poniedziałek, 23 września 2013

Mam Cię cz*52



Po niecałych piętnastu minutach byliśmy już pod ogromnym budynkiem na drugim końcu miasta. Wyglądał okropnie. Powybijane szyby w oknach, a ściany pokryte niezliczoną ilością grafiti. A przynajmniej w miejscach gdzie tynk jeszcze się trzymał. Spojrzałam na chłopaka stojącego tuż obok mnie. Zarzucając torbę na ramię, ujął moją dłoń i zbliżając ją do swoich ust, pocałował jej wnętrze.
- Jesteś chyba bardziej zdenerwowana niż ja. - szepnął posyłając mi nieśmiały uśmiech. Spojrzałam na niego niepewnie starając się nie wybuchnąć atakiem paniki. Nadal nie mogłam się pogodzić z tym że za niecałą godzinę będę musiała patrzeć na to jak mój chłopak stoi na środku ringu, a naprzeciwko niego inny facet wyglądający jak góra mięsa..... Na samą myśl o tym, ciarki przechodziły mi po plecach przyprawiając o nieprzyjemne dreszcze. W dodatku teraz, kiedy wiem już że ta walka jest nielegalna, serce staje mi w gardle.
- Niki , wyluzuj - ścisnął pokrzepiająco moją dłoń - będzie dobrze - na jego twarzy znów zagościł ten nieśmiały uśmieszek.
- Jak to możliwe że jesteś taki pewny siebie ?! - jęknęłam z nutką rozpaczy. Mimo jego wielokrotnych zapewnień że wszystko będzie dobrze, ja nadal nie mogłam w to uwierzyć. - Skąd wiesz że nic ci się nie stanie ?! Że wygrasz ? - pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Filip widząc ją, przetarł kciukiem miejce na moim policzku gdzie się zatrzymała. - Nie chcę żebyś mnie zostawił samą - Dobra. Wiem. Teraz już przesadzałam. Ale nie mogłam nic poradzić na to że kierowała mną już tylko panika która doprowadzała mnie do szaleństwa.
- Nigdy cię nie zostawię. - ujął moją twarz w obie dłonie zbliżając się delikatnie do mnie. - Skąd wiem że wygram ? Wiem to , bo ty tu jesteś. Bo mnie wspierasz mimo wszystko i że dzięki tobie mógłbym nauczyć się latać. - Chwila przerwy na wzięcie oddechu - Bo cię kocham. - dodał po chwili.
Bo cię kocham. Mimo iż nie pierwszy raz to słyszę z jego ust, moim brzuchem zawładnęło stado motyli. Bo cię kocham.  Dlaczego to tak cudownie brzmi ? Dlaczego dla usłyszenia takich słów, człowiek jest w stanie poświęcić tak wiele. Mimo że na pierwszy rzut oka tego nie widać, ja też trochę poświęciłam. Dla Filipa, okłamywałam tatę, kłóciłam się z nim, uciekałam z domu. Ale najciekawsze w tym wszystkim jest to, że gdyby przyszło mi zrobić to drugi raz, nie zawachała bym się nawet przez moment. Te wszystkie chwili które razem spędziliśmy, niektóre niczym wyrwane z najpiękniejszych książek jakie kiedykolwiek czytałam, inne nieco gorsze. Zdarzały się i te bardzo bolesne. Na przykład wtedy kiedy pawie się rozstaliśmy. W głównej mierze byłą to wina mojego ojca, ale jednak.
- J-ja dziękuję - wyjąkałam wyrywając się z zamyśleń.
- Dziękujesz ? - zaśmiał się - To ja ci dziękuję. Dziękuję że tu ze mną jesteś. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. Ile ty dla mnie znaczysz- po tym co usłyszałam nie mogłam się już dłużej powstrzymywać. Stanęłam na palcach i owijając ręce wokół jego szyi, złączyłam nasze usta. Nie musiałam długo czekać na to aż Filip odwzajemni pocałunek. Układając dłonie na moich biodrach przyciągnął mnie bliżej siebie.
- Eghem - usłyszeliśmy za plecami. - Nie chciał bym wam przeszkadzać ale za niecałą godzinę staniesz na ringu, więc musisz się rozgrzać.... - Karol patrzył na nas z głupkowatym uśmieszkiem na ustach.
- Emm jasne - jęknął Filip znów złączając nasze usta. Mimo że ten pocałunek był krótki, był też równie namiętny jak ten w którym trwaliśmy przed momentem za nim nam, cóż.. Przerwano.
Złapawszy mnie ponownie za rękę, brunet pociągnął mnie w kierunku tylnego wejścia.

***

Siedziałam niecierpliwie na "trybunach" wyczekując początku walki. Chyba nie podlega wątpliwościom to że im wcześniej się zacznie tym szybciej dobiegnie końca i nie będę musiała na to patrzeć.
- Jezu Nicola ! Wyglądasz jakbyś zaraz miała zejść mi tu na zawał. - Zaśmiał się Karol uderzając żartobliwie w moje ramie. Puściłam mu spojrzenie typu " jestem nieźle zdenerwowana więc nie denerwuj mnie jeszcze bardziej " po czym odwróciłam głowę z powrotem w kierunku  centrum wielkiego pomieszczenia na którym stał ring. Już po chwili stał na nim Filip a naprzeciwko niego inny mężczyzna. Był dobrze zbudowany jednak przy moim chłopaku mógł się schować w tłumie. 
Chłopcy podeszli do siebie i z wyraźnie widoczną niechęcią do siebie , skinęli głowami po czym zaczęła się pierwsza wymiana ciosów. Z otwartą buzią śledziłam najmniejszy ruch Filipa który w zasadzie nic nie robił oprócz tego że osłaniał twarz przed falą uderzeń przeciwnika.
- Co on do cholery robi ? Dlaczego on się tylko broni ? - warknęłam do Karola zajadającego się właśnie Laysami.
- Whoaaa ! Spokojnie dziewczyno. - uśmiechnął się wkładając do ust kolejną porcję czipsów.  - To część planu.
- Planu ? - w odpowiedzi chłopak pokręcił tylko głową.
- Chce zmęczyć chłopaka a później pójdzie już jak z płatka . 
Słuchałam go nadal nie odrywając oczu od bruneta w czerwonych spodenkach.
- Ałłł ! - zawył Karol kiedy odruchowo wbiłam paznokcie w jego ramie w chwili gdy Filipowi nie udało się uchronić przed atakiem przeciwnika, zatrzymując jego pięść na swojej twarzy. Z jego nosa pociekła strużka krwi jednak on wydawał się nie zwracać na to najmniejszej uwagi. Potrząsnął tylko nerwowo głową by w ten sposób pozbyć się włosów z twarzy i chyba po raz pierwszy dzisiaj, zaatakował. Jednak niebieskie spodenki ( przeciwnik Filipa ) pozostał niewzruszony. Wziął głęboki zamach i wycelował w twarz bruneta na co ten stracił równowagę i padł na ziemię. Jednak już po chwili stał na nogach i okładał go pięściami.
- Nie uderzaj na oślep idioto - wrzeszczał Karol jakby licząc że Filip go usłyszy.
Wpatrywałam się w całą scenę z ręką na ustach i ze zmrużonymi oczami by w każdej chwili móc je zamknąć gdy sprawa przybierze niebezpieczny obrót. Nagle moją uwagę przykuło poruszenie się ust niebieskich spodenek a później jego parszywy śmiech. W oczach Filipa buchnęła złość jakiej jeszcze nigdy nie widziałam. Cofnął się krok do tyłu by po chwili z rozpędem zaatakować przeciwnika. Z ogromną siłą wymierzał ciosy w jego stronę, nie zatrzymując się ani na chwilę. Jakby wpadł w trans. Kilka minut później niebieskie spodenki leżały płasko na macie z twarzą przyciśniętą do podłoża. Był cały we krwi i najwyraźniej był to już koniec walki. Jednak nie dla Filipa. Nadal okładał go pięściami, jakby to co powiedział do niego przed chwilą chłopak , tak bardzo go zdenerwowało. Nie mógł nad sobą zapanować.. Widząc jego jeszcze bardziej pociemniałe oczy i zaciśniętą szczękę, znów wbiłam paznokcie w ramię Karola. Jednak tym razem z całkiem innego powodu niż poprzednio. Teraz się bałam. Bałam sie mojego chłopaka.,


~*~
Wreszcie jest ! 
W środę albo jeszcze we wtorek w nocy możecie spodziewać sie kolejnej
części Nobody is Perfect. Natomiast jeśli 
chodzi o Mam Cię .....
Myślę że jakoś w weekend się ukaże. 
Kocham Was ! / Mikka

niedziela, 15 września 2013

Mam Cię cz*51



- Co ty tu robisz ? - usłyszałyśmy głos Filipa. Popatrzyłam na Monikę pytająco i już miałam iść sprawdzić co się dzieje , kiedy do pokoju wszedł Filip a za nim chłopak. W zasadzie mężczyzna. Wysoki i równie dobrze a nawet jak nie lepiej zbudowany niż mój chłopak. Ciemne włosy i czarne oczy. Dosłownie jak lustrzane odbicie Filipa. Zdecydowanie jednak wyglądał na starszego. Rysy twarzy miał ostre i dodawały mu męskości.
- K-kamil ? - zająknęła się Monika a w jej oczach stanęły łzy.
- Niki to mój brat. Kamil - Filip podszedł do mnie i objął delikatnie ramieniem. Uśmiechnęłam się nieśmiało do chłopaka nadal stojącego w progu salonu. On jednak prawie mnie nie zauważył. Jego oczy skierowane były to na Monikę to na Zuzię.
- Monika... - po twarzy dziewczyny płynęły łzy a w jej oczach widziałam przerażenie. Zupełnie jakby się go bała. Podeszłam do niej i odebrałam dziewczynkę.
- Chyba musicie porozmawiać. - szepnęłam ale na tyle głośno by zarówno ona jak i Kamil to usłyszeli. Chłopak dalej stał w tej samej pozycji co przed kilkoma minutami. Monika pokiwała powoli głową i oddała mi małą. Odsunęłam się od niej i łapiąc Filipa za rękę pociągnęłam w kierunku jego sypialni.

* Perspektywa Moniki*

Dlaczego ? Dlaczego akurat teraz musiałam tu być ?! A on ? Nie mógł przyjść te kilka minut później ? Przecież właśnie miałam wychodzić..
- Monika ... - szepnął podchodząc do mnie i łapiąc za rękę.
- Wiem jak mam na imię - wysyczałam przez zęby wyrywając dłoń z uścisku.
- Chyba nie jesteś na mnie zła co ? - spytał jak gdyby nigdy nic siadając na sofie. Jeszcze przed momentem stał przede mną skruszony i wydawało by się że lekko zagubiony, a teraz ? Teraz widzę w nim pewnego siebie, zobojętniałego dupka. Nic się nie zmienił.
- Nie no oczywiście że nie. Jestem mega szczęśliwa. W końcu zostawiłeś mnie samą z dzieckiem na pastwę losu. Czego chcieć więcej. - po moich policzkach ciekły łzy których za nic w świecie nie mogłam powstrzymać.
- Oj skarbie. Przecież wiedziałaś że nie chcę dziecka. Czego się spodziewałaś ? Że zamieszkamy razem i będziemy je wspólnie wychowywać ? Byłem za młody na bycie ojcem.
- A ja na bycie matką to już nie ? - spytałam z niedowierzaniem. Brunet patrzył na mnie tymi swoimi cudownymi oczami. Wróć. W tej chwili nie były cudowne. Teraz mnie przerażały. Przerażała mnie wymalowana w nich obojętność. Z jakiegoś powodu wrócił do miasta. Tylko że tym powodem nie byłam ani ja, ani Zuzia.
- Oj mała. Trudno. Nie moja wina tak ?
- Jak możesz być tak obojętny na swoje dziecko ? - ryknęłam wręcz. Spojrzałam na drzwi za którymi zniknęła Nikola z Filipem. Na szczęście nikt się w nich nie pojawił. Nadal byliśmy sami.
- Ja nawet nie wiem czy to jest moje dziecko. - wzruszył ramionami.
- A co z tymi wszystkimi słowami ? Że mnie kochasz, że jestem dla ciebie wszystkim ? - spojrzał na mnie po czym wstał.
- Kochałem. Nadal kocham - złapał mnie za dłoń. - Ale ja kocham ciebie a nie tą małą. Nie chcę być uwiązany dzieckiem. - puścił moją rękę i podszedł do okna.
- Czyli jeśli pozbyła bym się Zuzi...
- Jeśli pozbyła byś się Zuzi czy jak ona ma tam na imię, znowu mogli byśmy być razem. Po co nam ten ciężar którym jest dziecko ? - podeszłam bliżej niego i wymierzyłam cios z otwartej dłoni prosto w policzek.
- Twoje niedoczekanie. Egoistyczny dupek ! - warknęłam i odwróciwszy się od chłopaka, ruszyłam do pokoju by zabrać Zuzię i wrócić do domu. Jak na dzisiaj miałam dość wrażeń.
- Wszystko okej ? - spytała Nikola gdy tylko weszłam do ich sypialni. Dziewczyna była wyraźnie zmartwiona.
- Tak. Wszystko sobie wyjaśniliśmy. - uśmiechnęłam się słabo przez łzy i odebrałam od Filipa córkę. - Dziękuję wam za wszystko. A teraz będę się już zbierać do domu.
- Odwiozę cię - brunet podniósł się  z łóżka. - Niki spakuj mi proszę torbę. Za niedługo mam walkę - uśmiechnął sie po czym złożył pocałunek na policzku dziewczyny. Twarz Nicoli momentalnie zbladła. Jakby słowo walka bardzo ją przerażało.
Uścisnęłam ją na pożegnanie i ruszyłam za Filipem. Kiedy mijaliśmy salon, ku mojej radości nie było w nim już Kamila. Ostatnie czego chciałam to patrzeć na niego.

* Perspektywa Nicoli *

Walka. Walka. Walka. Walka....
Jedno jedyne słowo zaprzątało teraz moja głowę. Coś czego cholernie się bałam. Minęło już kilka minut odkąd jestem w domu sama a nadal nie ruszyłam się z miejsca nawet na krok. Sparaliżowana strachem nie potrafiłam się poruszyć. Ale musiałam. Zaraz będzie Filip a przecież prosił mnie żebym go spakowała... Otworzyłam szufladę komody i wyciągnęłam z niej czerwone spodenki które miał specjalnie na tą okazję a także tego samego koloru rękawice. Oprócz tego wrzuciłam do torby jeszcze ręcznik, butelkę wody. Do swojej wrzuciłam zaledwie jedną rzecz. Apteczkę...
- Już jestem ! - usłyszałam trzaśnięcie drzwiami a po chwili w salonie stał już Filip.
- Możemy wziąć odrazu moje walizki ?  Muszę wreszcie wrócić do domu.
- Jasne. Odwiozę cię zaraz po imprezie.
- Imprezie ?
- Zawsze po wygranej walce świętujemy - uśmiechnął się.
- Muszę cię rozczarować ale zaraz po walce wracam do domu. A poza tym widzę że jesteś bardzo pewny swojego zwycięstwa.
- Owszem. Bo wygram to dla najważniejszej osoby w moim życiu. - podszedł do mnie i objął w pasie.
- To twoja mama wie że walczysz ? - zaśmiałam się na co on także wybuchnął śmiechem.
- Nie. Nie wie. - uśmiechnął się -Chodziło mi o ciebie.
- Oj bo się zarumienię. - przygryzłam wargę.
- Uwielbiam jak to robisz - pocałował mnie - Spakowałaś mnie ?
- Mhmm - wskazałam na torbę leżącą w kącie pokoju.  Chłopak przerzucił ją sobie przez ramię a do ręki wziął moją walizkę.
- Wychodzimy ?
- Tak - kiwnęłam głową i momentalnie zrobiło mi się słabo na myśl o tym co ma się wydarzyć za kilkadziesiąt minut.


~*~
Kochani chciałam Wam za wszystko podziękować.
Jesteście ze mną już jakiś czas,
a dokładniej mówiąc od kwietnia ( 6 miesięcy)
CAŁE PÓŁ ROKU ! 
Za ten czas na moim blogu dorobiłam się:
51 części ( sama nie wierzę że dobiłam do takiej liczny :D )
Przeszło 20 tysięcy  ( !!! ) wejść,
130 komentarzy  
11 obserwatorów
a w samym sierpniu było was tutaj prawie 8 tysięcy !!

jesteście cudowni !! 

środa, 11 września 2013

Mam Cię cz*50



Siedziałam na kanapie z kubkiem kawy która zdążyła już wystygnąć. Praktycznie jej nie tknęłam. Ostatnie o czym w tej chwili myślałam to właśnie ona. Spojrzałam na zegarek. Dochodzi 13. Filipa nie ma już prawie 6 godzin. Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Podniosłam się z kanapy i ruszyłam w kierunku drzwi. Spojrzałam przez wizjer i dostrzegłam dziewczynę. Przekręciłam zamek i otworzyłam powoli drewniane drzwi.
- Tak ? - spytałam spoglądając na dziewczynę. Długie rudawe włosy opadały jej na ramiona, była wysoka. Zdecydowanie wyższa ode mnie. Spojrzałam w dół. Obok jej nogi stała mała dziewczynka. Miała pewnie coś poniżej dwóch latek.
- Jest Filip ? - spytała mierząc mnie wzrokiem.
- Nie, nie ma go.
- Cholera - warknęła pod nosem. Zapanowała dziwnie niezręczna cisza. Miałam ochotę trzasnąć drzwiami zostawiając ją za progiem.
- Mogę w czymś pomóc ? Może przekazać coś Filipowi ? - spytałam w końcu.
- Hmm.. Nie - pokiwała głową - Mogę wejść ?
Skinęłam niepewnie głową. Jakaś laska którą pierwszy raz widzę na oczy wypytuje mnie o Filipa, w dodatku przychodzi z dzieckiem. Przepuściłam je przodem i zamknęłam za nimi drzwi. Zaprosiwszy je do salonu , usiadłam na przeciwko ich. Mała bawiła się włosami mamy, siedząc na jej kolanach.
- Ty zapewne jesteś Nikola ? - spojrzała na mnie. - Filip dużo mi o tobie opowiadał.
- A ty jesteś ? - no wierzcie lub nie, ale rozmawianie z kimś nie znając nawet jej imienia, podczas gdy ona wie o tobie całkiem dużo nie należy do najbardziej komfortowych.
- Monika - uśmiechnęła się życzliwie. Monika... Coś mi to mówi , tylko jeszcze nie do końca . Monika...Już wiem ! To dziewczyna brata Filipa ! Jak mogłam o tym zapomnieć. A ta mała to jego bratanica !
- Mogę ci w czymś pomóc ?
- Nie .. Nie ma Filipa więc będę musiała zostawić Zuzie z kimś innym. - spojrzała na małą po czym podniosła się z kanapy. - Będzie,y się już zbierać. - uśmiechnęła się.
- Ja mogę z nią zostać.
- Nie chcę ci robić kłopotu.
- Ale to dla mnie żaden kłopot. I tak siedzę sama więc przynajmniej nie będę się nudzić. - uśmiechnęłam się podchodząc do małej i łapiąc ją za rączki.
- Jesteś pewna ? - spytała.
- W 100 procentach. - wzięłam małą na ręce i zaczęłam ją łaskotać.
- W takim razie dziękuję. Będę do 2 godzin. - ucałowała dziewczynkę w czoło po czym wyszła zamykając drzwi. Muszę przyznać że jestem troszkę zdziwiona. Dziewczyna pierwszy raz na oczy mnie widzi a już powierza dziecko. No a z drugiej strony ... Pewnie musiała załatwić coś pilnego i nie miała innego wyjścia.
Usiadłam z Zuzią na kanapie. Zaczęłam się z nią bawić w różnego rodzaju zabawy. Klaskałyśmy w dłonie, liczyłyśmy palce itd. Nie wymagajmy za dużo od 1,5 rocznego dziecka które nie licząc kilku najprostszych słów nie mówi nic innego.
Byłyśmy właśnie w trakcie kolejnej z zabaw kiedy usłyszałam jak drzwi wejściowe się otwierają.  Po chwili z przedpokoju wyłoniła się umięśniona sylwetka Filipa. Kiedy tylko dostrzegł naszego małego gościa na moich kolanach. uśmiechnął się szeroko i rzucając swoją torbę tuż koło kanapy, usiadł obok mnie. Gdy tylko Zuzia zobaczyła chłopaka, wyciągnęła w jego kierunku rączki by po chwili znaleźć się na kolanach wujka.
- Podgrzeję Ci obiad - uśmiechnęłam się wstając z kanapy i kierując w kierunku kuchni.
- Monika tu była ? - spytał zajmując miejsce przy wyspie kuchennej , nadal nie wypuszczając małej z ramion. Muszę przyznać że to był cudowny widok. Wesołe iskierki tańczyły w oczach chłopaka za każdym razem gdy po kuchni roznosił się śmiech dziecka. Wyglądał jakby trzymał w rękach największy cud świata.
Teraz widzę że kiedyś, kiedy będziemy już małżeństwem, kiedy będziemy mieli swoje dzieci, on będzie cudownym ojcem. Zaraz ! Ale się rozpędziłam z tymi marzeniami...
- Niki ? Słuchasz mnie ? - spytał odrywając wzrok od Zuzi.
- Tak. Przepraszam. Zamyśliłam się. - rzuciłam wyciągając z piekarnika zapiekankę. - Tak, była tutaj. Nie miała z kim zostawić małej.
- Zgłosiłaś się na ochotnika ?- uśmiechnął się
- No oczywiście.
- To dobrze. Wprawiaj się. Nie żeby coś , ale ja też chciał bym mieć kiedyś takiego dzidziusia - szczena mi opadła. On naprawdę myśli o mnie w ten sposób ?! Moja podświadomość właśnie kręci piruety radości.
- Człowieku ja mam niecałe 17 lat a ty mi tutaj z dziećmi wyjeżdżasz - parsknęłam.
- Oj mała. Nie mówię że teraz. Ale kiedyś. Nie wiem, za parę lat...
- Zastanowię się - puściłam mu oczko kładąc na stole dwa talerze z zapiekanką. Zabraliśmy się za jedzenie/
- O której jest ta walka ? - spytałam przełykając kolejny kęs.
- Dzisiaj o 20. A co ?
- Wiesz... Ja .. chciała bym być tam z tobą... - westchnęłam
- Nie wiem czy to dobry pomysł...
- Dlaczego ?
- Bo to miejsce nie należy do najbezpieczniejszych. Nie chciał bym żeby ci się coś stało..
- Filip - jęknęłam
- Nie Niki... - już miałam coś powiedzieć kiedy chłopak dodał - I nie złość się ale zdania nie zmienię.
- Ale... - dzwonek do drzwi. Podniosłam się z krzesła i poszłam otworzyć. Na zewnątrz stała Monika. Wpuściłam ją do środka i wróciłam do kuchni. Dziewczyna przywitała się z Filipem i odebrała od niego Zuzię.
- Dziękuję że się nią zajęłaś - uśmiechnęła się do mnie.
- To była czysta przyjemność.
- Zbieramy się już prawda skarbie ? - tutaj zwróciła się do dziewczynki. Mała patrzyła tylko na nią swoimi wielkimi zielonymi oczami.
Po raz kolejny dzisiaj rozległ się dźwięk dzwonka.
- Ja pójdę - Filip podniósł się z krzesła i poszedł otworzyć.
- Musicie kiedyś nas jeszcze odwiedzić - uśmiechnęłam się do Moniki.
- Z przyjemnoś.... - nie zdążyła skończyć bo ktoś jej przerwał.
- Co ty tutaj robisz ? - usłyszałyśmy głos Filipa.

---------------------
 Chciałam Wam bardzo podziękować za te 20 000 ( do tej pory w to nie wierzę ! ) wyświetleń. Jesteście cudowni. Dla takich czytelników jak Wy, aż chce się pisać ♥

 

wtorek, 10 września 2013

Kochani !

Zapraszam Was na mojego drugiego bloga. Ogólnie bardzo różni się od Mam Cię ale myślę że co niektórym się spodoba. Aby Was zachęcić ; zmajstrowałam  dla Was zwiastun. Mam nadzieję że przypadnie Wam do gustu :) / Mikka


sobota, 7 września 2013

Mam Cię cz*49

Kochani !
Na samym początku chciałam Was zaprosić na mojego drugiego bloga którego założyłam niedawno. Zdecydowanie różni się od Mam Cię. Zresztą.. Przekonajcie się sami !
Nobody is perfect !

http://nothing-is-perfect-opowiadanie.blogspot.com/

                                                                            ~*~
Droga do domu minęła mi bardzo szybko. Przed oczami cały czas miałam scenę niczym z koszmaru która niedługo ma się stać rzeczywistością. Filip w czerwonych rękawicach na ringu z jakąś górą mięsa... Przecież to cholernie niebezpieczne. Nie wiem po co on się w ogóle w to pakuje. No bo pomyślmy.... Co może być fajnego w tym że ktoś się na ciebie żuci z pięściami ? Dzisiaj Filip zarzucił mi że go w ogóle nie rozumiem i nie doceniam jego pasji. Coś w tym jest i choć naprawdę chciała bym móc cieszyć się z nim na tę walkę, nie potrafię. Jest mi naprawdę trudno pogodzić się z tym że hobby mojego chłopaka to obijanie cudzej mordy. To cholernie niebezpieczne i najzwyklej w świecie się o niego martwię.
- Niki - chłopak uścisnął lekko moją dłoń - Nie bardzo wiem co mam teraz robić. Chcesz wrócić do domu wcześniej ?
- Tak chyba tak. Co prawda nie mam pojęcia co powiem tacie, ale coś jeszcze wymyślę. - odwróciłam głowę od szyby i popatrzyłam na bruneta.
- Bo wiesz... Jeśli nie chcesz jeszcze wracać do domu, możesz zostać u mnie - uśmiechnął się nieśmiało i splótł nasze palce. Nie odrywał ode mnie wzroku czekając na moją odpowiedzieć.
- Hmm... Czemu nie - odwzajemniłam uśmiech.
- Cieszę się że nasze wakacje jednak się jeszcze nie kończą.
- Ja też - odpowiedziałam krótko.
- Ej skarbie... Co jest ? - spojrzał na mnie z troską. Kiedy odpowiedziałam na jego pytanie milczeniem , zadał kolejne. - Chyba nie myślisz ciągle o tej walce co ? 
- Filip ja nie wiem co mam o tym myśleć. Nawet nie wiesz jak bardzo nie chcę żebyś brał w tym wszystkim udział.. Wolała bym później nie wysiadywać przy twoim łóżku szpitalnym.
- No ale chyba byś mnie odwiedzała co ?
- No... Może czasem - wzruszyłam obojętnie ramionami. Chłopak odwrócił ode mnie twarz i udając obrażonego przyspieszył wymijając kolejne auta. Ciekawe jak długo będzie udawał obrażonego.
Pokręciłam głową lekko się uśmiechając i wyciągnęłam telefon. Zaczęłam grać w Angry Birds jednak kiedy po raz kolejny nie udało mi sie awansować na poziom wyżej, zła odłożyłam go ponownie do torby.
- Jesteśmy - z drzemki wyrwał mnie cichy głos Filipa. Przeciągnęłam się na fotelu i spojrzałam przed siebie.
Samochód stał już na parkingu przed mieszkaniem bruneta. Odpięłam pasy i zasuwając suwak bluzy Filipa którą miałam na sobie, wyszłam z samochodu. Ruszyłam w kierunku drzwi wejściowych. Po chwili dołączył do mnie chłopak z walizkami.
Kiedy weszliśmy już do domu, nie dbając o nic po prostu wślizgnęliśmy się pod kołdrę. Silna ręka owinęła mnie w pasie, przyciągając bliżej siebie. Wtuliłam się więc w tors mojego ukochanego a chwilę potem już słodko chrapałam.

Wczesnym rankiem obudziło mnie słońce wdzierające się do pokoju przez szpary w żaluzjach. Odwróciłam głowę w przeciwnym kierunku. Wyciągnęłam rękę przed siebie, szukając obok Filipa. Otworzyłam leniwie jedno oczy, jednak nie dostrzegłam niczego innego jak pustego miejsca. Usiadłam powoli na łóżku i rozejrzałam się po pokoju. Byłam sama. Zsunęłam się z łóżka i wyszłam z pokoju w poszukiwaniu bruneta.
Ku mojemu rozczarowaniu nigdzie go nie znalazłam. Zrezygnowana otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej karton soku pomarańczowego. Usiadłam przy stole i dopiero teraz rzuciła mi się w oczy mała karteczka przypięta do lodówki.
"Wyszedłem na trening. Niedługo wrócę.
                                               F. "

Wiadomość zostawiona przez Filipa odrazu przypomniała mi o dzisiejszej walce. Nie wiem jeszcze co ale zrobię coś. Cokolwiek. Byle tylko się ona nie odbyła. Nie mogę na to pozwolić.



------------------------------------------------
Rok szkolny się zaczął ! Mój plan lekcji przyprawia mnie o mdłości. Ledwo mam czas na to żeby sobie chwilę dychnąć po 9 lekcjach. Mam nadzieję że nie będziecie mieli mi tego za złe , ALE ROZDZIAŁY BĘDĄ UKAZYWAŁY SIĘ TYLKO I WYŁĄCZNIE W WEEKENDY ( !!! ) Naprawdę nie zależy to ode mnie. Mam masę spraw na głowie i nie wyrobię z 2 rozdziałami tygodniowo. Od czasu do czasu rzucę Wam tzw. "Bonus" jednak nie będzie to za często. Wybaczcie jeśli Was zawiodłam :C / Mikka

niedziela, 1 września 2013

Mam Cię cz*48 WYNIKI KONKURSU !

Wiem że już niecierpliwicie się na następny rozdział dlatego będę pisać krótko.
Z pośród naprawdę niewielu prac ( czym bardzo mnie zawiedliście) wybrałam jedną, najlepszą -moim zdaniem. Niestety autorka nie wyraziła chęci dalszego pisania więc znów zostaję sama. Ale może ktoś z Was miał już kiedyś doczynienia z pisaniem bloga i chciałby się spróbować tutaj ? Jeśli tak to koniecznie walcie do mnie na GG ! Naprawdę jest mi ktoś potrzebny. W przeciwnym razie rozdziały będą musiały się ograniczyć do jedno tygodniowo. I uwierzcie że nie z powodu mojego lenistwa a braku czasu. Szkoła i te sprawy. Sami rozumiecie. Tak więc powtarzam jeszcze raz ! Walcie śmiało na GG ! :D
 ( 43978571 )


Po długim dniu na plaży wróciliśmy spacerkiem do domu. Trzymając się za ręce przemierzaliśmy alejki okalające jezioro.
- Aż trudno uwierzyć że zostały nam już tylko 3 dni - jęknęłam opierając głowę o ramię Filipa. Chłopak otoczył mnie ramieniem i uśmiechnął się do mnie ciepło.
- W takim razie musimy wykorzystać na maxa te 3 dni. - szepnął nachylając się w moim kierunku. Przez moje ciało przeszedł zimny, ale przyjemny dreszcz kiedy ciepłe powietrze wydobywające się z jego ust owiało moją szyję. Złożył na niej szybki, ale czuły pocałunek i odsunął się powoli.
- Co masz na myśli ?
- Och już ty dobrze wiesz co ja mam na myśli  - poruszył znacząco brwiami. Już miałam zawstydzona odwrócić od niego wzrok na wspomnienie jednej z naszych wspólnych nocy kiedy postanowiłam nie dawać mu tej satysfakcji. Zagrałam jego kartami.
- Mhmmm.... Zgadzam się - uśmiechnęłam się szeroko.
- No to świetnie - splótł ponownie nasze palce i ruszyliśmy dalej.
- Tylko jutro musimy zając się tym wcześniej- westchnęłam niby od niechcenia. - No i musisz być bardziej wytrzymały, jeśli wiesz o co mi chodzi. - Chłopak nie widząc niczego dziwnego w tym co mówię dalej ciągnął temat.
- Ale po co wcześniej ? - nie spuszczając ze mnie wzroku przerzucił torbę z naszymi ręcznikami i innymi rzeczami które mieliśmy ze sobą na plaży, na drugie ramię.
- No żeby mieć więcej czasu a co za tym idzie czerpać z tego więcej przyjemności - rzuciłam jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie po czym ciągnęłam - Chyba się ze mną zgadzasz prawda ?
- Oczywiście - teraz był wyraźnie zdziwiony moją śmiałością choć nie do końca chodziło mi o to o czym on myślał.
- Więc ustalone. Jutro idziemy na plażę zaraz po obiedzie - uśmiechnęłam się na widok tego jaki był zmieszany.
- Na plażę ? - wytrzeszczył oczy a jeśli wcześniej był zmieszany to jego obecnego stanu nie dało się opisać.
- No przecież cały czas o tym rozmawialiśmy...
- Tak. O plaży - powiedział zrezygnowany bardziej do siebie niż do mnie. Ledwo udało mi się powstrzymać parsknięcie śmiechem. Dałam mu buziaka w policzek po czym zaczęłam szukać w torbie którą miał na rękach kluczy od domu.
Kiedy byliśmy już w środku , wzięłam od niego torbę i wyszłam z nią na taras. Wyciągnęłam z jej środka mokre ręczniki oraz koc na którym leżeliśmy i rozwiesiłam na balustradzie aby wyschły.
Wróciłam do salonu gdzie zastałam Filipa krążącego po pokoju w tą i z powrotem z telefonem przyciśniętym do ucha. Usiadłam na oparciu fotela i z uwagą przyglądałam się chłopakowi.
- Cholera Kuba. Jestem 300 km od domu. Nie da się tego przełożyć ? -warknął Filip do telefonu -Ale jak to jutro ? .... Co ?! Nie ma mowy..... Tak, z Nicolą... Nie.... O której dokładnie ? .... Cholera.. Niech będzie... Wiem że nie mam już wyjścia... No.. Trzymaj się. -  po około 10 minutach syczenia do telefonu wreszcie się rozłączył. Był wyraźnie zły. Zaciskał zęby jakby lada chwila miał wybuchnąć. Podniosłam się z fotela i podeszłam do niego.
- Coś się stało ? - spytałam patrząc mu w oczy i obejmując delikatnie za szyję.
- Stało ... Musimy wracać do domu wcześniej...
- Ale jak to ? - spytałam zdziwiona.
- Mam jutro pierwszą walkę .. I muszę na niej być.
- Jak to jutro ? - zamrugałam oczami. - Czyli to koniec naszych wakacji ?
- Naprawdę mi przykro... Uwierz że gdyby to zależało ode mnie, nie wracalibyśmy dzisiaj. - objął mnie niepewnie w talii i położył głowę na moim ramieniu.
- Wiem. - westchnęłam i mocniej się w niego wtuliłam.
- Chyba musimy się spakować... Dobrze by było żebyśmy za jakieś dwie godziny byli gotowi do drogi.- jęknął a później złączył nasze usta w długim i namiętnym pocałunku.
- Chodźmy. - złapałam go za rękę i pociągnęłam w górę po schodach do naszej sypialni. Wysunęłam z pod łóżka dwie walizki po czym zabraliśmy się za pakowanie.
Przed samym wyjazdem wzięłam jeszcze szybki prysznic, zjedliśmy kolację i około 20 siedzieliśmy w samochodzie z żalem opuszczając to miejsce.
- Filip ? - spytałam odrywając głowę od szyby.
- Tak kochanie ? - złapał moją dłoń i przyłożył ją do swoich ust.
- Hmmm.. Jesteś pewny że chcesz walczyć ? To przecież cholernie niebezpieczne... - jęknęłam. W mojej głowie kłębiło się wiele niekoniecznie przyjemnych myśli. Czułam że widok Filipa w rękawicach na ringu to nie jest coś co należy do mojej listy rzeczy które chciała bym zobaczyć.
- Chcę walczyć. Nie wiem dlaczego ale czuję że powinienem. To coś co kocham. Pamiętasz jak chodziłaś na breakdance ? - spytał nagle. Kiwnęłam głową w odpowiedzi. - Z tego co pamiętam to była twoja pasja. Tak samo jak moją jest walka. Tyle czasu gniłem na siłowni , chodziłem na te wszystkie zajęcia i teraz wreszcie mam okazję się w pewien sposób spełnić. - zasypał mnie swoim długim monologiem. Przetwarzałam w głowie każde jego słowo. W pewnym sensie go rozumiałam ale z drugiej strony był to dla mnie idiotyczne.
- Nadal uważam że to zły pomysł... - pokręciłam delikatnie głową.
- Kochanie ... - ponownie pocałował wnętrze mojej dłoni. - A tak właściwie to dlaczego przestałaś tańczyć ?
 - Ja Um... To między innymi przez rozwód rodziców. Wiesz, nie bardzo miałam do tego głowę więc przestałam chodzić na zajęcia. A później już nawet zapomniałam o tym wszystkim.
- Nie chciała byś znowu spróbować ? - oderwał na moment wzrok od przedniej szyby by móc na mnie spojrzeć.
- Nie, chyba nie. Wiesz... Wtedy nie mieli byśmy dla siebie w ogóle czasu, poza tym już niedługo szkoła. Masa lekcji, mniej czasu. Najzwyczajniej w świecie nie chce mi się.
- Hmmm rozumiem.
- Więc to z tą walką jest postanowione ? - spytałam odbiegając od tematu.
- Mhmm - mruknął w odpowiedzi.