środa, 27 listopada 2013

Mam Cię cz*62

- Możesz mi wyjaśnić co to miało do cholery znaczyć ?! - warknął tata kiedy tylko wyjechaliśmy z podjazdu Renatki i jej familii.
- O co ci chodzi ?
- O co mi chodzi ?! Przez cały czas skakaliście sobie z Dawidem do gardeł ! Co ci do diaska odbiło ? Znasz go zaledwie od kilkunastu minut, a już robicie z siebie wrogów ! Masz pojęcie jak niezręczne to było ?!
- Jego głos nadal jest "lekko" podniesiony. Skupia się na drodze, nie zwracając na mnie uwagi. Och ? Więc teraz mamy focha co ? A już się cieszyłam z tego że moje kontakty z tatą są coraz to lepsze. Naprawdę ostatnim czasem nie miałam na co narzekać. Mimo że nadal się do tego nie przyznaje, polubił Filipa i teraz już nawet nie próbuje protestować kiedy gdzieś wychodzimy razem.
Resztę drogi przebyliśmy w absolutnej ciszy. Oprócz cichego pomrukiwania silnika, nie dało się usłyszeć nic innego. Złość taty powoli opadała. Jego szczęka rozluźniła się a mięśnie przestały być aż tak napięte. Kiedy dojechaliśmy pod dom, na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Na poboczu, niedaleko podjazdu zaparkowany był dobrze mi znany, czarny Hummer a o jego maskę, opierał się wysoki brunet. Od razu wysiadłam z samochodu i popędziłam w jego stronę. Filip wyrzucił niedopałek papierosa i także ruszył w moim kierunku. Już po chwili jego silne ramiona otaczały moją talię. Czułam się jak bym nie widziała go od miesięcy. Wtuliłam się mocniej w jego tors, kiedy chłopak nachylił się w moim kierunku.
- Whooa ! Mała, ja też za tobą tęskniłem - uśmiechnął się muskając ustami skórę mojej szyi.
Złożyłam pocałunek na jego policzku po czym uścisnąwszy jego dłoń, pociągnęłam w kierunku drzwi wejściowych.
- Dobry wieczór - skinął brunet, w kierunku siedzącego przed telewizorem taty.
- Dobry wieczór - odpowiedział nie odrywając wzroku od ekranu. Wywróciłam oczami i ruszyłam schodami na górę. Wyciągnęłam spod łóżka niewielką torbę i rzuciwszy ją na łóżko, ruszyłam w kierunku szafy.
- Wiesz... Tak sobie pomyślałem.. - mruknął chłopak siadając na skraju łóżka. - Może weźmiesz trochę więcej ubrań ? I tak często u mnie nocujesz więc...
- Nie chcę ci zagracać mieszkania moimi rzeczami. - odwróciłam się w jego kierunku.
- Żartujesz prawda ? Uważam tylko że wygodniej by było gdybyś miała jakieś swoje rzeczy u mnie. Nie musielibyśmy za każdym razem targać ze sobą tych wszystkich toreb.
- Skoro tak uważasz..
- Nicola ! - po całym domu rozszedł się krzyk taty.
- Zaraz wracam - mruknęłam po czym zeszłam na dół.
- Nicola, musimy porozmawiać. - Tylko nie te słowa. Przeważnie nie zwiastują one nic dobrego..
- O czym ? - Spytałam siadając naprzeciwko niego.
- Jak by ci to... Uch.. - westchnął - Wiem że nie jesteś już małą dziewczynką, masz chłopaka i w ogóle nie wiem dlaczego ja muszę to robić... Ale nie ma tu twojej matki więc... - Nie ! Tylko nie to ! Czy on ma zamiar rozmawiać o tym o czym myślę ?!-
- Więc.. - ciągnął dalej - Muszę mieć pewność że ten chłopak.. Że on cię do niczego nie zmusza...
- Nie zmusza... -  poczułam jak moją twarz oblewa gorący rumieniec. Bo nie wiem jak inny się zachowują podczas rozmowy z rodzicami o "tych" sprawach, ale dla mnie jest to co najmniej krępujące.
- Napewno ?
- Och tato... Wiesz że to krępujące zarówno dla mnie i dla ciebie więc po co to ciągniemy ? Możesz być pewny że nie jestem do niczego zmuszana.
- Dobrze więc... Um, to chyba wszystko o co chciałem zapytać -  w jego oczach dostrzegłam ulgę. Zastanawia mnie tylko to, czy była ona spowodowana moją odpowiedzią czy raczej tym że ma już tę rozmowę za sobą.
- Okej - mruknęłam wycofując się z salonu. To była najbardziej niekomfortowa rozmowa jaką miałam okazję przeprowadzić z jednym z rodziców.
Kiedy wróciłam do pokoju, Filipa nie było tam gdzie poprzednio. Pochylał się teraz nad komodą i grzebał w jednej z szuflad.
- Co ty robisz ? - spytałam niepewnie krocząc w jego kierunku.
- Wiesz... Myślę że powinniśmy spakować także to - uśmiechnął się szyderczo, wyciągając rękę z szuflady, w której nie trzyma nic innego jak moją nową, koronkową bieliznę.
 Moją twarz ponownie oblał rumieniec.
- Nie wierzę że nadal się przy mnie rumienisz. - uśmiechnął się podchodząc do mnie.
- Idiota - mruknęłam, starając się wysarpnąć trzymaną przez niego, część garderoby.
- Whoaa ! Spokojnie maleńka ! Oszczędzaj siły na wieczór - puścił mi oczko po czym ruszył w kierunku mojej torby.
- Gotowa ? - spytał kiedy nadal stałam oniemiała na środku pokoju.
- Wezmę kosmetyczkę  i możemy iść.

~*~

Resztę wieczoru spędziliśmy na leżeniu na kanapie i przytulaniu się podczas oglądania jakiegoś filmu na tvn. Chociaż tak naprawdę telewizor robił bardziej za tło, gdyż nie zwracaliśmy na niego zbytniej uwagi. Cały czas rozmawialiśmy. Filip opowiadał mi co się działo od naszego ostatniego spotkania. Dosłownie nie mogliśmy się nagadać. Za wszelką cenę chciał też się dowiedzieć jak wyglądała kolacja u Renaty, a tak sie składa że to ostatnie o czym miałam ochotę rozmawiać. 
- Och.. - westchnęłam - Nie ma o czym gadać.Straszne nudy, nic więcej. - mruknęłam odwracając wzrok od bruneta. 
- Aż tak źle ? - ciągnął, nie zamierzając odpuścić. Przewróciłam oczami. No tak, cały on. Zawsze musi postawić na swoim. Przysięgam że gdyby dawali medale za upartość, miałby już całą kolekcję. 
- Pamiętasz tego blondyna który przyszedł do autobusu ? Wiesz.. Wtedy jak jechaliśmy na obóz.  - mruknęłam układając się wygodniej w jego ramionach.
- Ten, który był tak cholernie na ciebie napalony ?
- Filip .... - jęknęłam. 
- Nie żebym mu się dziwił czy coś.. - zaśmiał się całując mnie w policzek. 
- Filip ! Renata jest jego matką ! 
- C-co ? - chłopak parsknął głośnym śmiechem. 
- To nie jest śmieszne ! - rzuciłam uderzając go lekko w ramię. - Miałam go za przyjaciela a on mnie nienawidzi ! 
- A właściwie za co ? - spytał kiedy już opanował napad śmiechu.  Bo wybrałam ciebie zamiast niego idioto.
- Za to że jestem z tobą a nie z nim.-mruknęłam. 
- Och... Więc on.. On chciał tego co jest teraz między nami ? 
- Tak jakby. - Filip po raz kolejny dzisiaj się zaśmiał. - Mogę wiedzieć co cię tak śmieszy ?
- Nie, nic. Nie ważne - puścił mi oczko.
- Filip...
- Nicola .. - jak zwykle ! Jak  już coś idzie nie po jego myśli, stara się za wszelką cenę odwrócić moją uwagę od tematu który chcę z nim omówić. 
- Nie zmieniaj tematu. Nie uda ci się.- podniosłam na niego wzrok - Mów. 
-Ale to naprawdę nic ! 
- No chyba jednak coś skoro z jakichś, nieznanych mi powodów, cieszysz się jak małe dziecko z nowej zabawki. 
- A może po prostu jestem szczęśliwy ? - zbliżył swoją twarz do mojej - Szczęśliwy że cię mam kochanie. - Złączył nasze usta w pocałunku. 
- Kocham cię - szepnęłam w jego usta.
- Ja ciebie też mała. - ponownie zaatakował moje usta. Początkowo był to niewinny, namiętny pocałunek który z każdą chwilą przybierał na sile. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze, prosząc o dostęp który bez wahania mu dałam. Jedna z jego dłoni gładziła zewnętrzną część uda, drugą trzymał w okolicach mojej tali, przyciskając mnie do swojego ciała. Kiedy palcami powędrował do skraju mojej koszulki w celu jej ściągnięcia, po pokoju rozległ się dźwięk telefonu. 
- Odbierz - rzuciłam odsuwając się od Filipa. 
- To może zaczekać - bąknął uniemożliwiając mi  stworzenia dystansu miedzy nami. 
- To może być coś ważnego.
- Dobra ... - jęknął sięgając do tylnej kieszeni swoich jeansów. Popatrzył na wyświetlacz po czym spojrzał na mnie ponownie. - Muszę odebrać. To ważne. Wracam za moment - pocałował mnie w czoło po czym wyszedł z pokoju. Kiedy usłyszałam odgłosy jego kroków na schodach, a później w kuchni, ześlizgnęłam się z łóżka i podreptałam pod prysznic. 
Kiedy wyszłam z łazienki, chłopaka nadal nie było a zza drzwi dochodziły odgłosy rozmów. Ułożyłam się wygodnie na łóżku, przykrywając kołdrą po same uszy i przeklinając w myślach ten cholerny telefon. 

~*~

Wiem że miał być wczoraj, ale niestety nie wyrobiłam się.
Wybaczcie za opóźnienie. Dziękuję za tyle pozytywnych komentarzy 
pod poprzednim postem. Jesteście cudowni ! 
Do następnego ;) 

wtorek, 19 listopada 2013

Mam Cię cz*61


- Tęsknię za tobą - jęknęłam przyciskając komórkę do ucha. Zaraz wychodzimy z tatą na kolację do Renaty. Czuję że to będzie długi wieczór. Nie pałam zbytnim entuzjazmem co od tego spotkania. Szczerze mówiąc, nie chce tam iść. Wolałabym spędzić czas z chłopakiem...
- Ja za tobą też. Może wpadnę do ciebie po kolacji, i zabiorę cię do siebie ?
- Okej. - uśmiechnęłam się jak głupia do telefonu.
- Nicola ! Wychodzimy ! - po domu rozniósł się krzyk taty, który przez cały dzień dosłownie nie mógł usiedzieć na miejscu. Przeszło godzinę szukał odpowiedniego koloru krawatu do grafitowej koszuli którą też wybierał dłuuugi czas. To wszystko jest całkiem śmieszne. Cała ta sytuacja. Dorosły człowiek, a zachowuje się jak typowy nastolatek przed swoją pierwszą w życiu randką.
- Już nie mogę się doczekać. Kocham cię - westchnęłam.
- Ja ciebie też. Baw się dobrze - byłam prawie pewna że gdy to mówił, z jego ust nie schodził ten bezczelny pewny siebie uśmiech.
Kiedy w słuchawce zapanowała głucha cisza, podniosłam się ociężale z łóżka i podreptałam do łazienki. Przejrzawszy się ostatni raz w lustrze, wygładziłam zieloną, zapinaną na guziczki koszulę i wyszłam z pomieszczenia zgarniając po drodze kurtkę.
- Nicola ! - ryknął tata zanim jeszcze zobaczył mnie na schodach.
- Jestem.. - westchnęłam.
- O. Dobrze, myślałem że jesteś jeszcze na górze. - mruknął drapiąc się po karku. - Gotowa ?
- Tak. Możemy iść. - przewiesiłam przez ramię małą torebkę kierując się w stronę samochodu.
Będąc już w środku, przyglądałam się tacie jak zamyka drzwi, odchodzi od nich na nie więcej niż 2 metry po czym z wręcz panicznym krokiem odklucza je i wbiega z powrotem do środka, by po kilku minutach wyjść z bukiecikiem niebieskich kwiatów. Jest taki roztargniony. Już na pierwszy rzut oka widać że Renata nie jest już tylko "przyjaciółką". Choćby nawet próbował, nie wyprze się tego że jest zakochany. Cieszę się że wreszcie jest szczęśliwy. Bo przecież to że z mamą mu się nie ułożyło, nie znaczy że ma zostać już sam.
A jeśli chodzi o mamę, nie widziałam jej już prawie od 4 miesięcy. Dzwoni jakieś trzy, czasem cztery raz w miesiącu. Kiedy pytam czy nas w końcu odwiedzi, zasłania się tym ze ma masę pracy, bla bla bla.
Ostatnio zaczęłam się nawet zastanawiać czy kogoś ma, nie wiem - nową rodzinę, partnera. Cokolwiek. Ale ona zaprzeczyła zanim jeszcze dokończyłam pytanie. Chciałabym się niedługo do niej wybrać. Z Filipem. Przedstawić ich sobie. Wydaje mi się że powinnam. Może to nas do siebie zbliży ? Może to w jakimś stopniu naprawi nasz zerwany kontakt.. Mimo tego że nas zostawiła, tęsknie za nią. Tęsknię za wspólnym oglądaniem seriali, za wspólnymi zakupami których kiedyś z całego serca nienawidziłam, tęsknie nawet za naszymi drobnymi kłótniami o to, która ma zmywać po obiedzie.
- Przytrzymaj - usłyszałam głos taty, zanim rzucił na moje kolana wiązkę kwiatów.
- Jasne - mruknęłam przewracając oczami gdy jeszcze raz wrócił do domu.
Niecałe dwie minuty później był już w samochodzie. Wkładając kluczyki do stacyjki, przekręcił je i wyjechał na ulicę.
- Proszę cię, bądź dla nich miła - spojrzał na mnie znacząco.
- Jak zawsze tatusiu. -uśmiechnęłam się do niego na co ten zmarszczył czoło. - Spokojnie. Będę grzeczna.
- Liczę na to.
- Do której tam będziemy ?
- Nie mam pojęcia. Myślę że do 22 może krócej. - mruknął - Masz jakieś plany ?
- Om... Filip zabiera mnie do siebie na weekend. - No to teraz będzie się działo !! Przeważnie na dźwięk słowa "Filip" tata cały się spina. Och ta udawana niechęć ...
- I pytasz właśnie o pozwolenie ? - spytał odrywając na moment wzrok od przedniej szyby.
- Tak jakby.... - No to masz po weekendzie ! kpi moja podświadomość.
- Ech.. - westchnął. - Niech będzie. - On jest chory ?! Na pewno ma gorączkę !
- Kim jesteś i co zrobiłeś z moim tatą ?! - wyrzuciłam z siebie z udawanym przerażeniem.
- Nie przeginaj Nicola.
- Jak sobie życzysz tatusiu - parsknęłam śmiechem na co on wywrócił oczami.
- Ale jeśli będzie coś nie tak podczas kolacji, możesz zapomnieć o swoich weekendowych planach jasne ?
- Dobra - mruknęłam.

~*~

- Wreszcie jesteście ! Kolacja stygnie ! - z ust Renaty nie schodził szeroki uśmiech. Jak zwykle. 
- Korki - jęknął tata wręczając kobiecie bukiet zmaltretowanych już kwiatów. ( To naprawdę nie moja wina że supeł na wstążce się rozluźnił i wszystkie kwiatki rozsypały się na moich kolanach i podłodze. )
- Wcześniej wyglądały lepiej - mruknął pod nosem, patrząc na mnie znacząco. 
- Są cudowne. Prosze, proszę wchodźcie. - wskazała ręką na salon. 
Zsunęłam ze stóp botki i odwiesiwszy kurtkę na wieszak, podreptałam za tatą. 
Pomieszczenie było naprawdę imponujące. Klasyczne, drewniane meble duża biała kanapa i dwa fotele do kompletu. Jedna ze ścian salonu całkowicie pokryta jest ramkami ze zdjęciami. Jest ich tutaj naprawdę masa. 
- Kolacja ! - krzyknęła Renata podchodząc do schodów. Już po chwili po domu rozniósł się odgłos kroków. Nie wiedząc co powinnam teraz robić, nadal stałam za plecami taty. 
Po chwili przede mną stała cała trójka. 
- Poznajcie się. Nicola, to Dawid, Agnieszka i Adrian. - DAWID ?! Ten Dawid ?! Robi się coraz to ciekawiej.
Dla wyjaśnienia - przede mną stał nie kto inny jak właśnie ten Dawid którego poznałam, gdy zostawiłam torbę w kawiarni. To on przyniósł mi kawę gdy wyjeżdżałam na obóz. To jego zraniłam gdy dowiedział sie że jetem z Filipem.
- Miło poznać- mruknął dość oschle. Czyli się nie znamy ?Zabolało. W jego oczach malował się żal. Był też wyraźnie zszokowany widząc mnie tutaj. Ja zresztą też ! Gdybym wiedziała..  Gdybyś wiedziała, i tak byś musiała tutaj przyjść ! 
- Z wzajemnością - wymusiłam uśmiech. 
- Cześć ! Mów mi Aga - dziewczyna o niesamowicie kręconych, długich do pasa włosach, podeszła do mnie i mocno uściskała.
Uśmiechnęła się szeroko, co odwzajemniłam. Zaraz koło niej pojawił się malutki blondyn. On także chciał się przywitać. Kucnęłam i delikatnie zmierzwiłam mu włosy.
- Chodź, zobacys mój pokój - pociągnął mnie za rękę po schodach.
- Ale kolacja na stole ! - zaprotestowała Renata jednak chłopiec nie zamierzał zwracać na nią uwagi. Uparcie ciągnął mnie w górę schodów.
- Zejdźcie zaraz ! - usłyszeliśmy jeszcze ostatni krzyk z dołu po czym zniknęliśmy za jednymi z drzwi.
- Patrz ile mam zabawek ! - krzyknął uradowany chłopiec. Roześmiałam się przejeżdżając wzrokiem po wnętrzu. Niebieskie ściany, puchaty dywan, w kącie małe łóżko z pościelą na wzór samochodzików. Zupełnie jakbym widziała pokój Michała, kiedy miał te 5 lat.
Kiedy Adrian pokazał mi już chyba wszystkie zabawki jakie miał, zeszliśmy na dół. Przy stole w jadalni siedzieli już praktycznie wszyscy domownicy + mój tata.
Chłopiec od razu zajął miejsce obok starszego brata, tak więc mi zostało krzesło centralnie naprzeciwko Dawida. Cholera. Niepewnym krokiem podeszłam do stołu i zajęłam miejsce. Chłopak cały czas mierzył mnie spojrzeniem co było conajmniej krępujące. O co on jest taki wściekły ? Już ty dobrze wiesz o co..
Zacisnęłam kurczowo dłoń na widelcu na co ten wyraźnie rozbawiony podniósł kpiąco brew. Och, chcesz zagrać w grę ? Ja też chętnie zagram.
- Dawid tak ? - spytałam niewinnie patrząc na zdezorientowanego chłopaka. Skinął głową. - Mam słabość do zapamiętywania imion, wybacz.
Spojrzałam na tatę który wyglądał na zadowolonego. No tak, jego córka zaznajamia się z synem jego dziewczyny.. Czego chcieć więcej ?
- Tak bywa - mruknął chłopak.
- Czym się zajmujesz ?
- Praktykuję w pewnym szpitalu.
- Pewnym ? Chcesz być weterynarzem ? - No to błysnęłaś.
- Tak, właśnie dlatego musiałem się zająć twoją przyjaciółką. Sara tak ?Mam słabość do zapamiętywania imion  - Dupek ! Dupek ! Dupek ! 
- To wy się znacie ? - wtrąciła Agnieszka.
- Nie - warknął na siostrę. Ta uniosła tylko ręce w geście obronnym.
- Dupek - mruknęłam pod nosem. Na co tata kopnął mnie pod stołem.
- Mówiłaś coś Nikola ? - spytał uśmiechając się sztucznie. 
- Nie.
Tata spoglądał to na mnie , to na Dawida. Nonstop posyłając mi mordercze spojrzenia.Na twarzy miał jak wymalowane "Weekend pamiętasz ?" Westchnęłam. Byle do 22. Byle do 22. 
Reszta kolacji przebiegła dość spokojnie. Ataki ze strony Dawida nie ustępowały, ale ze każdym razem zwinnie się wymigiwałam od odpowiedzi. Pocieszałam się jedną myślą. Weekend  z Filipem !  


~*~

Mamy 61 ! Dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem. 
Ostatnio przejrzałam wszystkie wasze wpisy.
Od 1 do 60 rozdziału. I wiecie co ? 
Popłakałam się... ze szczęścia. 
Nawet nie wiecie jak dużo znaczy dla mnie to że doceniacie to co robię. 
Mogę wręcz powiedzieć że podoba Wam się.
Chciałam Wam wszystkim i każdemu z osobna, podziękować. 
Za to że jesteście, wspieracie i rozumiecie mnie. 
Jesteście cudowni.

poniedziałek, 11 listopada 2013

Mam Cię cz*60

- Halo ? 
- Cześć kwiatuszku ...
- Z kim mam przyjemność ? - jęknęłam do słuchawki.
- Zgaduj Nyśka, zgaduj.. - Nyśka ? 
- Czego chcesz ? - warknęłam do telefonu. Jak on śmiał w ogóle do mnie dzwonić ?! 
- Jak zwykle... - jęknął jakby był. ... Zawiedziony? - Dlaczego jesteś taka...
- Jaka ?! - Co ten człowiek ze mną robi ?! Wystarczy niecałe trzy minuty rozmowy a jemu już udało się podnieść moje ciśnienie ! Niewiarygodne.
- Egoistyczna....
- Czekaj bo nie nadążam. - Ten człowiek jest psychiczny ! - Z resztą. Nie ważne. Po co do mnie dzwonisz?
- Kochanie, nie musisz tego dłużej ukrywać... Wiem że zazdrość zżera cię od środka. Przyznaj to sama przed sobą. Chciała byś być na miejscu Sary. Wystarczy słowo.. - Nie wytrzymałam. Wybuchnęłam takim śmiechem że przez kilka pierwszych minut nie mogłam się opanować.
- Po pierwsze; skąd do cholery masz mój numer - warknęłam kiedy wreszcie nabrałam powietrza do płuc - a po drugie; nie jestem zazdrosna i nie wiem po co w ogóle tracę teraz na ciebie swój czas.
- Nie pogrywaj sobie ze mną - warknął w odwecie.
- Człowieku ! Jesteś pewien że masz wszystko okej z głową ? Nie myślałeś nad jakimś psychologiem czy coś w ten teges ? - Nie przeginaj Nicola ! wrzeszczy moja podświadomość ale ja ją ignoruję czując nagły przypływ odwagi.
- Pożałujesz tego - Przegięłaś....
No i się rozłączył.  Ta moja cholerna niewyparzona buzia ! Jęknęłam na powrót rzucając się na łóżko.

~*~

To już prawie połowa września. Nadal nic się nie zmienia. Z Filipem widujemy się średnio 2 razy w tygodniu. Najczęściej przychodzi do mnie późnym popołudniem, a wychodzi około 22. Nie mogę się nim nacieszyć. Kiedyś spędzaliśmy ze sobą praktycznie każdy dzień. Wiem że wyjdę na egoistkę, ale czasem po prostu nie chcę go puścić do domu bo perspektywa tak długiego czasu oczekiwania następnego spotkania mnie przeraża. Jestem oficjalnie i nie podważalnie zakręcona na punkcie tego chłopaka. Zupełnie jakby był moim nałogiem. I teraz właśnie nadeszła chwila rozstania na kolejne kilka dni.
- Kiedy się widzimy ? - spytałam odprowadzając go do drzwi. Na zewnątrz robiło się już coraz chłodniej. Jesień wkraczała do Sopotu pełną parą.
- Masz czas jutro ? - spytał dopinając zamek w swojej szarej bluzie. 
- E-ee - pokręciłam głową - mam lekcje do trzeciej a później muszę jeszcze iść do centrum na tą głupią matmę. A po jutrze ?
- Nie specjalnie. Ty masz rano szkołę, a ja mam wykłady popołudniu.
- Więc zostaje nam piątek ? - spytałam lekko rozczarowana.
- Obiecuję - nachylił się by złożyć delikatny pocałunek na moich ustach. - Mogłabyś na przykład zostać u mnie na cały weekend... - szepnął wyraźnie rozmarzony w moje usta.
- Może - uśmiechnęłam się przebiegle.
- Może ? - uniósł jedną brew, ponownie się do mnie zbliżając. - Droczysz się ze mną ?
- Może
- Um.., Jeśli nie chcesz to wiesz... Zawsze ja mogę wpaść do ciebie - Nasze czoła stykały się ze sobą kiedy lekko pochylił się w moją stronę.
- Do piątku - puściłam mu oczko zaplatając ręce na jego szyi i łącząc nasze usta.
- Do piątku - odpowiedział kiedy już się od siebie oderwaliśmy, pocałował mnie w czubek głowy i wyszedł na zewnątrz. Stałam w progu drzwi, obserwując go gdy ruszył w kierunku podjazdu. Usiadł na swoim motorze, odpalił go po czym wyjechał wolno na ulicę. Pomachał mi  zanim przyśpieszył i zniknął z pola widzenia. Jeszcze przez chwilę słyszałam cichnący odgłos motoru a kiedy całkiem ucichł, wróciłam do domu. Zamknęłam za sobą drzwi uśmiechając pod nosem. Ledwo się pożegnaliśmy a mnie już ogarnęło poczucie pustki. Tęsknoty. Czuję się jak w jakimś tanim, bardzo przeciętnym romansidle. Nigdy bym nie pomyślała że uzależnię się od kogoś drugiego tak bardzo. Bo Filip jest takim moim osobistym uzależnieniem. A kiedy nie ma go obok mnie, czuję się jak narkoman na głodzie. Cholernie dziwnie-wspaniale-bolesne uczucie. Bolesne? Zdecydowanie takie jest. Fakt że nie potrafisz bez kogoś wytrzymać nawet dnia, czyni cię słabym. A ja nie chcę taka być. Chcę być wolna, niezależna i silna by móc postawić na swoim i układać sobie życie tak jak to sobie zaplanuję. Nie jednokrotnie czytałam że miłość niesie za sobą wyrzeczenia. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Zawsze marzyłam o przeniesieniu się do jakiegoś większego miasta. -Warszawa, może Kraków. - by tam pójść na studia prawnicze, znaleźć dobrze płatną pracę, kupić mieszkanie w centrum i po prostu prowadzić spokojne, beztroskie życie.
Ale teraz nie potrafię sobie wyobrazić siebie, daleko od Sopotu. A to wszystko przez bruneta który przed chwilą pędził na motorze przez moją ulicę. Teraz już nawet nie myślę o tym żeby się stąd wynieść. Nie potrafiła bym zrezygnować z Filipa. I mimo że jak każdy, ma wady. Czasem jest denerwujący i uparty jak osioł, kocham go bardziej niż to mogę sobie wyobrazić.
- Nicola ! Co się z tobą dzieje ? - dopiero teraz zauważyłam dłoń taty machającą przed moją twarzą.
- Przepraszam. Zamyśliłam się.
- Co ten chłopak z tobą wyprawia... - pokręcił głową i wrócił z powrotem do salonu by kontynuować oglądanie meczu. Przewróciłam oczami i wróciłam do swojego pokoju.
Ostatnim czasem wydaje mi się że tata zaczyna wręcz lubić Filipa. Zgoda, przyjaciółmi to oni nie zostaną choć, nie ukrywam- było by miło. Zaczynam nawet myśleć że on go lubi, tylko czepia się dla zasady.

(Wspomnienie)
- Tato ! Filip dzisiaj przyjdzie. - krzyknęłam zbiegając po schodach. - Proszę, bądź choć trochę miły. - spojrzałam na niego błagającym spojrzeniem. Przez moment wydawało mi się nawet że na jego ustach zamajaczył uśmiech który za wszelką cenę chciał ukryć.
- Czyżby ktoś się cieszył że przyjeżdża ? - usiadłam na oparciu jego fotela i zmierzwiłam lekko jego siwiejące już włosy.
- Bardzo. Idę do sąsiada po wiatrówkę - Wyszczerzył się podnosząc z fotela. 
- Tato !! - ryknęłam z przerażeniem w oczach.  On tylko podniósł ręce w geście obronnym i wycofał się z salonu. 

Będąc w pokoju, usiadłam na łóżku rzucając na nie torbę. Wyciągnęłam wszystkie książki. Ułożyłam się wygodnie na miękkiej pościeli i pogrążyłam w podręczniku do geografii.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
- Otwarte
- Nickola .. - w drzwiach pojawił się tata z telefonem wyciągniętym w moim kierunku. - Do ciebie.
- Tak ? - przycisnęłam odbiornik do ucha.
- Cześć Nicola. Tutaj Renata. Pamiętasz mnie jeszcze prawda ? - dziewczyna taty .... Nadal to brzmi komicznie.
- Oczywiście.
- To dobrze - prawie widzę jak teraz się uśmiecha do telefonu. Czy ona kiedykolwiek jest smutna, przybita czy cokolwiek innego ? - Chciałam cię zaprosić do nas na obiad. Miałybyśmy okazję się bliżej poznać - O niczym innym nie marzę - Wpadnij z ojcem w piątek. Co ty na to ? -spytała z nadzieją w głosie. Podniosłam wzrok na tatę. Wzruszył ramionami ale w jego oczach widziałam nadzieję, W piątek widzisz się z Filipem ! I co ja mam teraz zrobić ?!
- To jak ? - w słuchawce znów rozległ się głos Renaty. Spojrzałam ponownie na tatę i z bólem serca westchnęłam.
- Z przyjemnością.
- Cudownie. Więc do zobaczenia !
I jak ja ma  się teraz wytłumaczyć przed Filipem ? Boże dopomóż !

niedziela, 3 listopada 2013

Mam Cię cz*59

Ostatnia lekcja właśnie dobiegła końca. Muszę przyznać, że ku mojemu niezadowoleniu, nie udało mi się zakryć tatuażu więc wywołałam nie małą sensację. Ta cholerna koszulka ! Osunęła mi się dosłownie o 2 centymetry i odkryła kawałek wytatuowanej skóry. Zaraz na przerwie zebrała się w okół mnie grupka dziewczyn. Nie bardzo miałam ochotę odpowiadać na ich pytania typu; "Bolało ?" , "Po co go sobie zrobiłaś ?" , "Dlaczego akurat to ? ".
Byłam z siebie dumna kiedy zachowując cierpliwość, udzielałam odpowiedzi.
Najgorsze jest to że za nic nie dały się spławić. Dopiero dzwonek na kolejną lekcję uratował mnie z opresji...
Po ostatniej lekcji, postanowiłam jak najszybciej opuścić szkołę. To dopiero połowa pierwszego tygodnia a ja już nienawidzę tego miejsca. W dodatku bez Filipa i Sary jest ono takie puste.
Właśnie .. Sara.. Nadal skutecznie mnie unika. Kiedy przechodzę obok niej korytarzem, ta przeszywa mnie zimnym wzrokiem i zaciska pięści jakby ledwo mogła się powstrzymać od rzucenia na mnie z pazurami.
Mówiąc szczerze, nadal jestem na nią wściekła, ale też tak strasznie za nią tęsknię. Nie wiem jak długo jeszcze będzie mnie mordować jednym spojrzeniem.. Chciała bym żeby to się już skończyło. A wszystko przez tego skończonego idiotę ! No bo jakim dupkiem trzeba być ?! Wystarczy nazywać się Pawłem, złotko. 
Potrząsnęłam głową, odsuwając myśli na później i pchnęłam drzwi wejściowe. Ruszyłam po marmurowych schodach w kierunku chodnika. Nagle coś przykuło moją uwagę. Otóż na parkingu niedaleko szkoły, stał czarny sportowy wóz. Wydawał mi się dziwnie znajomy ale nie mam zielonego pojęcia skąd mogę go kojarzyć...
W momencie w którym ja nadal skanowałam swoją pamięć, starając się za wszelką cenę rozwikłać zagadkę, drzwi samochodu się otworzyły a po chwili wysiadł z niego nikt inny jak Paweł. Spojrzał w moim kierunku i uśmiechnął się szeroko. A raczej podstępnie. Pewność siebie biła z jego oczu kiedy stanowczym krokiem ruszył w moim kierunku. Wszytko mówiło mi, żebym jak najszybciej się stąd wynosiła. Jednak moje zdradzieckie ciało, nie odpowiadało na moje wewnętrzne prośby i błagania. Stałam tam sparaliżowana strachem. Dlaczego do cholery ja się go tak boję ?! 
Kiedy był już niebezpiecznie blisko, nieświadomie wstrzymałam oddech. Ten parszywy uśmiech na jego twarzy przyprawiał mnie o mdłości. I nagle się zatrzymał. Rozłożył szeroko ramiona jakby czekał aż w nie skocze. Co on wyprawia ?
Po chwili miałam już odpowiedź. Uśmiechnięta od ucha do ucha Sara, minęła mnie szybkim krokiem i przykleiła się do blondyna jak pijawka.
Chcę odejść jednak moje ciało nadal nie jest mi posłuszne. Z tą różnicą że strach został zastąpiony złością. Ze wszystkich dziewczyn musiał omotać właśnie ją ?!
Spojrzałam na niego ciskając piorunami z oczu w jego kierunku na on po prostu bezczelnie się uśmiechnął. Pomachał do mnie wolną ręką ( tą którą nie ściskał tyłka Sary ) a ja odwróciwszy się na pięcie, szybkim krokiem ruszyłam w kierunku domu. Opanuj się.. Opanuj.. 

~*~ 

Wchodząc do domu, nadal czułam złość rozchodzącą się po moim ciele. Zła, trzasnęłam drzwiami i zsuwając z nóg trampki, ruszyłam w kierunku kuchni. 
- Nicola ? - z pokoju obok dobiegł mnie głos taty. - Pozwól tu na chwilę.
- Już idę ! - jęknęłam otwierając lodówkę. Jednak po zapoznaniu się z jej wnętrzem, zamknęłam ją. Czy tylko ja w tym domu pamiętam że powinniśmy mieć coś w tej lodówce ?!  Pokręciłam głową - z resztą po raz kolejny dzisiaj - i ruszył w kierunku salonu.
- O jesteś - uśmiechnął się tata kiedy tylko dostrzegł mnie przy futrynie drzwi. - Chciałbym ci kogoś przedstawić. 
Wyglądał na naprawdę spiętego. Lekko roztrzęsiony, nerwowo poprawiał krawat na szyi. 
- To jest Renata. - wskazał na kobietę stojąco tuż obok niego.  - My... no... - zająknął się po raz setny ciągnąc za krawat.
- My się spotykamy - dodała stanowczo, ale przyjaźnie kobieta. Dzisiaj ? Akurat dzisiaj ? Tato, wybrałeś sobie idealny dzień na przedstawienie mi swojej "dziewczyny"  Boże, jak to dziwnie brzmi... Mój tata ma dziewczynę... Dziewczyna mojego taty ....   
- Nicola - wyciągnęłam w jej kierunku dłoń, na co tata odetchnął z widoczną na jego twarzy ulgą.
- Miło cię poznać kochanie. - Kochanie ? - Tata dużo mi o tobie opowiadał - uśmiechnęła się. 
- Och - tylko tyle udało mi się wydusić. Tata o mnie opowiadał ? Ciekawa jestem co takiego ...
- Niki, zjesz z nami prawda ? - spytał tata wskazując na zastawiony stół w jadalni obok. 
- Hmm jasne  - mruknęłam. 
Chwilę potem siedzieliśmy przy stole. To było dla mnie mega dziwne. Tata z Renatą naprzeciw mnie.... Chociaż były tego plusy. Mogłam dokładniej przyjrzeć sie kobiecie która "zawładnęła" sercem taty - jak to sam ujął jakąś chwilę temu.
Wyglądała na jakieś 43 może 44 lata. Na jej twarzy widoczne były już nieliczne zmarszczki ale mimo to wyglądała naprawdę dobrze. Włosy, sięgające jej do ramion miały cudowny kasztanowy kolor. I jestem prawie pewna że nie ma tam ani kropli farby. A jej oczy, dziwnie znajome. Ciemno zielone.  Czy wszystko dzisiaj będzie mi "dziwnie znajome " ?!   
- Ma pani jakieś dzieci - spytałam po przełknięciu kolejnego kęsa kurczaka. 
- Proszę, mów mi Renata. - uśmiechnęła się promiennie. Czy ona czasem się NIE uśmiecha ?! Odkąd tylko ją zobaczyłam, cały czas się szczerzy. Aczkolwiek ma naprawdę przyjemny uśmiech.... - Tak, mam. Dwóch synów i córkę. 
- Ile mają lat ? 
- Dawid ma 19 lat, Adrian 5, a Agnieszka 15. Musisz ich kiedyś poznać - dodała.
- Z przyjemnością - uśmiechnęłam się po czym wstałam od stołu. - Pójdę już do siebie. 
- Miło było cię poznać Nikola - usłyszałam kiedy byłam już na schodach. 
- Mi ciebie też .
Będąc w pokoju, od razu rzuciłam się na łóżko. Jak na zawołanie odezwał się mój telefon. 

"Cześć piękna. Jak 
minął kolejny dzień 
w szkole ? F. "

Uśmiechnęłam się. Zwykły sms od Filip, potrafił wywołać na mojej twarzy uśmiech.. Co takiego w sobie ma ten człowiek.

"Już jej nienawidzę ! A u Ciebie jak ?
STUDENCIE  :D "

Już miałam wysłać odpowiedź kiedy nagle wyskoczyło mi połączenie. Nieznany numer co ? Przejechałam palcem po wyświetlaczu.
- Halo ? 
- Cześć kwiatuszku ...
- Z kim mam przyjemność ? - jęknęłam do słuchawki.
- Zgaduj Nyśka, zgaduj...

***********
Jakieś pomysły kto to może być ? ;D 
Wiem że wiecie... Mogę Wam obiecać że w następnych rozdziałach....
Cóż.. Będzie się działo.

Do następnego ;* /Mikka