sobota, 27 kwietnia 2013

Mam Cię cz 4


Kiedy się obudziłam był już wczesny ranek. Nie wiem jakim cudem znalazłam się w swoim łóżku. Przecież zasnęłam na kanapie. Spojrzałam na zegarek. Była prawie 6. Stwierdziłam że nie ma sensu już się kłaść i poszłam do łazienki. Tam wzięłam długi orzeźwiający prysznic.
Gdy zeszłam na śniadanie było już koło 7. Miałam więcej czasu niż zwykle dlatego bardziej przyłożyłam się do śniadania. Po 15 minutach było gotowe. Sałatka z sałaty lodowej, pomidorki koktajlowe i parę innych warzyw.
- Co jemy ? - spytał Michał wchodząc do kuchni
- Nie wiem co ty ale ja mam warzywka
- Kolejna z twoich diet ?
- A czy żeby jeść warzywka muszę być na diecie ?
- A nie ?
- Nie.
W odpowiedzi podniósł tylko ręce. Nie wiem dlaczego ale od samego rana miałam naprawdę zły humor. Wszystko mnie denerwowało. Włosy które za nic nie chciały się dzisiaj jakoś sensownie ułożyć, kreska nad okiem która nie wyglądała tak jak wyglądać powinna. I teraz jeszcze jakieś wąty Michała. Czułam że dziś stanie się coś naprawdę złego. Że coś się zmieni dzisiaj w moim życiu nie koniecznie na lepsze. Przejrzałam się ostatni raz w lustrze i wyszłam do szkoły.
Lekcje minęły szybko. Nawet bardzo. Przez cały dzień nic ciekawego się nie działo. Standardowy obiad na stołówce , powstrzymywanie swojej wściekłości na babe od Angielskiego i oczywiście strach przed polonistką której nigdy nie wiadomo co strzeli do głowy.  Jestem w tej szkole naprawdę nie długo ale dzięki Sarze i Patrykowi już mniej więcej się orientuję.
Kiedy wróciłam do domu ku mojemu zdziwieniu , była tam mama. Naprawdę mnie zaszokowała. Przeważnie o tej porze siedziała w biurze pochylona nad masą papierów.
- Cześć kochanie. Jak w szkole ?
- Hm całkiem fajnie. A co ty robisz w domu tak wcześnie ?
- No tak jakoś.
- Stało się coś ?
- W zasadzie to nie ... Chociaż ...
- No mamo wyrzuć to z siebie.
- Tylko się nie złość. Musimy się przeprowadzić z powrotem do naszego poprzedniego miasta.
- Co proszę ?
- Straciłam pracę. A pozatym myślałam że tam bardziej ci się podobało.
- To źle myślałaś ! - wrzasnęłam i wyszłam z domu trzaskając drzwiami.
Szłam bez celu. Ciągle przed siebie. Pogoda nie była za ładna. Niebo zachmurzone, wręcz zbierało się na deszcz. Mimo wszystko wciąż szłam . Kiedy dotarłam do pobliskiego parku usiadłam na jednej z ławek. Podkuliłam nogi i zamknęłam oczy aby powstrzymać łzy.
W mojej głowie brzęczały słowa mamy. To już któryś raz stawiają mnie w takiej sytuacji. Nie miałam nigdy nic do gadania a oni i tak nie liczyli się z moim zdaniem. Tym razem jednak tak nie będzie..
Do domu wróciłam dość późno. W okolicach 23. Nie spieszyło mi się. Wiedziałam że czeka nas ciężka rozmowa pełna krzyku z mojej strony , bo przecież nie mogę odpuścić tak łatwo.
Weszłam do mieszkania delikatnie roztrzęsiona. Nigdy nie należałam do tych którzy prowadzą kłótnie z rodzicami. Zawsze byłam im posłuszna. Bałam się wręcz im sprzeciwić. A dziś ? Dziś się wszystko zmieniło.
Mimo późnej pory w salonie paliło się światło.
- Nareszcie jesteś ! - krzyknęła mama - Gdzieś ty była ?!
- Przejść się - odpowiedziałam chłodno. Tata siedział w fotelu a mama dreptała w kółko po dywanie. - Chcę żebyście wiedzieli że ja nie mam zamiaru nigdzie się przeprowadzać. Michał raczej też nie. I naprawdę nie obchodzi mnie to że nie masz tutaj pracy ! - tu zwróciłam się głównie do mamy - nie jesteśmy jakimiś zabawkami które można przenosić z kąta na kąt. Bo ja nie wiem co ci się wydaje ? Ile można się przeprowadzać ?
- Masz rację..  Ale zrozum też mnie .. Mam siedzieć w domu i udawać że mnie to bawi ? Wiesz że lubię pracę. Kocham to co robię i nie wytrzymam siedzenia w domu.
- Przykro mi ale chyba się nie dogadamy. Wiedzcie że ja się stąd nie ruszę !
W tym momencie już naprawdę nie miałam siły się z nimi kłócić. Bez słowa więcej wyszłam z salonu zostawiając rodziców i Michała. Usiadłam na balkonie z laptopem i odpaliłam bloga.
,, Dzisiejszy dzień jako jeden z najgorszych. Kolejna przeprowadzka ? Już mi się tym rzygać chce. Może wy mi doradzicie ? Co zrobić żeby jednak temu zapobiec ? Piszcie w komentarzach kochani.
I odpowiadając na poprzednie komentarze ; nic się nie szykuje z F. Kocham was misiaczki :* "
Wyłączyłam komputer i ułożyłam się wygodnie na łóżku. Chwilę potem już smacznie chrapałam....











poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Mam Cię cz 3


Obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na ekran. Sara. Odebrałam.
-Halo ? - zapytałam ziewając.

-Cześć księżniczko. Możesz mi powiedzieć co ty odwalasz? Czemu cie nie ma w szkole ?! - dziewczyna zaczęła się troszkę burzyć.

-O cholera. Sara ja zaspałam !

-No co ty nie powiesz... - odpowiedziała z ironią w głosie - za pół godziny widzę cie w szkole.

-Dobra. Postaram się zdążyć na trzecią lekcję. - rozłączyłam się i ruszyłam w stronę łazienki.
Zrobiłam poranną toaletę i delikatny makijaż. Włosy pozostawiłam w artystycznym nieładzie - takie je najbardziej lubiłam. Wybiegłam z toalety i przegrzebywałam szafę w poszukiwaniu czegoś do ubrania.
Ponieważ pogoda była całkiem niezła, ubrałam luźną bluzkę w paski, czarne rurki i moje ulubione miętowe vansy. Szybko wrzuciłam do torebki książki i kilka innych rzeczy tj. telefon, strój na wf, kosmetyczkę.
Zbiegłam na dół. Dom był pusty. Zakluczyłam drzwi i pobiegłam do szkoły. Po 15 minutach byłam już na miejscu. Na korytarzu pustka, pewnie trwają lekcje. Latałam po szkole w poszukiwaniu sali, nie znałam jeszcze dokładnie całego liceum. Nagle usłyszałam czyjeś wołanie.
- Cześć Niki! - odwróciłam się i zobaczyłam... Filipa.

- O hej!

- Ładnie to tak się spóźniać na lekcje ? - zapytał z uśmiechem.

-Weź mi już nawet o tym nie mów. Budzik mi nie zadzwonił... już nie mam sił do tego cholerstwa.

- Skąd ja to znam - zaśmiał się.

- A ty czemu nie na lekcji ?

- Mam dopiero na 11:30.

- Farciarz.

- No wiem. - wyszczerzył się - a czy ty czasem nie potrzebujesz pomocy? Biegasz w kółko po szkole.

- No chyba odrobinka pomocy by mi się przydała. - podrapałam się po głowie - nie wiesz może gdzie jest sala geograficzna?

- No jasne że wiem. Chodź zaprowadzę cię. -złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę sali, która znajdowała się na końcu korytarza.

- Dzięki. Wiesz jestem nowa i się jeszcze nie orientuję za bardzo.

- Spoko. Dobra leć już na tą lekcję jak nie chcesz zarobić wtopy.

- Już zarobiłam i to nie jedną. Całkiem nieźle mi to wychodzi. - odpowiedziałam wchodząc do klasy.

Przeprosiłam za spóźnienie i usadowiłam się koło Sary. Oczywiście nie obeszło się bez idiotycznych pytań nauczycielki typy "A cóż to się stało, że nasza panna nie dotarła na czas?". Musiałam wszystko wytłumaczyć jak pięcioletniemu dziecku, żeby mi w końcu kobieta dała spokój. Coś mi się wydaje, że tej baby nie polubię. No ale cóż, nie będę udawać kogoś kim nie jestem. Ja już tak mam - mówię co myślę, a czy się to komuś podoba czy nie, to już nie mój interes.

Lekcje o dziwo minęły mi dość szybko. Po szkole wróciłam do domu. Jak to zwykle bywało do pustego domu. Rodzice nie wrócili jeszcze z delegacji, a Michał - mój starszy brat - pewnie gdzieś się szlaja z kumplami. Otworzyłam lodówkę i gdy ujrzałam co jest, a raczej czego nie ma w środku, stwierdziłam, że trzeba się wybrać na jakieś zakupy. Nie chciałam iść sama, więc zadzwoniłam po Sarę, żeby przeszła się ze mną do galerii. Kupiłyśmy coś do jedzenia i powłóczyłyśmy się trochę po sklepach. Sara kupiłam sobie niebieską bluzę, legginsy i wisiorek. Ja natomiast z powodu chwilowego braku funduszy ograniczyłam się do całkiem fajnych spodenek. Postanowiłyśmy, że wpadniemy jeszcze do Karola - najlepszego kumpla Sary - bo miałyśmy po drodze. Pogadaliśmy się, pośmialiśmy się. Muszę przyznać, że całkiem miły gość z tego Karola. Jest o 2 lata starszy ode mnie i od Sary i coś mi się wydaje, że on i Sara to coś więcej nic przyjaciele. Ale pewności nie mam, więc nie będę wnikać.

Do domu wróciłam około 18:00. Michał oglądał telewizję. Przyłączyłam się do niego, a że nie leciało nic ciekawego, to odpaliłam laptopa i przeglądałam różne strony. Wygodnie się usadowiłam i sama nie wiem kiedy zasnęłam na kanapie.

sobota, 20 kwietnia 2013

Mam Cię cz 2




Obudziłam się rano jeszcze przed budzikiem. Przez szparę między niedosuniętymi zasłonami wbijały się promienie słońca.Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Tam , wzięłam szybki zimny prysznic i w samym szlafroku wróciłam do pokoju po ubrania. Narzuciłam na siebie czarne szorty i luźny zielonkawy T-shirt a do plecaka wrzuciłam książki i strój na W-F.
Zeszłam na dół i opaliłam expres. Z kubkiem kawy w ręce przeglądałam photobloga Moniki. Przyjaciółki z poprzedniej szkoły. Obiecałyśmy sobie że mimo wszystko będziemy utrzymywać kontakt. Jednak nie bardzo to już widzę. Czuję że z czasem o sobie zapomnimy. W końcu każda z nas ma swoje życie.
Spojrzałam na zegarek. Dochodziło wpółdo. Założyłam trampki i wyszłam z domu.
Słońce raziło mnie niemiłosiernie po oczach a kiedy wyszłam z za rogu jednego z miejskich sklepów promień słońca odbił się od maski samochodu i totalnie mnie oślepił. Mimo wszystko nie zatrzymałam się i szłam dalej co było moim błędem ponieważ wpadłam na jakiegoś gościa stojącego przed przejściem dla pieszych. Koleś momentalnie mnie złapał co pomogło mi uniknąć upadku.
- Jej bardzo przepraszam. Ja nie widziałam ...
I w tym momencie zaniemówiłam. Moim oczom ukazał się wysoki , mega przystojny brunet z czarnym jak węgiel oczami. Nie mogłam oderwać od nich oczu.
- Mam coś na twarzy ?
- Nie nie. Przepraszam.
Uśmiechnęłam się nieśmiało a moją twarz oblał gorący rumieniec. Szybko podniosłam z ziemi swoją torbę która upadła na ziemię i ruszyłam w stronę szkoły.
Pierwszy dzień w szkole i pierwsza wtopa. Ciekawie się zapowiada.
Przed wejściem do szkoły czekała już na mnie Sara.Gdy tylko mnie zobaczyła podniosła entuzjastycznie rękę i zaczęła nią machać. Uśmiechnęłam się w duchu i podeszłam do niej aby się przywitać. Do dzwonka nie zostało już wiele czasu więc ruszyłyśmy w kierunku klasy. Po drodze opowiedziałam jej moją dzisiejszą przygodę a ona buchła śmiechem.
-Szybka jesteś. Pierwszy dzień w szkole a nawet jeszcze nie w szkole a ty już wyrywasz !
- Ej ej ej , po pierwsze ; nie wyrywam , a po drugie ; to nie moja wina.
Ona tylko się uśmiechnęła jeszcze szerzej.
Pierwsze cztery lekcje mineły bardzo szybko. Nawet nie zauważyłam kiedy. Praktycznie cały ten czas przegadałam z Sarą i Patrykiem. Kolesiem z klasy. Całkiem nieźle się z nim dogaduję. Z tego co wiem to Patryk i Sara już wcześniej się przyjaźnili. Cieszyłam się że Patryk zaakceptował mnie tak szybko.
Poszliśmy do stołówki na lunch. Wzięłam sobie tylko jogurt podczas gdy Patryk z Sarą okupowali chyba całą kuchnię. Widok niosących wypchaną po brzegi frytkami miski przyprawiał mnie o mdłości spowodowane nadmierną ilością śmiechu.
- Robicie zapasy na cały tydzień ? - spytałam
Oni tylko popatrzyli na mnie ze znakiem zapytania i wzięli się za jedzenie. Zaczęłam się śmiać co najwyraźniej nie spodobało się Sarze bo rzuciła we mnie frytką.
- Tak być nie będzie !
Porwałam frytkę z talerza Patryka i wzięłam zamach. Jednak Sara schyliła się a pocisk w postaci frytki wylądował na białej koszulce jakiegoś chłopaka. Szybko wstałam żeby ją z niego zdjąć i przeprosić. Kiedy podeszłam bliżej koleś obrócił się  i wtedy zobaczyłam jego twarz. Tak , to był ten sam gość co na przystanku.
- Strasznie przepraszam. Ja nie chciałam... To miało uderzyć w nią - wskazałam na Sarę.
- Nie szkodzi. To tylko ketchup.
- Chodź ze mną. Postaram się jakoś zaradzić tej plamie.
- Nie trzeba naprawdę.
- Oj uwierz mi że trzeba. Jeszcze nie widziałeś swoich pleców.
Pociągnęłam go za rękę w kierunku łazienki. Spodziewałam się że nie wejdzie za mną do łazienki. Damskiej łazienki. Jednak on bez najmniejszych oporów wkroczył do środka.
- Zdejmij.
Popatrzył na mnie unosząc jedną brew.
- No przecież cię nie zjem. Zdejmij.
Kiedy ściągnął koszulkę moim oczom ukazał się niesamowicie umięśniony brzuch. Wzięłam od niego T-shirt i zaczęłam zmywać ketchup.
- Tak w ogóle to jestem Filip
- Nikola
- Ładnie. Jesteś nowa ?
- Tak. Dziś mój drugi dzień w szkole.
- I już w drugim dniu postawiłaś sobie za cel uśmiercenie mnie ?
- Coś w ten teges.
Zaczęliśmy się śmiać. Kiedy wreszcie udało mi się wywabić plamę i wysuszyć oddałam mu koszulkę.
- Dziękuję - uśmiechnął się
- Jest za co - odwzajemniłam uśmiech.
- Narazie
I wyszedł.. Po niecałych 5 minutach odnalazłam Sarę pod sklepikiem szkolnym. Ta oczywiście miała kolejny pretekst do naśmiewania się ze mnie. Jednak ja nic sobie z tego nie robiłam.
Do domu wróciłam całkiem późno. Coś koło 17. Długo łaziłam z Sarą i Patrykiem po Galerii. Rodziców jak zwykle nie było w domu. Na stole w jadalni zostawili mi tylko kartkę że musieli pilnie wyjechać w delegację i wrócą za 2 do 3 dni. Standard. Często to się zdarzało. Już nawet zdążyłam się przyzwyczaić. Z drugiej jednak strony cieszyłam się że nikt nie będzie mi suszył głowy że znów siedzę przed monitorem.
Wklepałam na bloga szybki wpis ;
,, Pierwsza wtopa - zaliczona. Ale w jakim stylu :D. Oby tak dalej a pewna osoba na długo mnie popamięta. Strzeż się F "
Zamknęłam laptopa i położyłam się spać.

piątek, 19 kwietnia 2013

Mam Cię *cz 1






Idąc chodnikiem, błądziłam wzrokiem w poszukiwaniu jakiejkolwiek znajomej twarzy. Niestety bezskutecznie. Nowe miasto, nowi ludzie , nowa szkoła a co za tym idzie nowe problemy. Mimo iż był środek roku szkolnego, czułam się jakbym dopiero zaczynała szkołę. Ubrana w czarne rurki i fioletową koszulkę, z torbą na ramieniu przemierzałam ulice.
Liceum do którego postanowili zapisać mnie rodzice mieściło się nie daleko mojego mieszkania, więc już po niecałych 20 minutach byłam na miejscu.
Budynek był duży. Nawet bardzo. Już z drugiego końca ulicy można było dojrzeć wielki transparent obwieszczający nazwę szkoły.
Przed wejściem tłoczyła się spora grupka ludzi zawzięcie ze sobą o czymś rozmawiających Minęłam ich odwracając wzrok w przeciwnym kierunku. Po raz kolejny moja nieśmiałość i trudności z nawiązywaniem nowych znajomości dała o sobie znać.
Potrząsnęłam głową, starając się zlekceważyć głosik w mojej głowie, który podpowiadał abym jak najszybciej stąd uciekła.
Błądziłam wzrokiem po korytarzu, szukając sekretariatu. Czując na sobie te wszystkie ciekawskie spojrzenia, miałam ochotę nałożyć na twarz papierową torbę.
- Hej mogę ci jakoś pomóc ? - Obróciłam się niepewnie w stronę, z której dobiegł głos, a moim oczom ukazała się uśmiechnięta od ucha do ucha blondynka, z krótkimi kręconymi włosami luźno opadającymi na ramiona.
- W zasadzie to tak. Wiesz może gdzie jest sekretariat ?

- Jasne chodź. 

Szłyśmy przez korytarz, od czasu do czasu wymieniając pojedyncze informacje na swój temat. Typowa rozmowa, którą na pewno każdy już kiedyś przeprowadził kiedy poznał kogoś nowego. Sara , bo tak miała na imię blondynka była naprawdę sympatyczna. Wciąż się uśmiechała i mimo moich częstych pytań, nie denerwowała się a wręcz przeciwnie. Z niepojętym dla mnie spokojem odpowiadała na każde. Już wtedy czułam że się polubimy.

- Dobra to tu jest sekretariat - zatrzymała się, wskazując na drzwi po lewej.

- Och dzięki bardzo mi pomogłaś. Ta szkoła jest ogromna.

- Nie ma za co. Powodzenia Nicki

- Hmmm dzięki - odpowiedziałam i otworzyłam drzwi sekretariatu po wcześniejszym zapukaniu. Pomieszczenie było dość małe. Wyposażone jedynie w dużą szafę z masą szuflad i biurko za którym siedziała starsza kobieta. Może pod pięćdziesiątkę. 

Podała mi rozkład zajęć i wielką siatkę z książkami które zamówił wcześniej tata. Ze wskazówkami sekretarki ruszyłam w kierunku sali geograficznej. Było już po dzwonku kiedy doszłam do właściwej klasy. Nieśmiało weszłam do przekroczyłam próg sali. Momentalnie poczułam na sobie wzrok dwudziestu kilku par oczu.
- Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie. Troszkę zabłądziłam. - mruknęłam cicho, przełykając ślinę.
- Nie szkodzi. Znajdź sobie miejsce i usiądź.  - Nauczycielka posłała mi delikatny uśmiech, wskazując na jedno z wolnych miejsc.
Kiwnęłam głową, i ponownie rozejrzałam się po klasie. Już po chwili zauważyłam że miejsce obok Sary jest wolne. Uśmiechnęłam się nieśmiało i ruszyłam w jej kierunku.
- Mogę ? 
- Jasne. Siadaj Nicola.
Posłałam jej szery uśmiech, zajmując miejsce. Dziewczyna opowiadała mi o ludziach z klasy. Wymieniała ich imiona, nazwiska - a ja w zasadzie nawet nie próbowałam ich zapamiętać.. Zawsze miałam do tego słabość.
 Mówiła też z którymi da się spokojnie porozmawiać, a także z kim lepiej nawet nie zaczynać rozmowy. Uśmiechnęłam się ironicznie. W każdej szkole musiały być laski które uchodziły za gwiazdy szkolne. A przynajmniej za takie się uważały. 
Reszta dnia upłynęła naprawdę w błyskawicznym tempie. Dość szybko zaklimatyzowałam się w nowej klasie. Ludzie byli całkiem sympatyczni i nie mieli zbytniego problemu kiedy pomyliłam ich imiona. Chyba każdy lubi być w centrum uwagi ale ja w szczególności. A przynajmniej wtedy, kiedy już się "oswoję" ze środowiskiem. Cieszyłam się że trafiłam właśnie do tej klasy. Z opowiadań Sary wywnioskowałam że równoległa klasa nie jest taka fajna. Ponoć rządzi tam czwórka dziewczyn z zawyżonym ego... ,,Typowe'' pomyślałam.
Kiedy wróciłam do domu zostałam od razu zasypana pytaniami rodziców ,, jak w szkole '', "znalazłaś sobie już jakieś przyjaciółki ? " , "A jak nauczyciele ? Fajni są?". 
Nie bardzo chciało mi się o tym gadać. Udzielałam więc szybkich, krótkich odpowiedzi żeby jak najszybciej móc zniknąć w swoim pokoju. Kiedy wreszcie udało mi się uciec, rzuciłam torbę pod biurko i ułożyłam się na łóżku z laptopem by dodać nowy wpis na bloga. Prowadziłam go już od dłuższego czasu. Oczywiście anonimowo. Coś w rodzaju pamiętnika.
,, Dzisiaj pierwszy dzień w nowej szkole. Bałam się, nawet bardzo ale już na samym początku poznałam świetną dziewczynę. Oprowadziła mnie wstępnie po szkole a na dodatek okazało się że jesteśmy w jednej klasie. Ba... W jednej ławce. Jeśli chodzi o resztę klasy - też jestem zadowolona. Całkiem sympatyczni ludzie a najlepsze że nikt nie strzelił fochem jak pomyliłam jego imie *_*. Na dziś już będę kończyć. Widzimy się jutro kochani.''
Zamknęłam laptopa i siadłam do książek.  Kiedy skończyłam wzięłam długą relaksującą kąpiel i zmęczona po całym dniu zakopałam się w miękkiej pościeli na moim łóżku by po chwili odpłynąć w upragniony sen.