patrząc w kierunku chłopców na tyle głośno żeby mogli to usłyszeć.
- Jak widzisz nie w tym wypadku. Rozeszło się po całej czwórce - odpowiedziała Iwona.
Chłopcy mimo że słyszeli całą naszą rozmowę nie zwracali na to najmniejszej uwagi. Nadal rozglądali się za dziewczynami.
- Macie teraz czas dla siebie, na jakieś zakupy czy co sobie tam chcecie. Za 2 godziny widzimy się pod fontanną jasne ? - rozniósł się głos opiekuna naszej grupy. Pokiwaliśmy głowami po czym rozeszliśmy się każdy w swoją stronę.
- To gdzie idziemy ?
- Proponuję kawę -byłam mega nie wyspana więc jedyne o czym marzyłam to mocna kawa na pobudzenie.
Kilka minut później siedziałyśmy już w jednej z kafejek i czekałyśmy na zamówienie.
- Patrzcie kto idzie - westchnęła Iwona
- Czterech chłopaków z jednym mózgiem - jeszcze nie wiem czym ale chłopcy sobie nieźle przerąbali u Sary. Muszę ją potem przepytać.
- Och dajcie spokój. Mówicie jakbyście były zazdrosne... Zaraz , zaraz... Wy jesteście zazdrosne !! - właśnie zdałam sobie sprawę dlaczego tak na to wszystko reagowały. Na to że chłopaki rozglądają się za innymi dziewczynami. Zżerała je zazdrość !
- Co ?! No teraz to pojechałaś Niki ... - próbowała się bronić Sara jednak to że unikała mojego wzroku było dla mnie dość jasną odpowiedzią.
- Hahaha ! Nie wierzę. To wszystko przez zazdrość - nadal nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. Spojrzałam na poczerwieniałe ze wstydu Iwonę i Sarę.
Jedynie Sylwia pozostawała niewzruszona moimi słowami.
- Niki daj spokój ! Sama dobrze wiem że między tobą a Filipem coś jest.
- To coś to przyjaźń - dokończyłam za nią.
- Jasne - westchnęła blondynka.
Postanowiłam nie ciągnąć dłużej tego tematu. Nie chciałam jeszcze bardziej ich denerwować a poza tym chłopcy właśnie byli niebezpiecznie blisko naszego stolika.
- Czołem laski. Idziecie z nami zrobić coś fajnego czy wolicie nadal siedzieć na tych niewygodnych stołkach?- spytał Kuba. Sara już otworzyła usta żeby odpowiedzieć ale uprzedziłam ją w obawie że palnie coś głupiego.
- Coś fajnego to znaczy co ? - spytałam mierząc całą czwórkę wzrokiem.
- Niespodzianka. Jak pójdziecie to się dowiecie - ciągnął Filip
- Nie lubie niespodzianek..
- Och Niki chyba się nie boisz ?
- Polubisz - odpalił Karol zabierając mi z ręki filiżankę i kładąc ją na stoliku, po czym pociągnął mnie i resztę dziewczyn w stronę wyjścia. Postanowiłam już nawet nie protestować i po prostu szłam za nim.
Po około 10-minutowym spacerku doszliśmy do dużego budynku który okazał się kręgielnią.
W środku tłoczyła sie już dość spora grupka ludzi. Mniej więcej w naszym wieku. Siedzieli na czerwonych kanapach, popijali drinki czy co tam mieli w szklankach i świetnie się bawili.
- Zaczekajcie tutaj - oznajmił Filip po czym poszedł z Kubą w stronę kasy, by po chwili wręczyć nam karnety. Przebraliśmy buty na te "odpowiedniejsze" - jak to stwierdził jakiś facet pracujący tutaj.
Znaleźliśmy sobie wolny tor i rozsiedliśmy się na kanapie.
- Dobra to dzielimy się w pary.
- Dlaczego ? - Sarze jak zwykle nic nie pasowało.
- Bo nie da się grać w 8 graczy na jednym torze ? - ciągnął Karol.
- Dobra nie kłóćcie się już. Ja proponuje damsko męskie pary. Dla wyrównania szans. - wtrącił się Filip. Byłam mu za to wdzięczna bo zaczęło się robić naprawdę nieprzyjemnie. Ta dwójka cały czas skakała sobie do gardeł.
Oczywiście trochę minęło zanim się dobraliśmy. W końcu zrobiliśmy losowanie i zostało ostatecznie ustalone.
Ja - Filip , Iwona - Kuba , Sylwia - Patryk , Sara - Karol ( nawet nie pytajcie jaka była reakcja tej dwójki na to że mają razem grać)
Gra bardzo mi się podobała do póki nie przyszła moja kolej na rzucanie. Nie wiedziałam nawet jak mam trzymać kulę.
- Ale ja nie umiem grać .. -szepnęłam do Filipa który stał zaraz koło mnie.
- Nie grałaś wcześniej ?- w odpowiedzi kiwnęłam przecząco głową. - Pomogę.
Podszedł do mnie i pokazał mi jak mam złapać kulę. Kiedy już miałam ją w rękach, podeszliśmy do toru. Chwycił mnie lekko za nadgarstek prawej ręki i pochylił swoje usta w kierunku mojego ucha.
- Jak cię ścisnę to wtedy wypuść z rąk kulę okej ? - szepnął. W odpowiedzi pokiwałam głową przygryzając zębami dolną wargę.
Wzięłam zamach i kiedy poczułam lekkie uściśniecie nadgarstka poluzowałam uścisk palców i kula potoczyła się po torze zostawiając jedynie 4 kręgle. Uśmiechnięta odwróciłam się w stronę Filipa. Ten podniósł w góre dwa kciuki i wyszczerzył się ukazując rząd białych zębów.
- Zuch dziewczynka - puścił mi oczko po czym usiedliśmy na kanapie.
Od tego momentu grało mi się naprawdę dobrze. Świetnie się bawiłam mimo że nie szło mi najlepiej. Na szczęście mój partner nie denerwował się że jesteśmy najsłabsi pod względem punktów. Wręcz przeciwnie. Śmialiśmy się z każdej porażki. Był naprawdę słodki. Znaczy się słodko powstrzymywał się od wybuchnięcia śmiechem kiedy kula uciekła mi z rąk i wpadła na tor obok. Bawiliśmy się tak dobrze że nie zwracaliśmy uwagi na czas. Który był przecież ograniczony. Kiedy zorientowałam się która jest godzina, prawie spadłam z krzesła. Mieliśmy już prawie półgodzinne spóźnienie. Momentalnie wybiegliśmy z kręgielni, w pośpiechu zmieniając obuwie z powrotem na swoje.
Doszliśmy pod fontannę w jakieś 5 minut. Czekał tam już na nas czerwony ze złości opiekun z resztą grupy. Walnął nam kazanie na temat tego jak ważne jest bycie punktualnym itd.
Będąc w końcu w hotelu od razu ruszyłam pod prysznic. Nałożyłam na siebie PIŻAMĘ i weszłam do pokoju. Byłam zmęczona więc po prostu padłam na łóżko. Słyszałam że dziewczyny jeszcze rozmawiają i nie wybierają się szybko do spania więc włożyłam głowę pod poduszkę i przycisnęłam ją do uszu żeby odizolować się od hałasu w pokoju. W końcu usnęłam. Mój spokój jednak nie trwał długo bo nagle ktoś wskoczył na moje łóżko przygniatając mnie swoim ciężarem. Wydostałam się spod poduszki i ujrzałam leżącego na mnie bruneta.
- Filip ... Nie mam siły na kłócenie się teraz z tobą więc po prostu ze mnie zejdź.
- No chyba nie musimy się kłócić. Po prostu śpij.
- Dobrze. W takim razie zejdź ze mnie bo nie należysz do najlżejszych.
- Czy ty mi coś sugerujesz ?
- Nie skądże - wywróciłam oczami. - A teraz zejdź.
- Nie
- Nie ?
- Nie - ciągnął uparcie.
- Dlaczego ?
- Bo mi jest tak wygodnie. A poza tym nie lubię spać sam.
- Filip ... Masz 3 chłopaków w pokoju. Możesz sobie wziąć jednego do łóżka i nie będziesz sam spał..
Delikatnie się podniósł.
- Masz rację. Wezmę sobie Kubę. - odparł gestykulując rękami w sposób jak poruszają się bi-mężczyźni.
- Przestań bo zaczynam się ciebie bać
- I dobrze bo powinnaś. - rzuciłam w niego poduszką.
- A to za co ? - zmierzył mnie wzrokiem z góry na dół.
- Bo zasłużyłeś. Już prawie spałam.
- Oj nie puszczę ci tego płazem. We mnie się nie rzuca poduszkami - westchnął i rzucił się na mnie z łaskotkami. Szybko jednak wyswobodziłam się z jego uścisku i wyczołgałam się spod kołdry kierując się w stronę łazienki.
- Mhmmm fajna piżamka - podniósł znacząco brwi. W odpowiedzi rzuciłam w niego poduszką którą porwałam z łóżka Sylwii.
- Ooo... To teraz się doigrałaś. - podniósł się z łóżka i ruszył biegiem w moim kierunku.
Wybiegłam z pokoju w stronę sypialni chłopców gdzie spodziewałam się znaleźć dziewczyny i jakieś schronienie za plecami któregoś z chłopaków. Po prostu chciałam uciec przed brunetem który z uśmiechem na twarzy biegł za mną korytarzem.
Gdy wpadłam do pokoju od razu pobiegłam miedzy dziewczyny. Zdziwione popatrzyły na mnie jak na idiotkę. Chwilę później wbiegł za mną Filip. Jednak gdy zobaczył mnie między Sarą a Sylwią posłał mi spojrzenie w stylu " później się policzymy. Jeszcze z tobą nie skończyłem " na co ja się wyszczerzyłam z satysfakcją.
- Jakim cudem udało ci się ją ściągnąć z łóżka ?
- Mam swoje sposoby. - uśmiechnął się znacząco do mnie.
- Nie wierzyłam że ci się to uda - zaśmiała się Sara - ją naprawdę ciężko dobudzić.
- Nie wiem o czym mówisz... -odpowiedziałam przygryzając wargę.
- Mniejsza o to... Patrzcie co mam ! - wyszczerzył się Kuba sięgając do torby.

środa, 12 czerwca 2013

Mam Cię cz*21



Już za 2 godziny wsiądę do autobusu i uwolnię się od tego miasta na 2 tygodnie. Wreszcie nie będę musiała słuchać zrzędzenia ojca na temat tego o której wracam itd. Na samą myśl moje usta wykrzywiają się w uśmiech. Od rana siedzę przed szafą i nie mogę się zdecydować co powinnam ze sobą zabrać. Muszę przyznać że brakuje mi przy tym mamy. Ona by mi pomogła. Zawsze to robiła. Pamiętam jak się złościłam gdy tłumaczyła mi że nie mogę zabrać samych letnich ubrań i tak dalej. Jak to mama potrafiła myśleć o wszystkim. A teraz ? Oprócz jakichś trzech może czterech telefonów w ciągu przeszło 4 miesięcy zero kontaktu. Chce żebyśmy razem z Michałem przyjechali do niej na jakieś 2 tygodnie ale czuje że to może nie wypalić. Znając ją , będzie miała mnóstwo pracy w biurze i będzie spędzać tam całe dnie.
- Niki o której wy wyjeżdżacie ? - spytał Michał wchodząc do mnie do pokoju i siadając na łóżku patrząc z przerażeniem na te wszystkie sterty ubrań na podłodze. - Musiała byś chyba zaburzyć prawa fizyki żeby to wszystko pomieścić w tej torbie.
- Mam być pod szkołą przed 18. - odpowiedziałam wkładając kolejne rzeczy do torby.
- Pomóc ? - spytał kiedy mocowałam się z suwakiem torby który za nic nie chciał się dopiąć.
W odpowiedzi kiwnęłam głową. Chłopak przyklęknął na podłodze obok mnie i napierając jedną ręką na wierzch walizki dopiął szybkim ruchem suwak.
- Jesteś pewna że nie za "mała" ta walizka jak dla ciebie ? - spytał robiąc cudzysłów przed słowem "mała".
- Hmm.. ja też uważam że powinnam mieć większą. Ale co poradzę że nie mam ? - spytałam udając że nie załapałam jego sarkazmu. On oczywiście nic już nie powiedział tylko zaczął się śmiać. Nadal siedział na łóżku kiedy zaczęłam robić porządek z ciuchami na podłodze.
- Co ja bez ciebie będę robił przez te dwa tygodnie ? Teraz tata będzie się darł na mnie że późno wracam a nie na ciebie - powiedział zrezygnowanym głosem.
- Taak braciszku. Ja ciebie też. - wyszczerzyłam się.
Po jakiejś godzinie Michał nadal siedział w moim pokoju. Nie pamiętam kiedy ostatnio tyle rozmawialiśmy. O głupotach co prawda ale jednak rozmawialiśmy. Cieszyłam się z tego. Przynajmniej teraz nie czułam się aż tak samotna w tym domu. Zazwyczaj świeci on pustkami. Michał wychodzi , tata zamyka się w biurze a ja jestem zdana sama na siebie. Pokazywał mi właśnie  zdjęcia akademika w którym będzie mieszkał gdy usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam że dzwoni Dawid. Z uśmiechem na ustach odebrałam po 2 sygnale.
- Halo ?
- Cześć Nicola !
- Ooo siemka !
- Spotkamy się dzisiaj ? Może mała kawa?
- Przykro mi ale za niecałą godzinę mam autobus. Wyjeżdżam na obóz.
- Ahaa... Szkoda
- Ale obiecuję że się spotkamy zaraz po tym jak wrócę.
- Okej . Baw się dobrze.
- Dzięki. Postaram się.
Rozłączyłam się . Michał zszedł na dół wołany przez tatę. Wzięłam więc wcześniej przygotowane UBRANIE i zamknęłam się w łazience. Kiedy wzięłam szybki prysznic i się ubrałam, zaplotłam  WARKOCZ i wyszłam z łazienki. Przemknęłam jeszcze myślami po liście rzeczy do zabrania i kiedy upewniłam się że wszystko mam, narzuciłam torebkę na ramię a do ręki wzięłam walizkę i zaczęłam schodzić po schodach. Jednak była on dość ciężka i potknęłam się na schodach przytłoczona jej ciężarem. Od razu pojawił się Michał. Podniósł najpierw mnie a potem walizkę nie mogąc pohamować śmiechu. Wystawiłam mu tylko język w odpowiedzi.
- Gotowa ? - spytał
- Jasne. Pożegnam się z tatą i możemy iść. - Michał podrapał się po głowie z zakłopotaną miną.
- Tylko że jego nie ma.
- Jak to ?
- No wyszedł przed chwilą. - moje oczy momentalnie się zaszkliły. Zamrugałam oczami żeby zahamować wciąż napływające łzy. " Tyle go wszystko obchodzi" - pomyślałam.
Michał widząc moje rozdarcie psychiczne podszedł bliżej i mnie przytulił.
- Nie płacz. Szkoda żebyś tak zaczynała swoje wakacje. - przejechał kciukiem po moim policzku wycierając pojedynczą łze która wydostała się z pod mojej powieki. - Chodźmy. Chyba nie chcesz biec za autobusem ?
Uśmiechnęłam się. Od zawsze potrafił poprawić mi humor. Wziął moją walizkę i ruszyliśmy w stronę samochodu.
Po niecałych 15 minutach byliśmy już pod szkołą. Michał chciał zostać ze mną do póki autobus nie ruszy jednak ja wiedziałam że ma plany na wieczór i kazałam mu iść.  Na pożegnanie mnie przytulił.
Chwilę potem odnalazłam Sarę i jeszcze jakieś dwie dziewczyny z którymi miałyśmy dzielić pokój. Stałyśmy chwilę na dziedzińcu szkolnym po czym podjechał autobus i wszyscy się do niego zapakowali. Sara, Iwona i Sylwia zajęły miejsca na samym tyle. Ja wolałam usiąść sama na dwóch siedzeniach. (Nie dla tego że na jednym się nie mieszczę na jednym - tylko będzie mi się wygodniej spało.) Kiedy wrzuciłam swoją torebkę na półkę u góry rozłożyłam się wygodnie na fotelu i włączyłam się w rozmowę z dziewczynami.  Ogólnie nadal panowało zamieszanie. Niektórzy jeszcze nie weszli nawet do autobusu. Miedzy osobami pchającymi się do wejścia zobaczyłam kogoś kogo bym się nie spodziewała. A w zasadzie dwie osoby.
Dawid z jakimś pojemnikiem w ręce, a zaraz za nim Filip z walizką w ręce. Cieszyłam się na ich widok. Zastanawiałam się tylko czy Filip jedzie czy może przyszedł kogoś pożegnać. Chyba chciała bym żeby jechał.
- Nie wyszłaś na kawę więc kawa przyszła do ciebie - usłyszałam głos siadającego obok mnie na siedzeniu Dawida. Uśmiechnęłam się kiedy wręczył mi kubek z kawą. 
- Dziękuję. Nie musiał.... - nie skończyłam bo momentalnie wszedł mi w słowo.
- Pogadał bym jeszcze ale jestem tu nielegalnie - wyszczerzył się- muszę zmykać bo inaczej pojadę z tobą i będziesz musiała mi pożyczyć swoje ciuszki.
- Hahah dobra idź - zanim wstał z fotela mocno mnie przytulił. - no idź ! - popchnęłam go delikatnie ramieniem.
On się tylko wyszczerzył i wyszedł zanim drzwi autobusu się zamknęły.
Nagle poczułam na sobie czyjś wzrok. Rozejrzałam się po autobusie i zobaczyłam siedzącego na fotelu przede mną Filipa który mierzył mnie zbolałymi oczami. Pierwsze co przeszło mi przez myśl to to że pewnie myśli że między mną a Dawidem jest coś więcej. Zrobiło mi się głupio bo wcale tak nie było. A przynajmniej nie z mojej strony. Miałam też cichą nadzieję że Dawid nie wyobrażał sobie za wiele. Lubiłam go. Nawet chyba kochałam. Ale tylko i wyłącznie jako przyjaciela. Bolało mnie to że Filip pochopnie wyciąga wnioski. - Nie mówiłeś że jedziesz - uśmiechnęłam się do niego nieśmiało.
- Nie pytałaś. - odparł dość oschle. Bez jakichkolwiek emocji. Zabolało.
- Ale mogłeś powiedzieć - starałam za wszelką cenę złagodzić sytuację.
- Po co ? Przedstawiła byś mnie swojemu chłopakowi ?- przez jego głos przemawiały wyrzuty pod moim adresem.
- On nie jest moim chłopakiem. - w jego oku pojawił się znajomy błysk.
- To kim ?
- Przyjacielem .... Zresztą, czy to ważne ? - w odpowiedzi kiwnął przecząco głową.
Oparłam się plecami o szybę a nogi ułożyłam wygodnie na wolnym siedzeniu. Głowę obróciłam w stronę Filipa kiedy zauważyłam że przybrał tą samą pozycję. Długo rozmawialiśmy tak przez szparę między fotelami, kiedy moje powieki stawały się coraz cięższe. Nim się obejrzałam, po prostu odpłynęłam.
Obudziłam się kiedy przez moje ciało przeszedł zimny dreszcz. Na moich ramionach , rękach i nagach widniała gęsia skórka. Zadrżałam z zimna.
- Zimno ? - usłyszałam niski i delikatnie zachrypnięty głos.
- Troszkę.
- Poczekaj chwilę. - sięgnął do plecaka który miał w nogach i wyciągnął z niego szarą bluzę. Podał mi ją ponad oparciem siedzenia.
- Dziękuję - wyszeptałam.
Rozejrzałam się po autobusie. Praktycznie wszyscy spali. Spojrzałam na dziewczyny i prawie pękłam ze śmiechu. Sylwia leżała rozłożona prawie na dwóch siedzeniach z głową na plecak, na jej ramieniu głowę miała oparta Sara a z kolei na niej chrapała cichutko Iwona. Strzeliłam im pamiątkową fotkę i z powrotem
ułożyłam się plecami na szybie. Twarz wtuliłam w kaptur bluzy bruneta przede mną. I wtedy poczułam zapach który utrzymywał się na ubraniu. Spojrzałam na chłopaka. Siedział w podobnej pozycji do mojej z laptopem na kolanach i słuchawkami w uszach. Oglądał jakiś film.
Kiedy zauważył że mu się przyglądam wyciągnął jedną ze słuchawek.
- Masz ochotę na film ?
- Jasne - przesiadłam się na fotel obok niego. Odpiął słuchawki od urządzenia tak żebym ja też mogła coś słyszeć.
- Horror , Thriller , Komedia czy film akcji ? - spytał gdy już ułożyłam się koło niego wygodnie.
- Kreskówki - wyszczerzyłam się.
- No nie... Znowu mnie wkręcasz ?
- Tak. Może być horror.
Owinęłam się szczelniej bluza i zajęliśmy się oglądaniem. Film był naprawdę fajny. Znaczy się jego pierwsza połowa. Bo jak się później okazało - drugą przespałam na ramieniu Filipa.
Gdy się obudziłam, Filip spał z głową opartą o szybę . Ja natomiast swoją trzymałam na jego kolanach. Jego dłoń głaskała delikatnie moje włosy. Kiedy zorientowałam się w jakiej sytuacji się znalazłam , wolnym ruchem wycofałam się z jego objęć i przeniosłam na swój fotel który zajęłam na samym początku. Nie chciałam żeby ktoś nas widział w takiej sytuacji razem. Zaraz poszła by plota że ja i on ... Że jesteśmy razem czy coś. Nie potrzeba mi było krępujących sytuacji. Nagle poczułam jak ktoś się do mnie przysiada. Z ulgą stwierdziłam że to tylko Sara.
- Coś się kroi ? - spytała z zafascynowaniem.
- Nie, nieee....
- No chyba widzę.
- Serio nic. - poczułam że zaczynam się czerwienić.
- O mój Boże !! On ci się podoba !!! - zaczęła piszczeć.
- Ćśśś - starałam się ją uciszyć. Spojrzałam na bruneta który lekko się uśmiechnął się nadal udając że śpi.  Strzeliłam FACE PLAM. Myślałam że zabiję Sarę na miejscu. Nałożyłam kaptur na głowę i dla bezpieczeństwa przed dalszymi pytaniami blondynki udałam że jestem śpiąca by na osobności móc spalić się ze wstydu.

* Kilka godzin później *

Kiedy staliśmy przed HOTELEM  nie wierzyłam własnym oczom. Wysoki, nowoczesny budynek naprawdę robił wrażenie. HOL był raczej skromny. Ale nie można powiedzieć że brzydki.Kiedy nauczyciele nas zarejestrowali poprowadzono nas do przydzielonych nam wcześniej pokoi. NASZA SYPIALNIA ( mój, Sary, Iwony, Sylwii) znajdowała się na 3 piętrze. Była całkiem ładna. Duża biała szafa, 2 piętrowe łóżka, wielkie okno i z rozsuwanymi drzwiami balkonowymi. Na małej powierzchni był okrągły stolik i 4 wiklinowe krzesła. Z balkonu był piękny widok na miasto. Niedaleko za budynkami można było dostrzec taflę wody i rozciągający się pas zieleni. Kiedy wróciłam do pokoju , dziewczyny już były wyrozkładane na łóżkach. Założę się że wszystkie od razu rzuciły się na te u góry. Tak więc ja i Iwona musiałyśmy się zadowolić tymi na dole. Mi przypadło to zaraz pod oknem.
Kiedy zajęłyśmy się rozpakowywaniem walizek , po pokoju rozległo się stukanie do drzwi a po chwili stała w nich czwórka chłopców. Od razu rozwalili się u nas na łóżkach.
- U was to jakoś ładniej jest. - stwierdził Karol ( kolega z klasy Filipa)
- No cóż, bywa - odgryzła się Sara.
- U nas tak szaro. Nudno - ciągnął Karol
- Widocznie przejrzeli wasz charakter - Sara miała wyraźnie dobry humor. Dziewczyny zachichotały cicho.
- Zadziorna. Lubie takie - chłopak puścił oko do Sary na co ona udała że naciąga ją na wymioty.. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
- Widzę że się rozgościliście - zwróciłam się do Filipa i Kuby wylegujących się na moim łóżku.
- To twoje łóżko ? - spytał Filip.
- Tak.
- To przyzwyczajaj się. Czuję że często tu będę gościł. - wyszczerzył się.
- Jeszcze jakieś marzenia kotku ?
- Mhmmm mamy postęp. Teraz jestem kotkiem. -poruszył znacząco brwiami.
Sięgnęłam do torby po kosmetyczkę kiedy ktoś wszedł do pokoju.
- Za 20 minut macie być na dole w holu. Idziemy na miasto trochę pozwiedzać.
Nauczycielka wyszła a chłopcy nadal siedzieli niewzruszeni.
- Zajmijcie się nimi a ja idę pod prysznic -rzuciłam w kierunku dziewczyn. Zanim jednak zamknęłam drzwi od łazienki usłyszałam zadziorny głos Filipa:
- Mogę z tobą ?
Spojrzałam na niego znacząco i zamknęłam za sobą drzwi.
Kiedy wyszłam z łazienki pokój był prawie pusty. Czekała na mnie tylko Sara. Wzięłam torbę i zamknęłyśmy pokój na klucz.
Wszyscy już tam na nas czekali. Kiedy opiekun grupy sprawdził obecność, wyszliśmy z hotelu.

------------------------------------------------------------------------------------------
Następny rozdział koło piątku bo wcześniej nie dam rady. Przepraszam kochani :C Bądźcie cierpliwi ;3

niedziela, 9 czerwca 2013

Mam Cię cz*20



- Gotowa ? - spytał Filip kiedy wyłoniłam się zza drzwi frontowych domu. 
- Jasne - uśmiechnęłam się. Zamknęłam drzwi na klucz ruszyłam w kierunku chłopaka. Po chwili szliśmy chodnikiem wesoło rozmawiając i śmiejąc się. Przy Filipie czułam się świetnie. Nie krępowałam się zbytnio, choć czasem moje policzki oblewał rumieniec. Był bardzo pewny siebie, stanowczy a zarazem słodki. Czarował mnie swoimi ciemnymi oczami które czasem miały zielone przebłyski. W jego źrenicach tańczyły wesołe iskierki za każdym razem gdy się uśmiechał. Jego delikatnie dłuższe WŁOSY opadały na jego czoło. Niesforne kosmyki delikatnie odstawały od całości.
- To gdzie idziemy najpierw ? - spytałam bruneta
- Nie mam pojęcia. Jakieś propozycje ? - spytał drapiąc się po karku.
- Hm. To zależy co chciałbyś im kupić..
- No wiesz... No coś takiego .... Nie mam pojęcia - odparł zrezygnowany.
- To nam bardzo ułatwia sprawę. - wyszczerzyłam się. - To zacznijmy od tego sklepiku z upominkami. Co ty na to ? - w odpowiedzi skinął głową i ruszył za mną.
Spacerując między półkami sklepowymi oglądaliśmy wszystko, oglądając i śmiejąc się. Po chwili stanęliśmy przed stojakiem z okularami. Wzięłam do ręki duże czarne bryle z różowymi oprawkami i założyłam Filipowi na nos. Wyciągnęłam telefon i zaczęliśmy robić sobie zdjęcia w lustrze obok. Najdziwniejsze okulary a do tego powalone miny. Naprawdę świetnie wyglądał w różowych oprawkach w kształcie serca.
Gdy minęła nam " głupawka " - jak to ujmuje Sara kiedy ma niezły odpał - postanowiliśmy iść dalej w poszukiwaniu jakiegoś prezentu dla jego rodziców. Po prawie dwóch godzinach w jednym sklepie nadal nic nie mieliśmy. Aż w końcu wpadłam na pomysł gdy zobaczyłam pod ścianą dużą, bogato zdobioną ramkę.
Od razu do niej podeszłam i ją podniosłam oglądając z każdej strony. Po chwili odnalazłam Filipa który plątał się między półkami. Kiedy pokazałam mu ramkę spojrzał na mnie zdziwiony.
- Co mi z tej ramki ? - spytał delikatnie zdezorientowany.
- Mam pewien pomysł. Masz zdolności plastyczne ? - spytałam tajemniczo. On tylko na mnie spojrzał i wybuchnął śmiechem. Wytłumaczyłam mu co zrobi z tą ramką.
- Ja to jednak wiedziałem kogo ze sobą wziąć- uśmiechnął się ukazując szereg białych zębów.
 Podczas gdy on stał w kolejce do kasy ja znalazłam jeszcze farby, pędzle i inne duperele które mogą się przydać. Kiedy zapłacił za wszystko wyszliśmy ze sklepu.
- To teraz zapraszam na lody. - spojrzał na mnie wyczekując jakiejkolwiek odpowiedzi.
- Chętnie. - uśmiechnęłam się.
Poszliśmy do jednej z kawiarenek i wzięliśmy sobie po czekoladowej gałce z polewą karmelową. Chciałam zapłacić ale Filip się uparł że to zrobi. Wyszliśmy z galerii kierując się w stronę parku. Usiedliśmy na jednej z ławek zaraz koło parku i poprostu siedzieliśmy w ciszy. Ale ta cisza nie była krępująca. Wręcz przeciwnie. Słychać było tylko nasze spokojne oddechy i szum wody. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę że to ta sama ławka na której znalazł mnie zapłakaną zaraz po wypadku Sary. Uśmiechnęłam się pod nosem na to wspomnienie. Przytulał mnie wtedy mocno, cicho szepcąc. Dodał mi otuchy tym gestem.
- Z czego się śmiejesz ?- spytał lekko zdezorientowany.
- Hmm z niczego.
- Z niczego ? - nie dawał za wygraną
- Jestem po prostu ciekawa jak sobie poradzisz z tą ramką. - Jego twarz momentalnie zbladła.
- No właśniee.... Miałem nadzieję że mi pomożesz. Bo wiesz, ja to raczej mam 2 lewe ręce jeśli chodzi jakieś rysowanie..
- Hmmm no nie wiem... - zaczęłam się z nim drażnić.
- No nie daj się prosić....
- No nie wiem . - czułam jak wywiercał we mnie dziurę swoimi ciemnym oczami. - No dobra. Ale wisisz mi kawę.
- Kuszące, kuszące... - wyszczerzył się
- Może już chodźmy. Czeka nas masa pracy.
- Jasne.
Wstaliśmy z ławki i ruszyliśmy w stronę mieszkania Filipa.

* 30 minut później *
Kiedy weszłam do POKOJU Filipa prawie szczena mi opadła. Panował tam dziwny porządek. Do pomieszczenia wbijały się promienie słoneczne przez ogromne okno.
- Chcesz coś do picia ?
- Poproszę coś zimnego. Strasznie tu gorąco.
- Jasne. Rozgość się - i już go nie było.
Rozejrzałam się ponownie po pomieszczeniu. W jednym z rogów pokoju wisiał worek treningowy i pare innych urządzeń do ćwiczeń. Teraz zagadka niezwykłej budowy Filipa była rozwiązana.
Kiedy podeszłam do okna, moim oczom ukazał się niezwykły widok na park i okoliczne budynki.
- Jak pięknie - wyszeptałam sama do siebie.
- Pięknie to to wygląda nocą. - wzdrygnęłam się kiedy usłyszałam niski głos Filipa. Obróciłam się w stronę chłopaka i wzięłam od niego szklankę coli z lodem.
- Dzięki. Usiadłam na podłodze obok niego i zaczęliśmy wspólnie wybierać jakieś zdjęcia całej ich rodziny do naszego dzieła. Znaczy się jego dzieła. Kiedy przewrócił ostatnią stronę albumu zabraliśmy się za przyklejanie wybranych zdjęć do dość twardej tektury. Gdy skończyliśmy wyjęłam z siatki farby pędzle itd i zabraliśmy się za wypełniania białych pól między zdjęciami.
Przyjrzałam się brunetowi kiedy malował niebieskie zawijasy wokół jednego ze zdjęć. Nerwowo przygryzał dolną wargę pochylając się nisko nad kartką i w skupieniu przesuwał pędzlem po tekturze. Oderwał swój wzrok i przeniósł go na mnie kiedy zaczęłam cicho chichotać.
- Znowu się ze mnie śmiejesz ? - spytał z udawanym oburzeniem nie odrywając ode mnie oczu.
- Nie nie... skądże -  wyszczerzyłam się
- Czyżby ?
Nie odpowiedziałam. Uśmiechnęłam się tylko pod nosem co on zrozumiał najwyraźniej jako zaprzeczenie. Zauważyłam błysk w jego oku kiedy machnął pędzlem umoczonym w niebieskiej farbie po mojej ręce. Oczywiście nie miałam zamiaru mu odpuścić więc zamoczyłam swój trochę mniejszy pędzel w czarnej farbie i przejechałam po policzku bruneta, zostawiając na nim prostą kreskę. Właśnie to zapoczątkowało naszej wojnie. Po chwili leżał na mnie, opierając swój ciężar na prawej ręce i jak opętany kreślał na mnie wzory. Kiedy wreszcie ustąpił bo skończyła mu się farbka na pędzlu doznałam szoku. Moja dotychczas blado zielona koszulka była teraz w niebiesko-czerwone plamy i kreski.  Podobnie zresztą jak moja szyja, ramiona i ręce.
- Teraz bardziej mi się podoba - wyszczerzył się wskazując na górę mojego stroju
- Masz przechlapane - szepnęłam i rzuciłam się na chłopaka z całą tubką zielonej farby i wycisnęłam ją na jego białą koszulkę. Ręką rozsmarowałam farbę po jego osłoniętym torsie. Już miałam przenieść ręce na jego twarz kiedy złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął bliżej siebie , tak że nasze klatki były do siebie przyciśnięte. Jego koszulka zetknęła się z moją zostawiając na niej zielone plamy.
Chciałam szybko wstać kiedy usłyszałam jego szept.
- Nie ruszaj się ...
- Dlaczego ?- szepnęłam równie cicho jak on.
- Bo podoba mi się ta pozycja - powiedział już trochę głośniej  a jego kąciki uniosły się w uśmiechu kiedy moją twarz oblał rumieniec. Próbowałam się podnieść kiedy on nadal trzymał mnie za nadgarstki , skutecznie mi to uniemożliwiając.
- Puść mnie. Musimy to skończyć zanim twoi rodzice wrócą do domu.
- Nie wrócą.
- Dlaczego ?
- Bo tu nie mieszkają...
- Mieszkasz sam ?
- Jak widać - wyszczerzył się nadal nie zwalniając uścisku.
- Mimo wszystko mnie puść. Robi się późno. Chyba że chcesz to kończyć sam. - Chyba wziął sobie moje słowa do serca bo po chwili byłam już w bezpiecznej pozycji siedzącej w równie bezpiecznym dystansie z brunetem.
Około godziny później skończyliśmy walkę z ramką która za nic nie chciał się trzymać tektury. W końcu jednak się to nam udało. Spojrzeliśmy dumnie na nasze dzieło i uśmiechnęliśmy się.
- Dobra robota Niki . Co aj bym bez ciebie zrobił ?
- No pewnie kupił byś jeden z tych tandetnych upominków w tamtym sklepie. - wyszczerzyłam się.
- Pewnie tak. - prześwidrował moje ciało od stóp do głowy a jego kąciki ust ponownie się uniosły ukazując przy tym śliczne dołeczki na jego twarzy.
- Czemu się tak szczerzysz ? - spytałam zdezorientowana.
- Bo ślicznie wyglądasz. - puścił mi oczko po czym wstał i wyciągnął z szafy dwa czyste podkoszulki. Jeden podał mi a drugi założył na siebie przez chwilę ukazując moim oczom swój obnażony tors. Chyba zauważył że przyglądam się jego umięśnionemu ciału bo uśmiechnął się pod nosem przeciągając przez głowę T-shirt.
- A ty masz zamiar się przebrać sama czy mam ci w tym pomóc ?
- Poradzę sobie - wystawiłam mu język i pokazałam wskazującym palcem że ma się odwrócić.
Na początku się opierał jednak po chwili ustąpił i zajął się zbieraniem rzeczy z podłogi stojąc do mnie plecami. Przeciągnęłam koszulkę przez głowę, ściskając w dłoni swoją bokserkę którą właśnie ściągnęłam.
- To ja się już będę zbierać. - uśmiechnęłam się wkładając do torebki brudne ubranie.
- Odwiozę cię.
- Nie musisz.
- Ale chcę. - na te słowa po moim wnętrzu rozlało się przyjemne ciepło jakiego wcześniej nie miałam okazji poczuć.
Pięć minut później siedziałam na przednim siedzeniu jego HUMMER'A . Usadowiłam się wygodnie na białym skórzanym fotelu i zapięłam pas. Podczas drogi do domu panowała cisza. Raczej mało rozmawialiśmy. Podobnie jak przedtem nie była to niezręczna cisza.
Kiedy dojechaliśmy pod mój dom zaparkował koło chodnika i wyszedł żeby otworzyć mi drzwi. Pomógł mi wyjść z samochodu, podając mi dłoń. Na pożegnanie dostałam całusa w policzek.
- Dobranoc.
- Dobranoc. - uśmiechnęłam się i zamknęłam za sobą drzwi.

sobota, 8 czerwca 2013

Mam Cię cz*19



- Nacieszcie się tą chwilą. Już jutro nie będziecie mieli okazji usiąść tutaj - entuzjazmowała się Sara
- Ani przez kolejne dwa miesiące - zawtórował jej Patryk siedzący na przeciwko niej.
Uśmiechnęłam się tylko na myśl że już po jutrze się wyrwę z tego miasta. Dwa miesiące wakacji to chyba wystarczająco dużo czasu na to żeby odpocząć od tej psychopatycznej nauczycielki od angielskiego.
W dodatku już w niedziele mieliśmy wyjechać na obóz sportowy.
- To jakie macie plany ? - ciągnęła Sara
- Jak to jakie ? Obóz !!! - Krzyknął Patryk a kilka innych osób przy naszym stoliku mu zawtórowało.
- Niki a ty ?
- J.. Ja ?  Obóz - wyszczerzyłam się
- Ale ten taneczny czy sportowy ?
- Sportowy. Zrezygnowałam ze studia. Zaczęło mnie to nudzić. Jednak taniec nie jest aż taką moją wielką pasją. - Sara w odpowiedzi wypuściła z ręki plastikowy widelczyk którym jadła swoje frytki.
- Nic nie mówiłaś.
- Nie było o czym. - uśmiechnęłam się nieśmiało.
Taniec poprostu mnie zmęczył. Nie miałam ochoty zasuwać 2 razy w tygodniu na zajęcia. Po prostu mi się znudziło. Wyobrażałam sobie zawsze że będę mega sławna itd. Ale po co ? Ewidentnie przereklamowane marzenia.
Sara oczywiście zaczęła gadać że nie powinnam rezygnować tak łatwo i wg. Uratował mnie dzwonek. Dziękując w duchu za to że nie muszę dłużej wałkować tego tematu ruszyłam w kierunku szatni gdzie miałam sie przebrać na wf.  Włożyłam na siebie TO po czym wyszłam z szatni i skierowałam się prosto na salę gdzie miały się odbyć zajęcia. Mimo że byłam troszkę spóźniona to za bardzo sie tym nie przejmowałam. Ostatni dzień w szkole. Już jutro nie będę musiała zawracać sobie głowy żadnymi książkami , pracami domowymi itd. Wuefistka też najwyraźniej myślała podobnie bo przyszła na lekcję dobre 10 minut po mnie. Kazała nam wziąć piłkę do nogi i wyjść na boisko na polu. Na samą myśl się uśmiechnęłam. Uwielbiałam piłkę nożna. Często grałam z bratem jak byłam młodsza. Zawsze łaziłam za nim i jego kolegami kiedy ci szli na boisko zagrać. Za nic nie mogli się mnie pozbyć.
Kiedy lekcja się skończyła , nie marzyłam o niczym innym jak o zimnym prysznicu. Tak więc kiedy wróciłam do domu pierwsze co zrobiłam to zamknęłam się w łazience.
Kiedy wyszłam czułam się o wiele lepiej , jakoś nie brakowało mi tego lepiącego się potu.
Właśnie siadałam przy biurku żeby zabrać się za blog , gdy dostałam sms'a.

 Uśmiechnęłam się. Sara uwielbiała zakupy. Szybko jej odpisałam że się zgadzam i ruszyłam w kierunku szafy.  Po chwili miałam już na sobie  TO. Wzięłam okulary słoneczne i wyszłam w stronę galerii.
Kiedy doszłam na miejsce , Sara już tam była. Przywitałam się z nią i ruszyłyśmy na zakupy.
Przeszłyśmy przez prawie wszystkie sklepy a ona nadal nic nie wypatrzyła. Minęły już dobre 3 godziny. Dopiero w jednym z ostatnich sklepów wybrała sobie białą kieckę.
- Chodźmy na kawę. Padam ... -wysapałam gdy ta szła z kolejną "porcją" ubrań do przymierzalni.  Ona tylko spojrzała na mnie poirytowana i zaciągnęła kotarę od przymierzalni. Postanowiłam ulżyć swoim nogom i usiadłam na jednej ze sklepowych puf.

* godzinę później *
Sarze wreszcie minął szał zakupowy. Jeszcze nigdy się tak nie cieszyłam jak wtedy gdy wychodziłyśmy wreszcie ze sklepu.
- Jak ja kocham zakupy - entuzjazmowała się Sara.
- Taaaa ... Ja też ...
Prosto ze sklepu poszłyśmy do jednej z kawiarni. Usiadłyśmy w kącie i rozkoszowałyśmy się wyśmienitym smakiem espresso rozmawiając o jutrze.
- Myślisz że ta sukienka na pewno pasuje do tych szpilek ?
- A to nie szpilki mają pasować do sukienki ? Ona jest chyba ważniejsza - strzeliłam "mądrą minę"
- Oj no wiesz o co mi chodzi. Jak myślisz ?
- Myślę że wszystko będzie świetnie ze sobą współgrało. - zapewniłam ją.
Na jej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech. Ale taki inny niż zazwyczaj. Bardziej rozmarzony.
- To o kogo chodzi ? - spytałam
- To znaczy ?
- No na kim chcesz zrobić wrażenie ?
- Na nikim..
W odpowiedzi spojrzałam na nią jednoznacznie. Oczywiście że wiedziałam że chodzi o kogoś konkretnego.
- A więc ?
- Więc chodzi o Huberta. - prawie zachłysnęłam się kawą.
- Tego Huberta ?! - wysapałam
- No ... Tak - jej twarz oblał rumieniec.
Hubert to jej  były, opowiadała mi kiedyś o nim.. Chodzili ze sobą jeszcze w gimnazjum. Rozstali się gdy po jednej z imprez jakaś laska wskoczyłam chłopakowi na tylne siedzenie. On oczywiście był pijany. I jak twierdził - "nic się nie działo. Tylko sobie leżeliśmy ". 
- Ja myślałam że to zamknięty rozdział ...
- Ja też. Ale ja wciąż coś do niego czuję Niki.
- Hmmm. Nie musisz mi się tłumaczyć. Rozumiem. - Sara uśmiechnęła się słabo.
Dopiłyśmy kawę i ruszyłyśmy w kierunku domu. Kiedy rozstałam się z Sarą pod jej blokiem postanowiłam iść się jeszcze przejść. Skierowałam się w stronę parku. Moja nogi poniosły mnie w kierunku gdzie ostatnio Filip uczył mnie jeździć na desce. Miałam cichą nadzieję że tam będzie. Jednak spotkało mnie rozczarowanie gdy go tam nie zobaczyłam. Usiadłam na ławce którą ostatnio zajmowałam z brunetem. Na samo wspomnienie się uśmiechnęłam. Już miałam się zbierać do domu gdy nagle zaczepił mnie kto ? - Dawid ( wiem że się spodziewaliście Filipa :D )
- Oo Nikola - uśmiechnął się szeroko kiedy mnie zobaczył.
- Cześć - ja także się wyszczerzyłam , bo muszę przyznać że się za nim stęskniłam. Wstałam a on mnie przytulił. Tak po przyjacielsku.
- Co u ciebie ?
- Nie najgorzej. A po za tym to jestem zaskoczona.
- Czym ? - spytał chłopak.
- Nie pomyślała bym że pracujesz w szpitalu ! - uśmiechnęłam się.
- Dlaczego ? -był wyraźnie zdezorientowany.
- No nie wiem. Po prostu bym nie pomyślała
- Aha.
- Aha to nie odpowiedź ! - powiedziałam uderzając go lekko z łokcia w bok.
- Aha - zaśmialiśmy się.
Spędziłam z Dawidem prawie 2 godziny. Kiedy wróciłam do domu było już dość późno. Tata na szczęście spał. Michał był u jakiegoś kolegi więc na szczęście nie miał kto mi "suszyć" głowy. Wzięłam prysznic po czym położyłam się spać.

* następnego dnia*

Rano obudził mnie budzik. Z niechęcią zwlokłam się z łóżka i poszłam do łazienki z wcześniej przygotowanymi UBRANIAMI. Uczesałam WŁOSY. Kiedy byłam gotowa, zeszłam na dół gdzie odnalazłam swoje czółenka. Nałożyłam je na stopy i już chciałam wychodzić do Sary gdy zatrzymał mnie Michał.
- Niki ! - krzyknął zanim zamknęłam za sobą drzwi.
- Tak ?
- Jadę właśnie na miasto. Mogę cię podrzucić do szkoły.
W odpowiedzi kiwnęłam głową.
- Daj mi minutkę. - ciągnął.
Usiadłam na kanapie i czekałam na brata.

15 minut później , razem z Sarą stałyśmy już na szkolnym dziedzińcu. Wyglądała naprawdę przepięknie. SUKIENKA którą wczoraj kupiła , była świetna.( nie sugerujcie się dziewczyną na zdjęciu bo Sara ma blond włosy) Leżała na niej idealnie. Do tego jej nogi w tych czółenkach wyglądały na naprawdę długie.
- Nieźle się wystroiłaś - uśmiechnęłam się do niej.
- Mam nadzieję że zauważy.
- Byłby idiotą gdyby nie zauważył. - ona tylko się uśmiechnęła w odpowiedzi.
Po chwili zaczął się apel. Dyrektor walnął gadkę na temat tego że będzie za nami tęsknił i takie tam inne kłamstwa. Tak naprawdę pewnie cieszy się jak cholera że wreszcie ma urlop. Po jakichś 30 minutach przeszliśmy do klas i gadkę dyrektora powtórzyła wychowawczyni z paroma innymi zmianami żeby go całkiem nie kopiować. W każdym razie sens był ten sam. Wręczyła nam świadectwa po czym udając że jej się łza w oku kręci pożegnała się z nami. Wszyscy oczywiście się ucieszyli że to już koniec "uroczystości" i wyszliśmy przed budynek szkoły. Tam pogadaliśmy jeszcze chwilę po czym wszyscy zaczęli się rozchodzić.
Odnalazłam wzrokiem Sarę. Stała koło drzwi szkoły rozmawiając z jakimś chłopakiem. Po jej rozmarzonym wyrazie twarzy wywnioskowałam że jest to pewnie Hubert. Uśmiechnęłam się  pod nosem i ruszyłam w stronę bramy. Kiedy ją przekroczyłam , zdałam sobie sprawę że pewnie będzie mnie szukać. Dlatego wysłałam jej sms'a.
Kiedy upewniłam się że sms doszedł - wywnioskowałam po tym że Sara wyciąga telefon z torebki - ruszyłam do domu. Podłączyłam słuchawki do telefonu i umieściłam je w uszach. Właśnie leciał kawałek Nickeblack'a gdy ktoś chwycił mnie za ramiona. Odwróciłam się i ujrzałam Filipa stojącego za mną.
- Cześć Niki -  Mimo tego że byłam w szpilkach był ode mnie sporo wyższy. Miał jakieś 180 podczas gdy ja miałam zaledwie niecałe 170 i to jeszcze w szpilkach. Ubrany był w czarne jeansowe spodnie i białą koszulę z podwiniętymi rękawami.  Bawił się luźno zawieszonym na szyi czarnym krawatem.
- Cześć. - uśmiechnęłam się kiedy zaczął się nerwowo drapać po głowie. Najwyraźniej chciał o coś spytać ale się wstydził.
- Masz plany na dzisiejsze popołudnie ?
- Nie. Raczej nie.
- Bo wiesz mam mały problem... - mówił onieśmielony.
- To znaczy ? - chciałam dodać mu jakoś otuchy ale nie bardzo wiedziałam jak.
- Bo widzisz, potrzebuje twojej pomocy w zakupach ?
- W zakupach ? -powtórzyłam zdziwiona.
- Rodzice mają dzisiaj 20 rocznicę ślubu i siostra wrobiła mnie w prezent. I nie mam zielonego pojęcia co mógłbym kupić. - zrobiło mi się trochę przykro. Jego rodzice świętowali już 20-lecie a moi rozstali się po niecałych 18. Niby nie wielka różnica ale jednak bolało. Bolało że ani ja ani Michał nie będziemy mieli takiego problemu jak wybranie prezentu na rocznice ślubu.
- Coś nie tak ? - spytał brunet który najwyraźniej zauważył ten smutek który za wszelką cenę chciałam ukryć.
- Nie, nie.Chętnie ci pomogę.
- Dziękuję - powiedział i dał mi całusa w policzek - to wpadnę po ciebie koło trzeciej, okej ?
- Mi pasuje. - uśmiechnęłam się. Filip zniknął już w tłumie kolegów którzy na niego czekali. Ja natomiast ruszyłam do domu.

--------------------------------------------------------------------------------------------
Zapraszam do obserwowania mojego bloga. Dzięki temu będziecie na bieżąco. Mogli byście też zacząć komentować , bo coś z tym słabo.... /Mikka

czwartek, 6 czerwca 2013

Mam Cię cz*18



Dziś, kiedy otworzyłam swoją szafkę doznałam miłego zaskoczenia. Pomiędzy książkami do historii a geografii leżała biała koperta z małą czerwoną kokardką. Na sam widok się uśmiechnęłam. Schowałam ją do torby razem z paroma książkami i ruszyłam na lekcje.
- Hej Niki ! -usłyszałam za sobą czyjś głos. Obróciłam się i ujrzałam stojącego za mną  Filipa z mega słodkim uśmiechem na twarzy. Bez słowa się obróciłam z powrotem plecami do niego i ruszyłam przed siebie. Mój humor od razu się zepsuł.
- Ej mała... - złapał mnie za ramię. Szybkim gestem strzepałam ją z ramienia , nadal na niego nie patrząc
- Nie jestem mała.
- Jesteś - uśmiechnął się.
- Coś jeszcze ? - spytałam poirytowana. W tym momencie złapał mnie za nadgarstki i spojrzał głęboko w oczy.
- O co ci chodzi Niki ? - spytał zdezorientowany.
- O nic. Po prostu daj mi spokój.
- Nie. Dopóki nie wytłumaczysz mi co takiego zrobiłem.
- No nie wiem... Zastanówmy się. Najpierw jedziesz z czułymi słówkami , jesteś milutki itd. a potem jak gdyby nigdy nic się po prostu nie odzywasz...Wręcz mnie unikasz.
- Słucham?
- Jeżeli nie chcesz ze mną rozmawiać to poprostu powiedz ! Nie musisz przede mną uciekać ! - w tym momencie wyrwałam się z jego uścisku i po prostu odeszłam.
- Ale ....  Zaczekaj ! - ja jednak znikłam za drzwiami damskiej toalety.
Rzuciłam torbę na blat koło lustra i odkręciłam kurek z zimną wodą. Zanurzyłam w niej ręce po czym wytarłam je w papierowy ręcznik. Oparłam się dłońmi o blat i spojrzałam w lustro. Próbowałam się uspokoić bo nie ukrywam że ta cała sprawa z Filipem doprowadza mnie do szału.
Kiedy 5 minut później wyszłam z łazienki dostrzegłam siedzącego pod drzwiami  bruneta.
" o nie .. " pomyślałam.
- Niki ! - momentalnie się podniósł gdy mnie zobaczył.
- Śpieszę sie..
- Musimy pogadać !
- Nie ma o czym.
- Mylisz się. O 16 w Burger-Kingu okej ?
- Nie wiem.
- Proszę cię. Bądź.
- Nie wiem - bardziej szepnęłam niż powiedziałam.
Idąc w kierunku klasy rozmyślałam nad tą całą akcją. Naprawdę bolało mnie że Filip tak po prostu zerwał kontakt a teraz nagle chce ze mną rozmawiać. Czułam się trochę jak taka zapasowa zabawka. Co prawda nie wiedziałam nic o tym że Filip kogoś ma .... Na pewno ma. W końcu taki przystojny, wysportowany i sympatyczny chłopak nie może być nierozchwytywany przez laski tego liceum.
- Nareszcie zaszczyciłaś nas swoją obecnością. - przywitała mnie babka od angielskiego.
- Przepraszam miałam coś ważnego do załatwienia.
- Co było aż tak ważne że  zajęło pani to 15 minut mojej lekcji ?
- Nic takiego... - usiadłam w swojej ławce rzucając torbę koło ławki.
Lekcja ciągnęła się w nieskończoność. Na dzwonek czekałam jak na zbawienie. Na szczęście była to już ostatnia lekcja dzisiaj. Kiedy po szkole rozniósł się wyczekiwany odgłos dzwonka złapałam torbę i wyszłam ze szkoły.  Po niecałej godzinie byłam już w domu. Wzięłam prysznic i w samym ręczniku weszłam do pokoju. Wzięłam z szafy TO i zeszłam na dół. Otworzyłam lodówkę i rozejrzałam się po jej wnętrzu. Przydały by się małe zakupy.. Postanowiłam zająć się po spotkaniu z Filipem.

* 2 godziny później *

Kiedy weszłam do knajpki Filip już tam był. Siedział przy jednym z stolików pod oknem. Kiedy mnie zobaczył wstał i podszedł się przywitać. Dał mi całusa w policzek i usiedliśmy.
- Na co masz ochotę ?
- A co proponujesz ?
- Pizza ?
- Okej. Tylko bez papryki.
Po chwili złożył zamówienie i teraz nastała niezręczna cisza którą postanowiłam przerwać.
- A więc ?
- Co a więc ? - spytał zdziwiony.
- Po co chciałeś się spotkać ?
- Aaa .. to.. No ja chciałem ci to wszystko wytłumaczyć..
- Naprawdę nie musisz...
- Ale chcę. No bo ja cię wcale nie unikałem Niki. Ja nie chciałem ci zawracać głowy. Wiedziałem jakie to dla ciebie trudne. Ta cała sprawa z wypadkiem, Sarą. Widziałem w jakim jesteś stanie i nie chciałem żebyś zaprzątała sobie mną głowę.
- I tak nagle po 2 tygodniach postanowiłeś ze mną porozmawiać ?
- Tak. Zauważyłem że po raz pierwszy od jakiegoś czasu jesteś w świetnym humorze i stwierdziłem że teraz już jest wszystko okej - tłumaczył się brunet.
Nic już nie powiedziałam. Było mi głupio za te wszystkie fochy i wg. Znowu zapanowała niezręczna cisza którą jednak dość szybko przerwała kelnerka niosąca naszą pizze i napoje.
Podczas jedzenia atmosfera się już rozluźniła. Świetnie nam się gadało. Na różne tematy. O szkole , wakacjach itd. Nawet nie zauważyłam kiedy minęła 19. Nie miałam ochoty jeszcze wracać ale musiałam przecież zrobić zakupy.
- Wiesz ja się już będę zbierać  - oznajmiłam Filipowi.
- Odprowadzę cie.
- Wiesz ja jeszcze muszę na małe zakupy skoczyć.
- Pójdę z tobą jeśli nie masz nic przeciwko.
- No nie wiem ...
-Dobra jednak to nie było pytanie. Ja ci to oznajmiam. - wyszczerzył się ukazując szereg białych zębów.

Kiedy wyszliśmy z marketu, Filip zaczął się śmiać. Nie bardzo wiedziałam z czego ale też nie pytałam. Jednak ten nie przestawał mruczeć czegoś pod nosem więc w końcu nie wytrzymałam.
- Co cię tak bawi ?
- Nic, nic. Tylko że faktycznie małe te zakupy. - Faktycznie. Nie były one takie małe. Szliśmy właśnie w stronę domu obładowani papierowymi torbami. Każdy z nas niósł dwie.
- Rzadko kiedy mam ze sobą bagażowego więc muszę korzystać. - Uśmiechnęłam sie.
- Ej bo zaraz pomyślę że mnie wykorzystujesz.
- Za dużo myślisz- jeszcze bardziej się wyszczerzyłam i delikatnie uderzyłam go łokciem w bok. Ten oczywiście się tego nie spodziewał i wypuścił z rąk jedną z toreb. Tak więc teraz po chodniku plątał się kilogram ziemniaków ... Ja oczywiście zaczęłam się z niego śmiać kiedy schylił się żeby to wszystko pozbierać.
- Zemszczę się na tobie - mruknął Filip kiedy wreszcie ruszyliśmy dalej.
- Haha... Ty ? - zaczęłam się  śmiać jeszcze bardziej.
- Jasne. Jeszcze zobaczysz malutka - wyszczerzył się.
- Dobra dobra.
Kiedy byliśmy wreszcie w domu, rzuciliśmy torby z zakupami na blat stołu.
- Napijesz się czegoś ? - spytałam
- A co masz ?
- Mam ci wszystko wymieniać czy może być po prostu cola ?
- Może być cola.
Nalałam do szklanek i podałam jedną Filipowi. Wzięłam się za rozpakowywanie zakupów. Brunet oczywiście chciał mi pomóc. Nie protestowałam. Od czasu do czasu nakierowywałam co gdzie ma włożyć.
Cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Naprawdę świetnie się czułam w jego towarzystwie. Czułam że nie muszę nikogo udawać. On po prostu akceptował mnie taką jaka jestem. Jak prawdziwy przyjaciel.
Czy chciała bym coś więcej ? Chyba tak .... Nawet nie chyba. Ale jednak nie jestem pewna co do jego uczuć. A przecież nie spytam się o tak poprostu : " Wiesz Filip chyba Cię kocham. A ty mnie też ? "
Bezsens ...
Kiedy leżałam już w łóżku postanowiłam wejść wreszcie na bloga. Nie byłam na nim od dnia wypadku Sary.

" Witajcie kochani . Przepraszam was że nie było mnie tak długo , ale moje życie było mega pokręcone przez ostatni czas. Jednak już wracam :D
U mnie nic nowego. Wspaniały dzień z F :D Zakupy , pizza a potem wspólne kakaoo :D
Było słodko. ;3
S czuje się już lepiej. Nawet bardzo dobrze. W sumie się nie zmieniła. No może po za tym ze teraz nienawidzi motorów i innych jednośladów.
Jest świetnie.  Już niedługo waakaaaacjeeeeee !!!! :D
3majcie się KOCHANI <3 p="">



-------------------------------------------------
Wiem że długo nie było rozdziału ale miałam masę nauki. Tak jak zresztą pisałam. Mam nadzieję że mi wybaczycie <3 p="">I proszę was zacznijcie komentować ! ;3