Obudziłam się rano jeszcze przed budzikiem. Przez szparę między niedosuniętymi zasłonami wbijały się promienie słońca.Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Tam , wzięłam szybki zimny prysznic i w samym szlafroku wróciłam do pokoju po ubrania. Narzuciłam na siebie czarne szorty i luźny zielonkawy T-shirt a do plecaka wrzuciłam książki i strój na W-F.
Zeszłam na dół i opaliłam expres. Z kubkiem kawy w ręce przeglądałam photobloga Moniki. Przyjaciółki z poprzedniej szkoły. Obiecałyśmy sobie że mimo wszystko będziemy utrzymywać kontakt. Jednak nie bardzo to już widzę. Czuję że z czasem o sobie zapomnimy. W końcu każda z nas ma swoje życie.
Spojrzałam na zegarek. Dochodziło wpółdo. Założyłam trampki i wyszłam z domu.
Słońce raziło mnie niemiłosiernie po oczach a kiedy wyszłam z za rogu jednego z miejskich sklepów promień słońca odbił się od maski samochodu i totalnie mnie oślepił. Mimo wszystko nie zatrzymałam się i szłam dalej co było moim błędem ponieważ wpadłam na jakiegoś gościa stojącego przed przejściem dla pieszych. Koleś momentalnie mnie złapał co pomogło mi uniknąć upadku.
- Jej bardzo przepraszam. Ja nie widziałam ...
I w tym momencie zaniemówiłam. Moim oczom ukazał się wysoki , mega przystojny brunet z czarnym jak węgiel oczami. Nie mogłam oderwać od nich oczu.
- Mam coś na twarzy ?
- Nie nie. Przepraszam.
Uśmiechnęłam się nieśmiało a moją twarz oblał gorący rumieniec. Szybko podniosłam z ziemi swoją torbę która upadła na ziemię i ruszyłam w stronę szkoły.
Pierwszy dzień w szkole i pierwsza wtopa. Ciekawie się zapowiada.
Przed wejściem do szkoły czekała już na mnie Sara.Gdy tylko mnie zobaczyła podniosła entuzjastycznie rękę i zaczęła nią machać. Uśmiechnęłam się w duchu i podeszłam do niej aby się przywitać. Do dzwonka nie zostało już wiele czasu więc ruszyłyśmy w kierunku klasy. Po drodze opowiedziałam jej moją dzisiejszą przygodę a ona buchła śmiechem.
-Szybka jesteś. Pierwszy dzień w szkole a nawet jeszcze nie w szkole a ty już wyrywasz !
- Ej ej ej , po pierwsze ; nie wyrywam , a po drugie ; to nie moja wina.
Ona tylko się uśmiechnęła jeszcze szerzej.
Pierwsze cztery lekcje mineły bardzo szybko. Nawet nie zauważyłam kiedy. Praktycznie cały ten czas przegadałam z Sarą i Patrykiem. Kolesiem z klasy. Całkiem nieźle się z nim dogaduję. Z tego co wiem to Patryk i Sara już wcześniej się przyjaźnili. Cieszyłam się że Patryk zaakceptował mnie tak szybko.
Poszliśmy do stołówki na lunch. Wzięłam sobie tylko jogurt podczas gdy Patryk z Sarą okupowali chyba całą kuchnię. Widok niosących wypchaną po brzegi frytkami miski przyprawiał mnie o mdłości spowodowane nadmierną ilością śmiechu.
- Robicie zapasy na cały tydzień ? - spytałam
Oni tylko popatrzyli na mnie ze znakiem zapytania i wzięli się za jedzenie. Zaczęłam się śmiać co najwyraźniej nie spodobało się Sarze bo rzuciła we mnie frytką.
- Tak być nie będzie !
Porwałam frytkę z talerza Patryka i wzięłam zamach. Jednak Sara schyliła się a pocisk w postaci frytki wylądował na białej koszulce jakiegoś chłopaka. Szybko wstałam żeby ją z niego zdjąć i przeprosić. Kiedy podeszłam bliżej koleś obrócił się i wtedy zobaczyłam jego twarz. Tak , to był ten sam gość co na przystanku.
- Strasznie przepraszam. Ja nie chciałam... To miało uderzyć w nią - wskazałam na Sarę.
- Nie szkodzi. To tylko ketchup.
- Chodź ze mną. Postaram się jakoś zaradzić tej plamie.
- Nie trzeba naprawdę.
- Oj uwierz mi że trzeba. Jeszcze nie widziałeś swoich pleców.
Pociągnęłam go za rękę w kierunku łazienki. Spodziewałam się że nie wejdzie za mną do łazienki. Damskiej łazienki. Jednak on bez najmniejszych oporów wkroczył do środka.
- Zdejmij.
Popatrzył na mnie unosząc jedną brew.
- No przecież cię nie zjem. Zdejmij.
Kiedy ściągnął koszulkę moim oczom ukazał się niesamowicie umięśniony brzuch. Wzięłam od niego T-shirt i zaczęłam zmywać ketchup.
- Tak w ogóle to jestem Filip
- Nikola
- Ładnie. Jesteś nowa ?
- Tak. Dziś mój drugi dzień w szkole.
- I już w drugim dniu postawiłaś sobie za cel uśmiercenie mnie ?
- Coś w ten teges.
Zaczęliśmy się śmiać. Kiedy wreszcie udało mi się wywabić plamę i wysuszyć oddałam mu koszulkę.
- Dziękuję - uśmiechnął się
- Jest za co - odwzajemniłam uśmiech.
- Narazie
I wyszedł.. Po niecałych 5 minutach odnalazłam Sarę pod sklepikiem szkolnym. Ta oczywiście miała kolejny pretekst do naśmiewania się ze mnie. Jednak ja nic sobie z tego nie robiłam.
Do domu wróciłam całkiem późno. Coś koło 17. Długo łaziłam z Sarą i Patrykiem po Galerii. Rodziców jak zwykle nie było w domu. Na stole w jadalni zostawili mi tylko kartkę że musieli pilnie wyjechać w delegację i wrócą za 2 do 3 dni. Standard. Często to się zdarzało. Już nawet zdążyłam się przyzwyczaić. Z drugiej jednak strony cieszyłam się że nikt nie będzie mi suszył głowy że znów siedzę przed monitorem.
Wklepałam na bloga szybki wpis ;
,, Pierwsza wtopa - zaliczona. Ale w jakim stylu :D. Oby tak dalej a pewna osoba na długo mnie popamięta. Strzeż się F "
Zamknęłam laptopa i położyłam się spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz